Nie było jej łatwo być drugą żoną Ciechowskiego. Po jego śmierci było jeszcze trudniej
GALERIA
Gdy się poznali, dzieliło ich wszystko. Wiek, fakt, że on był idolem, a ona fanką oraz to, że Ciechowski był mężem Małgorzaty Potockiej. A jednak, na przekór wszystkim postanowili być razem. Płączyło ich dużo silniejsze uczucie niż się na początku wydawało. Do dziś ich historia fascynuje fanów.
- Romans z żonatym facetem to nie jest komfortowa sytuacja, ale czy można tak naprawdę o czymś decydować, gdy spotyka się swojego idola, z którym zaczyna się tworzyć bliską relację? – mówiła Anna Skrobiszewska w wywiadzie dla magazynu "Miasta kobiet".
Kobieta wyznała też, jak na wieść o ich związku zareagowała żona muzyka.
- Wpadła w szał. Potłukła niemal wszystkie szklane rzeczy w ich domu. Mama Grzegorza do dziś nie może odżałować rodowej porcelany, którą jej podarowała – opowiadała. To jednak nie wszystko, z czym przyszło jej się zmierzyć.
Trudna relacja
Ich relacje nie należały do najłatwiejszych. Skrobiszewska musiała podzielić się Ciechowskim nie tylko z byłą żoną, ale i z Republiką.
- Krzywdziliśmy siebie oboje. To trwało kilka lat. Byłam samotna, sama w święta i sylwestra, jako ta trzecia. Później próbowałam z tym walczyć, pokazać mu, że jestem niezależna" – opowiadała. Wydawało się, że ten związek nie ma przyszłości. Skrobiszewska wyjechała więc do Stanów Zjednoczonych, chciała ułożyć sobie życie na nowo, już nie jako "ta trzecia".
- Grzegorz napisał wiersz, z którego później powstała piosenka „13 cyfr” - o tym, jak tęsknota za mną go niszczy, jak nie potrafi żyć beze mnie. To było piękne i bardzo smutne. Po dwóch miesiącach przyleciał i na lotnisku zapytał, czy zostanę jego żoną. To był dla mnie szok – wyznała w wywiadzie.
Tragiczna wiadomość
Niespodziewana śmierć muzyka była dla niej ogromnym ciosem. U Ciechowskiego stwierdzono tętniaka serca. Konieczna była operacja. Lekarze byli pełni optymizmu, jednak wkrótce jego stan się pogorszył. Kobieta pewnego grudniowego dnia usłyszała od lekarza, że wystąpił rozległy zawał i nastąpiła śmierć mózgowa. - Odłożyłam telefon i powiedziałam do mamy: on już nie żyje. Czułam intuicyjnie, że jego już nie ma – wspominała.
Skrobiszewska opowiedziała też, jak musiała poinformować dzieci o śmierci ojca.
- Werze i mamie powiedziałam wprost, ale Hela i Bruno byli u znajomych. Bawili się z dziećmi w chowanego. W pewnym momencie Bruno usłyszał w radiu, że Grzegorz nie żyje. Nie wiedział, co się dzieje – wyznała w rozmowie z magazynem.
Musiała się nauczyć być wdową
Po śmierci ukochanego ułożyła sobie życie na nowo. Nie przyszło to jednak ani szybko, ani łatwo. Wielu oczekiwało, że jeszcze długo będzie opłakiwać męża. Tym bardziej, że zarówno ona, jak i przyjaciele muzyka nie mogli się pogodzić z jego śmiercią.
- Chłopaki z Republiki też nie mieli pomysłu na siebie. Żyliśmy jak w komunie, do czasu, kiedy dwa lata później pojechałam do Torunia i spotkałam Wojtka – mówiła.
- Nie było nam łatwo na początku. Wojtek stał się wśród wielu naszych znajomych - moich i Grzegorza - wrogiem numer jeden. Otworzył mi oczy na wiele spraw. Dla niego to też było trudne. Cały czas go porównywano – wspominała.