"Nie jestem od tego, by obnażać przywary Polaków". Rozmowa z reżyserem spektaklu "Cud albo Krakowiacy i Górale"
"Cud, czyli Krakowiaki i Górale” zawitał na polską scenę 1 marca 1794 roku w Teatrze Narodowym. Na przestrzeni ponad 200 lat setki tysięcy widzów zobaczyło spektakl realizowany na bardziej tradycyjne i nowatorskie sposoby. Michał Zadara znalazł na niego nowy sposób.
Michał Zadara reżyseruje "Cud albo Krakowiaków i Górali" w Teatrze Muzycznym im. Danuty Budaszkowej w Gdyni. Z Michałem Zadarą rozmawia Ewa Mikuła.
Dlaczego "Krakowiacy i Górale"?
W tym roku Teatr Muzyczny obchodzi 60-lecie swojego istnienia. W 1979 właśnie “Krakowiakami i Góralami” zainaugurowano otwarcie nowego budynku tego teatru.
Obecny dyrektor, Igor Miachalski, chciał rozpocząć kolejny etap historii Teatru Muzycznego sztuką Bogusławskiego. Daje ona daje możliwość zaangażowania całego zespołu. Jest to też jeden z tekstów klasycznych, które skonstruowały pojęcie polskości, więc stanowi ciągłe wyzwanie dla reżysera, teatru i widzów.
Przez badaczy prapremiera z 1796 roku była odebrana jako manifestacja patriotyczna. Do tradycji utworu należy osadzanie go w kontekście politycznym. Czy tak będzie i tym razem?
To nie jest sztuka o polityce, dlatego to nie będzie spektakl o polityce, ani o tej współczesnej, ani przeszłej. To jest sztuka o dwójce kochanków, którzy nie mogą się połączyć z powodu zazdrości macochy dziewczyny. To pociąga za sobą serię niefortunnych zdarzeń dla całej wsi.
Dodał Pan jeszcze historię o nieszczęśliwych wypadkach teatralnych podczas spektaklu, kończących się happy endem.
Opowiadamy jednocześnie dwie historie. Pierwsza jest historią fabularną, którą napisał Bogusławski. Przedstawiamy ją bardzo klasycznie, z poszanowaniem wiersza. Będą wspaniałe kostiumy inspirowane epoką, barokowa scenografia, choreografia i orkiestra pod batutą Pawła Kapuły. Druga historia to opowieść o teatrze, który wystawia ,"Krakowiaków i Górali"; mimo tego, że drugim akcie wszystko zaczyna się psuć, zespół teatru bohatersko doprowadza przedstawienie do końca.
Dlaczego do akcji fabuły dodał Pan intrygę teatralną?
Rocznica skłoniła mnie do oddania czci teatrowi jako miejscu, gdzie dzieją się najdziksze historie. Dlatego chciałem pokazać ile poświęcenia i wysiłku trzeba włożyć, aby przedstawienie mogło trwać.
Czy uważa Pan, że ten tekst jest nadal aktualny?
Bogusławski uruchamia w swoim utworze uniwersalne wzorce. Mamy w nim klasyczną opozycję dwóch wrogich ludów- dobrych Krakowiaków i złych Górali. Wszystkich ratuje tajemniczy obcy, czyli student, Bardos, któremu Krakowiacy składają dary jako ofiarę przebłagalną za pomoc. Ta historia ma więc mityczną strukturę, dlatego ta sztuka jest zawsze aktualna.
Czy będzie Pan obnażał przywary Polaków?
Polacy mają przywary tak samo jak Niemcy czy Haitańczycy. Wszyscy o nich wiedzą. Nie widzę powodu, by specjalnie je obnażać. Rzekome ujawnianie tych wad jest powielaniem stereotypu: na przykład, że Polacy to pijacy. Nie jestem od tego, by obnażać przywary, tylko od tego, by wystawiać dobre spektakle.
To Pana pierwsza produkcja w tym teatrze. Jak pracuje się Panu z gdyńskimi aktorami?
Fantastycznie. W spektakl zaangażowany jest prawie cały zespół teatru oraz adepci Studium Wokalno-Aktorskiego. To ponad 60-osobowa obsada. Wszyscy mają w sobie ogromną energię i skupienie. Bez tego rodzaju ducha trudno byłoby opowiedzieć tą historie - Bogusławski pisał o wielkich namiętnościach, z drugiej strony jego wiersz wymaga sporej dyscypliny.
Kiedy premiera?
14 września. Kolejne spektakle we wrześniu i październiku. Zapraszam serdecznie.
O spektaklu:
Teatr wystawia "Cud albo Krakowiaków i Górali”. Mimo tego, że wszystko w teatrze zaczyna się psuć, zespół bohatersko doprowadza spektakl do końca.
Teatr wystawia tekst o namiętnościach. Basia kocha Stacha. Stach kocha Basię. Młodzi nie mogą związać się przez zazdrość macochy Basi, Dorotę. Basia przyobiecana Góralowi, Bryndasowi, zrywa zaręczyny. Górale są wściekli. Najeżdżają na Krakowiaków. Wszystkich z opresji ratuje Bardos swoim tajemniczym wynalazkiem.
Po 39 latach ,"Cud albo Krakowiacy i Górale”: tym razem w inscenizacji najlepszego interpretatora klasyki polskiej, Michała Zadary. Na scenie ludowe tańce, barokowa scenografia i wspaniałe stroje inspirowane tymi z epoki. Oryginalną muzykę Jana Stefaniego wykonuje orkiestra Teatru Muzycznego, pod batutą Pawła Kapuły. Jednak w drugim akcie wszystko zaczyna się psuć. Przedstawienie jest zagrożone. Aktorzy nie przerywają gry, nie zważając na dramatyczne okoliczności. Czy zespołowi uda się uratować wieczór?