Niechlubnie zasłynął tym, że nie pojawił się w życiu córki. Dziś nie każdy pamięta, że Kostek Joriadis tworzył prawdziwe hity
[GALERIA]
Grał z najlepszymi, mógł popisać się nieprzeciętnym talentem i zrobić wrażenie. To właśnie polski muzyk greckiego pochodzenia zawrócił w głowie Kasi Kowalskiej, z którą doczekał się córki Oli. Ich związek był krótki i głośno się skończył. Powiedzieć, że poszli własnymi ścieżkami, to jak nie powiedzieć prawie nic. Choć dziś Kostek Joriadis głównie jest znany z owego rozstania i tego, że szybko opuścił córkę, to warto zaznaczyć, że w latach 90. był na szczycie wśród polskich muzyków. Niewielu wiedziało, za jakimi przebojami stoi.
Grał z najlepszymi
Uchodził za jednego z najbardziej utalentowanych polskich muzyków. Na szczyty popularności wdzierał się na przełomie lat 80. I 90. To właśnie wtedy grał z największymi, jak Bajm czy Papa Dance. W 1990 r. dołączył do składu Lady Pank, w którym śpiewał i grał na klawiszach. Choć jego przygoda z zespołem była krótka, to warto zaznaczyć, że właśnie wtedy grupa wylansowała przebojową płytę z "Zawsze tam gdzie ty" na czele.
Niedługo później zdecydował się pójść inną muzyczną ścieżką i wybrał mocniejsze brzmienia. W 1993 r. założył jeden z bardziej charakterystycznych zespołów rockowych.
Historia mogła być piękna
Human, bo o nim mowa, wylansował takie przeboje jak "Polski" czy "Słońce moje". I chociaż dziś piosenki jeszcze pojawiają się na listach przebojów, to tylko fani pamiętają, że charakterystyczny, mocny rockowy zaśpiew, który z nim pamiętamy, należy właśnie do Joriadisa.
Zespół wówczas jednak też nie przetrwał próby czasu i zawiesił działalność rok później. Joardis po jakimś czasie znów znalazł kogoś, z kim chciałby tworzyć muzykę. Utalentowaną wokalistką okazała się Kasia Kowalska. To właśnie dla niej napisał przebój "Coś optymistycznego", skomponował i wyprodukował płytę "Czekając na…". W 1997 r. nagrał w duecie z Kasią singel "Jeśli chcesz kochanym być", do którego również napisał muzykę.
Związek bez happy endu
Z Kowalską oprócz miłości do muzyki połączyło go gorące uczucie. Z ich uczucia także w 1997 r. narodziła się córka, Ola, która odziedziczyła po muzyku nietypową urodę. Wydawało się, że związek jednej z ciekawszych ówcześnie par w polskim show-biznesie skończy się happy endem. Świeżo upieczeni rodzice zdecydowali się nawet na wspólną sesję okładkową do "Vivy!". Niedługo później media obiegła wieść o… głośnym rozstaniu.
- Dzisiaj nie mam z nim żadnego kontaktu. Przepadł. Ludzie, którzy nie potrafią unieść się ponad swoje słabości, nawet dla dobra dziecka, są dla mnie mali - mówiła wówczas w jednym z wywiadów Kowalska.
Mocne stanowisko córki
Po latach córka wokalistki nie ukrywała, że ojciec nigdy nie utrzymywał z nią kontaktu. Co więcej, sama nie chce mieć z nim nic wspólnego. Oznajmiła to dobitnie w ubiegłym roku, gdy media zaczęły się nią interesować i podpisywać jednym i drugim nazwiskiem. W końcu zabrała głos i dosadnie podsumowała sytuację. - Noszę nazwisko tej wspaniałej kobiety, która wychowała mnie SAMA, a nie człowieka, który nigdy nie pojawił się w moim życiu - Ola Kowalska, a nie Joriadis - głosił wymowny podpis pod opublikowanym na Instagramie zdjęciem, na którym mama trzyma ją w ramionach.
Poradziły sobie same
W najnowszym wywiadzie dla "Pani" Kasia Kowalska wspomina z kolei, że wczesne macierzyństwo było dla niej ogromnym wyzwaniem i eksperymentem, w którym pomagali jej rodzice. Artystka była wówczas naiwną i niedoświadczoną dziewczyną, dla której Ola była niespodzianką, z którą została sama. Ojciec, Kostek Joriadis szybko opuścił tę niewygodną dla siebie sytuację i nigdy nie łożył na utrzymanie dziecka.
- Pomagali mi rodzice. Po porodzie szybko zostałam sama, bo ojciec Oli postanowił ewakuować się z naszego życia. (…) Nie szukał żadnego kontaktu z dzieckiem, nie dał przez te lata na utrzymanie córki ani grosza. Ponieważ kontakty z nim mogły się wiązać wiązać z różnymi problemami, na przykład z utrudnianiem zgody na wydanie paszportu, został pozbawiony praw rodzicielskich. (…) Mój tata stał się dla Oli i dziadkiem i ojcem. Uczył ją wszystkiego - dodała na łamach magazynu.
Trudne relacje
Wokalistka w ostatnim wywiadzie wyznała też, że wychowanie córki nie należało do najłatwiejszych. Z trudem zaakceptowała narodziny brata, w liceum nie stroniła od imprezowania i wagarowania. Teraz, gdy córka jest starsza, mają lepsze relacje. Ola jest utalentowana plastycznie i bardzo charakterna. Na Instagramie publikuje kontrowersyjne zdjęcia, na których pozuje w odważnych kreacjach, a niedawno wytoczyła ojcu proces o alimenty.
- Niedawno wygrała sprawę o alimenty ze swoim ojcem. Problem w tym, że pieniędzy nie można ściągnąć. Tata wciąż udowadnia, że nie ma za co żyć - wyjawiła w rozmowie z magazynem Kowalska.
Chce zostać przy muzyce
Joriadis z kolei, mimo że wydał trzy płyty, nie zrobił już wielkiej kariery. Zrobiło się o nim cicho i wydawało się, że na dobre wycofał się z show-biznesu. Przeszło rok temu znów zainteresowały się nim media, ale nie do końca tak, jakby tego sobie życzył. W jednym z wywiadów wyznał, że zamiast plotkami i skandalami, woli się zajmować muzyką.
Tymczasem zrobiło się o nim głośno przy okazji konfliktu pomiędzy Bartoszem Żukowskim a jego byłą żoną. Byli małżonkowie wciąż toczą spór o opiekę nad córką. Aktor nawet dla dobra dziecka początkowo nie chciał dopuścić do rozwodu. Sprawę skomplikował jednak fakt, że była żona ma już innego partnera, a jest nim właśnie Joriadis. On natomiast twierdzi, że wciąż od skandali ważniejsza jest dla niego twórczość i praca z reaktywowanym w 2013 r. Human i że… zostaje przy muzyce.