Niespełnione "dziecko" polskiego show-biznesu. Alicja Janosz wraca na salony
[GALERIA]
Jest znana przede wszystkim z kultowego "Idola". Drobna blondynka ponad dekadę temu wygrała pierwszą edycję talent-show Polsatu i... jej świetnie zapowiadająca się kariera stanęła w miejscu. Niewłaściwi doradcy, pośpiech i kilka nieprzemyślanych decyzji sprawiło, że nastolatka wpadła w szpony kapryśnego show-biznesu i w rezultacie zaprzepaściła swoją szansę. Kiedy po latach nieobecności pojawiła się niedawno na gali Fryderyków, wiele osób przypomniało sobie o niej.
Muzyczne DNA
Alicja Janosz przyszła na świat 4 czerwca 1985 r. w Pszczynie. Od dziecka wiedziała, że w przyszłości zawojuje branżę muzyczną. Od ósmego roku życia brała więc udział w konkursach wokalnych i festiwalach dziecięcych. Zaczęła w 1999 r. od występu w musicalu "Piotruś Pan" w reżyserii Janusza Józefowicza. Już wtedy drobna dziewczynka o zadziwiająco silnym głosie zwróciła na siebie uwagę. Aby jednak pierwsze sukcesy nie przewróciły jej w głowie, na straży zawsze czuwała najbliższa rodzina. To ona wspierała ją również w realizowaniu wokalnych marzeń.
- Moi rodzice zrobili to znakomicie, bo nigdy sami mi nie "radzili", że mam śpiewać, a po prostu widząc, a raczej słysząc, jak integralną częścią mojej dziecięcej codzienności było śpiewanie, pomogli mi się rozwijać w tę stronę - wyjaśniała na stronie fabrykazespolow.pl.
Wszystko dzięki Kayah
W 2000 r. Alicja brawurowo wygrała jeden z odcinków "Szansy na sukces", gdzie wykonała piosenkę "Prawy do lewego" z repertuaru Kayah.
- Wtedy byłam wniebowzięta, bo nie dość, że znalazłam się w tym samym miejscu co jedna z moich największych idolek, jaką była i jest nadal Kayah, to jeszcze mogłam z nią zaśpiewać w duecie. Wtedy to było najistotniejsze, choć oczywiście, sam występ w telewizji publicznej był dla mnie również wielkim przeżyciem, a zainteresowanie lokalnych mediów po emisji "Szansy na sukces", w której wystąpiłam, bardzo mi schlebiało - wspominała w jednym z wywiadów.
Za prawdziwie przełomowy dla kariery wokalistki uznaje się jednak udział w pierwszej edycji "Idola".
Droga do sławy
W 2002 r. Janosz wzięła udział w pierwszej polskiej edycji programu "Idol", który wygrała, pokonując m.in. Anię Dąbrowską i Tomka Makowieckiego, a w ostatniej rozgrywce Ewelinę Flintę i Szymona Wydrę. Zwycięstwo zapewniły jej niezwykłe wykonania takich piosenek jak: "I'm Outta Love" Anastacii, "One Way Ticket" Eruption czy "Sweet Dreams (Are Made of This)" Eurythmics.
- Myślę, że jest to marzenie większości nastolatek czy dziewczynek, które z dezodorantem przed lustrem spędzają większość czasu w domu. Ja jestem takim przypadkiem. Kiedy pojawił się "Idol", poszłam na casting, później na następny i na kolejnym się dostałam. I tak to się potoczyło, aczkolwiek nie wierzyłam, że wygram. Może lepiej by było dla mnie, gdybym go nie wygrała - wyznała na łamach legniczanin.pl.
Bolesna rzeczywistość
I rzeczywiście. Choć Janosz zdobyła ogromną popularność i uznanie widzów, a niedługo po zwycięstwie w telewizyjnym show wydała swoją debiutancką płytę, jej kariera stanęła w miejscu. Krążek, a zwłaszcza utwór "Zbudziłam się", spotkał się z ostrą krytyką branży oraz fanów Alicji.
Piosenka, która niejako "zniszczyła" świetnie zapowiadającą się karierę młodej wokalistki, boleśnie uzmysłowiła wszystkim, że finaliści programów rozrywkowych muszą wziąć karierę we własne ręce, a nie nagrywać płyty pod dyktando producentów show. Mimo przeciwności losu, Janosz nie poddała się. W 2003 r. wokalistka nagrała piosenkę "Przyjaciel dobra rzecz" do filmu "Księga dżungli 2", co było nie lada wyróżnieniem, ponieważ do tej pory propozycje współpracy z Disneyem otrzymywały jedynie doświadczone gwiazdy np. Edyta Górniak czy Natalia Kukulska.
Odbiła się od dna
W 2004 r. z singlem "I'm Still Alive" wystartowała w krajowych eliminacjach do Konkursu Piosenki Eurowizji. Przyjęła wówczas pseudonim Alex i, niestety, zajęła dopiero czwarte miejsce. Po tak intensywnym okresie wyczerpana piosenkarka postanowiła skupić się na nauce. W 2011 r. Alicja wróciła z drugą solową płytą - "Vintage". Wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że był to jej pierwszy całkowicie autorski materiał. Janosz zdecydowała się śpiewać na albumie zarówno w języku polskim jak i angielskim, choć zdawała sobie sprawę, że nie jest to pod względem komercyjnym najlepsze rozwiązanie.
Dziś wciąż ma wiernych fanów, którzy przychodzą na jej klubowe koncerty. Choć nie udało się jej osiągnąć sukcesu na miarę Ani Dąbrowskiej, czy Moniki Brodki, stale powtarza, że jest najszczęśliwsza osobą na świecie, która nie musi chodzić na żadne kompromisy.