Michael Jackson
Śmierć króla muzyki pop była prawdziwym ciosem dla słuchaczy na całym świecie. Chociaż jego ostatnie dokonania zbierały mieszane recenzje, dziedzictwo, które pozostawił czyni go jednym z najbardziej wpływowych artystów w historii. Ekscentryczny styl życia Jacksona spowodował, że nie brakuje osób, które wierzą w to, że twórca wcale nie umarł z przedawkowania, tylko żyje gdzieś z dala od błysku fleszy. Są też tacy, którzy podejrzewają, że gwiazdor był niewygodny dla osób ze swojego otoczenia, a osobisty lekarz zabił artystę na zlecenie.
W amerykańskich mediach od jakiegoś czasu krążą nawet plotki o planowanej ekshumacji Michaela. Mimo że w czerwcu 2017 roku minie osiem lat od jego tragicznej śmierci, to sensacji wokół tajemniczej sprawy ciągle przybywa. Według dziennikarzy policja trafiła na nieznane fakty, które mogą wskazywać na to, że król muzyki pop faktycznie został zamordowany. Jak donosi "National Enquirer", według śledczych w dniu śmierci wokalistę miał odwiedzić "tajemniczy" człowiek, dodatkowo w pobliżu jego posiadłości znaleziono fiolki po lekach. Śledczy chcą ponownie przyjrzeć się bliznom na ciele artysty, które w związku z zabalsamowaniem powinno być w dobrym stanie.