Nigdy nie poznał ojca. Buczkowski przez lata walczył o jego dobre imię
Tragiczna historia ojca polskiego aktora
Gdy jego ojciec zginął w katastrofie lotniczej miał zaledwie 8 miesięcy. Nie mógł go więc pamiętać. Nie przeszkodziło mu to jednak walczyć latami o jego dobre imię. Zbigniew Buczkowski, popularny i lubiany aktor telewizyjny i estradowy, nie mógł pogodzić się, że tragiczny wypadek został całkowicie przemilczany. Historia pilota Mariana Buczkowskiego wyszła na jaw dopiero po latach. Okazało się, że mogła zakończyć się zupełnie inaczej...
Katastrofa wisiała w powietrzu
To miał być jeden z wielu rejsów. 15 listopada 1951 roku kapitan Marian Buczkowski wsiadł na pokład samolotu pasażerskiego Szczecin-Kraków z międzylądowaniami w Poznaniu i Łodzi. Sprawdziwszy stan maszyny na łódzkim lotnisku, nie zgodził się na start. Szybko okazało się, że wśród podróżnych znajduje się oficer Urzędu Bezpieczeństwa, a także towarzysz Stanisław Gryniewski, który „musi być wieczorem w Krakowie”.
Oficer przystawił mu do głowy broń
Nie będę ryzykował życia pasażerów – miał powiedzieć Marian Buczkowski oficerowi UB, który zignorował informację o awarii silnika. Dopiero gdy ten przystawił mu do głowy odbezpieczoną broń, kapitan zgodził się zasiąść za sterami.
Nikt nie ocalał
Niestety, zaraz po starcie doszło do tragedii. Samolot rozbił się pod Tuszynem, zawadzając o linie wysokiego napięcia, a wszyscy – 4 członków załogi i 12 pasażerów – zginęli na miejscu. O tragedii nie wspomniały żadne media. Katastrofa przez wiele lat znajdowała się na liście tematów zakazanych.
Nie mógł pogodzić się z milczeniem mediów
Gdy Zbigniew Buczkowski dorósł, postanowił nie dopuścić do przemilczania historii. Przez lata walczył o ujawnienie prawdy, gdyż w międzyczasie pojawiła się „oficjalna” teza mówiąca o błędzie pilota, wynikającym ze złego oszacowania wysokości lotu maszyny, i niekorzystnych warunkach atmosferycznych.
"Ten dzień pozostanie w mojej pamięci na zawsze"
Dopiero w listopadzie 2010 roku w Tuszynie odsłonięty został pomnik upamiętniający tragicznie zmarłego Mariana Buczkowskiego. Na uroczystości nie mogło zabraknąć jego syna.
Ten dzień pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Po części zwróciłem tacie należyty honor. Wzruszyłem się na słowa przyjaciela Józka Wójtowicza, emerytowanego pilota, który powiedział: "Ojciec patrzy na ciebie z nieba i jest dumny". Chcę tak myśleć. Żałuję, że tego dnia nie doczekała moja mama - powiedział aktor w rozmowie z tygodnikiem „Świat i Ludzie”.