Nowe fakty w sprawie wypadku Justyny Steczkowskiej
W piątek 8 lipca doszło do wypadku samochodowego, w którym uczestniczyła Justyna Steczkowska. Jej Lexus zajechał drogę fiatowi Seicento, który wylądował w rowie. W samochodzie tym znajdowało się troje młodych ludzi. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
- Z wstępnych ustaleń policji wynika, że fiat Seicento wyprzedzał kolumnę pojazdów. Gdy auto wyprzedzało ostatni pojazd, a był nim Lexus, ten nagle zaczął skręcać w lewo i zepchnął Fiata do rowu. Kierujący Lexusem nie posiadał przy sobie dokumentów potwierdzających uprawnienia do poruszania się po drogach. Sprawdzamy, czy mężczyzna jadący Lexusem takowe uprawnienia w chwili zdarzenia posiadał - powiedział rzecznik prasowy KPP w Żyrardowie w rozmowie z portalem eglos.pl.
Samochodem, którym podróżowała Justyna Steczkowska kierował jej menadżer, Łukasz Wojtański. Mężczyzna dopiero teraz zabrał głos i zapewnił w rozmowie z portalem pudelek.pl, że nie ponosi winy za ten wypadek.
- Nikomu nic się nie stało, ja manewr wykonałem prawidłowo. Sąd będzie rozstrzygał, kto ponosi odpowiedzialność za to, co się stało. Odnośnie nie posiadania uprawnień jest tak, że posiadam oczywiście prawo jazdy, bo przejeżdżałem wiele kilometrów w ciągu roku, po prostu zapomniałem dokumentu, ale to czy go posiadam zostało zweryfikowane przez policję.