Odeta Moro i Konrad Komornicki pierwszy raz o swoim związku: "obydwoje dojrzeliśmy"
GALERIA
"Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością" - to określenie idealnie pasuje do Odety Moro i Konrada Komornickiego. Ona ma za sobą bolesne rozstanie z Michałem Figurskim, on mocno medialny związek z Anną Popek. Gdy zaczęli się spotykać, wielu nie kryło zdziwienia. A jednak parze udało się stworzyć stały związek. Po raz pierwszy zdecydowali się opowiedzieć o swojej relacji w wywiadzie dla "Gali".
- Obydwoje dojrzeliśmy. Obydwoje jesteśmy ludźmi, którzy wiedzą, co robią i po co staramy się nie zaklinać rzeczywistości i, tylko myśleć, przewidywać i po prostu szanować się nawzajem - mówił o ich związku Komornicki.
- Śmiało mogę powiedzieć, że wówczas nieufnie i bardzo niechętnie podchodziłam do relacji damsko-męskich. Wydaje mi się więc, że ten pan musiał wykonać dużą pracę, by tego kłującego jeża, jakim byłam, oswoić - skomentowała ze swojej strony dziennikarka.
Miłość od drugiego spojrzenia
Jak przyznali oboje, fakt, że stworzą trwały związek, nie był wcale oczywistością. Dziennikarka potrzebowała czasu, by otworzyć się na nową miłość po rozstaniu z mężem, Michałem Figurskim.
- Konrad musiał się naprawdę bardzo napracować. Do tej pory wspomina, że długo to trwało, chociaż ja, trochę ślepa, trochę głucha kompletnie rozkojarzona i niewiedząca, o co chodzi, nie rozumiałam delikatnych sygnałów, które mi wysyłał. Dotarcie do takiej osoby, która nic nie widzi i nic nie słyszy, jest bardzo trudne - przyznała Moro w rozmowie z "Galą". - W naszym przypadku to nie była miłość jak grom z jasnego nieba. Raczej od "drugiego spojrzenia". Konrad przez długi czas był po prostu moim kolegą. Bardzo dobrym, ale jednak kolegą - dodała.
- Wtedy sytuacja osobista Odety nie była klarowna. A ponieważ w życiu stosuję kilka zasad z wojskowości, wiedziałem, że nie ma sensu wchodzić w obszar, który nie ma jasnej i rozpoznanej sytuacji - uzupełnił jej partner.
- Potem mieliśmy wspólnie robić coś zawodowo. Dobrze się nam razem pracowało - opowiadała Moro. - I tak to się ułożyło od słowa do słowa. To był sprawdzony grunt: Odeta wszystko o mnie widziała, ja o Odecie też - dodał Komornicki.
Spotkali się w odpowiednim miejscu i czasie
- Dziś myślę, że trzeba po prostu spotkać się w odpowiednim miejscu i czasie - komentowała sytuację Moro. - I to nastąpiło jesienią zeszłego roku, kiedy Konrad i ja byliśmy gotowi, by zacząć nową, wspólną historię. (…) Kiedy przeżywasz rewolucję w życiu, potem musisz trochę odetchnąć. (…) Wtedy postanowiłam, że chcę być sama: żadnych mężczyzn, żadnych związków, zamykam się na ten temat. Uznałam, że problemy damsko-męskie nie są mi potrzebne. (…) Czułam się zraniona po rozstaniu. Poza tym zawsze byłam bardzo samodzielna, samowystarczalna. Więc dla mnie najważniejsze było utrzymanie niezależności.
- Wydaje się, że mężczyźni mają odwrotnie. Jeśli są zmęczeni związkiem, rozglądają się za nowym, lepszym. Kiedy mamy już dość, naprawdę chcemy być z kimś innym - skwitował na łamach "Gali" Komornicki.
Zdecydowany partner
- Ja nie zdążyłam złapać głębszego oddechu, kiedy Konrad postawił mnie praktycznie pod ścianą i zakomunikował, że nie odpuści. Powiedział, że nie wie, jakie mam plany wobec niego i w sumie nie interesuje go to. Natomiast wie, jakie on ma plany wobec mnie i zamierza dopiąć swego. (…) Jeżeli samodzielna kobieta przez długi czas jest sama, to staje się wyjątkowo wyczulona na kogoś takiego. W moim środowisku jest dużo kobiet, które muszą być matkami, ojcami, głowami rodziny. Muszą być zaradne, nie mają wyboru. I ja też taka byłam, a każdy przecież czasem potrzebuje oddechu. Przy Konradzie mogę realizować swoje plany, ale mogę też w trudnych chwilach się na nim oprzeć - wspominała Moro.
Para po przejściach
Oboje przyznali jednogłośnie, że zdają sobie sprawę, że ich poprzednie związki mają wpływ na ich relację. Starają się jednak brać z bagażu doświadczeń tylko to, co dobre. - Oczywiście nie udajemy, że nie jesteśmy "ludźmi z przeszłością". Mam bardzo duży szacunek do swoich byłych kobiet - mówił wybranek dziennikarki.
- Zamknęliśmy pewne etapy w naszym życiu - stwierdziła stanowczo Moro. - Wyciągnęliśmy wnioski ze wszystkiego, co się wydarzyło, Jesteśmy dużo mądrzejsi. (…) Dlatego też wiemy, w jakie kałuże nie wdepnąć, jak się nie zachowywać wobec siebie, w jakie rejony nigdy nie wchodzić. Mamy wielką szansę, by to wszystko naprawdę się udało - dodała.
Wzajemny szacunek
Dziennikarka przyznała, że udało jej się ułożyć życie na nowo, ale nie odcina się od przeszłości i wciąż utrzymuje dobre kontakty z byłym mężem. Nie wahała się też ani chwili, gdy trzeba było wesprzeć Figurskiego w walce z chorobą i powrocie do formy.
- To było oczywiste. Żyliśmy ze sobą tyle lat, mamy córkę. Ten rozdział jest już zamknięty. Ale to nie znaczy, że mam się zachowywać podle. To jest zwykła ludzka przyzwoitość. Nic wyjątkowego - mówiła. Zaznaczyła także, że to u boku nowego partnera znalazła spokój i inaczej zaczęła patrzeć na związki. - Konrad pokazał mi, że szczęścia nie trzeba szukać bardzo daleko. Że wszystko mamy dane, tylko wystarczy się po to schylić - dodała.
- Moje życie osobiste nie było tak dramatyczne jak Odety. Myślę, że wszystkie doświadczenia, które ma, są jej kapitałem. Zawsze będą procentowały. Odeta dostała większą lekcję od życia i tym bardziej należy się jej szacunek - podsumował Komornicki.