Odeta Moro nie może zakończyć wakacji. "Katastrofa"
Odeta Moro plażowała w Czarnogórze. Było pięknie i wspaniale aż nadszedł dzień odlotu. Zaczął się dramat.
Dziennikarka jest załamana, bo nie wie, kiedy i jak wróci do domu. Przewoźnik nagle odwołał lot powrotny, co ma, najprawdopodobniej, związek z ostatnimi strajkami w branży lotniczej. Odeta przeszła odprawę paszportową i zaraz potem została uziemiona na lotnisku, na którym oczekują już grupy z poprzednich dni.
"Nikt nic nie wie. Wszystko kosztuje majątek, a internet praktycznie nie działa. Można szukać innych połączeń, ale na takie bilety trzeba wydać kolejne tysiące pln, zresztą znikają z prędkością światła" [pisownia oryginalna - przyp. red.] - napisała na swoim Instagramie.
Odeta Moro ćwiczy na siłowni podłączona do prądu
Odeta ma jeszcze nadzieję, że dojdzie do skutku lot z Podgoricy do Wrocławia. I już teraz szuka "podwózki".
- Może ktoś z Was dziś wieczorem jedzie do Wawy i ma trzy miejsca plus przestrzeń na dużą torbę? - pyta dziennikarka. Ale niektórzy internauci nie mają litości: "Dlatego wakacje spędza się w Polsce".
W najgorszym razie Odeta Moro będzie musiała wydłużyć swoje wakacje, które już teraz opatrzyła hasztagiem "katastrofa". Pierwszy nocleg pokryją linie lotnicze, ale za kolejne doby hotelowe będzie musiała zapłacić z własnej kieszeni.
Trwa ładowanie wpisu: instagram