Stanisław Kostrzewski
Zawsze w piątki zabieram Stasia i Tadzia od Gosi. Przyjeżdżamy do mnie na cały weekend, jako dziadek mam okazję, by się wykazać. Mam tu takie cztery piękne dęby i dzieciaki mnie namawiają, bym im zrobił domek na drzewie. Wiedzą, że jak obiecam, to słowa dotrzymam. Na razie się jeszcze targujemy. Ja im mówię, że są za mali, ale mi nie odpuszczają. Jestem bardzo dumny, że tak chętnie tu odpoczywają. Ostatnio w ferie wyjechali na narty i od razu po powrocie chcieli mnie odwiedzić. Muszę ich pilnować, bo pomysły czasem mają niesamowite, jak to chłopcy. Ostatnio na przykład Tadzio o mały włos by wpadł do dołu porośniętego sitowiem. Trzeba mieć oczy dookoła głowy – zdradza ojciec Małgorzaty Rozenek.