Organizatorka zbiórki dla muzyka disco-polo zdradza smutne kulisy. "Chcę, aby żył normalnie"
Stracił dwie nogi i majątek życia. Anita Osmola wspiera Marka Żurobskiego, popularnego w latach 90. muzyka disco-polo. Akcja, którą zorganizowała, odbiła się szerokim echem, a na nią spadła fala krytyki. "Kto nie chce nam pomóc powinien stulić pysk" - organizatorka zbiórki odpowiada na hejt.
Marek Żurobski kilkanaście lat temu był wokalistą zespołu Domino. To on wylansował takie hity jak "Filmowa miłość" czy "Tylko Ty". W 1998 r. muzyk zdecydował się na porzucenie kariery disco-polowca i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Za oceanem podejmował się różnych prac, ale cztery lata temu podupadł na zdrowiu. Zaczął odczuwać silne bóle łydek, a w szpitalu zdiagnozowano niedrożność tętnic kończyn dolnych. To doprowadziło do amputacji obu kończyn.
Aktualnie muzyk mieszka w schronisku dla bezdomnych, a na życie zarabia śpiewając na ulicy pod polskimi sklepami. W ten sposób próbuje odłożyć na protezę nogi. Pierwszą z nich ufundowali mu znajomi i przyjaciele, natomiast na drugą postanowił zapracować sam. Nie pozwoliła na to Anita Osmola, która zorganizowała internetową zbiórkę dla wokalisty. Dlaczego zdecydowała się pomóc obcej osobie?
- Zobaczyłam krzywdę ludzką. Zobaczyłam, jak Polacy potrafią być obojętni, jak hejtują, dlatego że ktoś, gdzieś, kiedyś popełnił błąd. Ten człowiek za swoje błędy zapłacił. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie tak się nienawidzą. Sama mam niewiele, ale pomogę mu. Najważniejsze jest to, żeby Marek stanął na nogach. Ma wspaniałą osobowość, jest dobrym człowiekiem. Nie interesuje mnie to, co ludzie mówią - wyznała w rozmowie z WP Gwiazdy.
Organizatorka zbiórki przyznała, że Marka Żurobskiego poznała zupełnie przypadkiem.
- Przechodząc ulicą usłyszałam muzykę, super głos. Nie jestem z tej branży, ale wiedziałam, że osoba, która śpiewa, musi mieć z tym do czynienia coś więcej z muzyką niż tylko granie pod sklepem. Urzekł mnie, zrobiłam filmik. Nie znałam Marka, nie wiedziałam, że jest muzykiem disco polo. Poruszyła mnie jego historia i to, że jest tak serdeczną osobą. Nieważne, że ludzie będą źle mówili o nim czy o mnie. Dla mnie priorytetem jest to, żeby Marek stanął na nogi.
Anita Osmola nie ukrywa, że po tym, jak zajęła się organizacją zbiórki pojawił się hejt w jej stronę. Akcja przybrała na sile i coraz więcej osób się o niej dowiaduje, zarówno w Polsce, jak i w USA. Są jednak ludzie, którzy chcą przeszkodzić w uzbieraniu odpowiedniej kwoty.
- Hejty i głupie komentarze są cały czas. Trzy panie, które utworzyły sobie grupę na Facebooku, publikują nieprawdziwe treści na mój temat i temat Marka. To kobiety, które są nieszczęśliwe i chcą zabłysnąć, że znają Marka. One maja z tego radość. Nie mogę tego zrozumieć. Moim zdaniem i zdaniem innych to są ludzie zazdrośni, którzy chcą przeszkodzić, którzy nie potrafią zdzierżyć tego, co się dzieje wokół Marka. Kobiety, które nas hejtują, to są koleżanki partnerki Marka, z którą żył i z którą ma córkę. Wszystko, co one opowiadają i wypisują, to są kłamstwa. Ludzie zapomnieli, ze może też kiedyś będą potrzebowali pomocy. Myśmy odpowiadali na różne komentarze, ale mnie nie przeszkadza to, co one gadają. Te kobiety się ośmieszają. Bóg jest tam u góry i wszystko widzi. Kto nie chce nam pomóc, powinien stulić pysk, a kto chce, to zapraszam.
Ania wyznała nam, że w komentarzach pod artykułami na temat Marka pojawia się mnóstwo negatywnych komentarzy. Ona to wszystko czyta, ale stara się nie przejmować tym, co mówią inni.
Na jakim etapie jest obecnie zbiórka dla Marka Żurobskiego?
- Na dzień dzisiejszy Facebook wypłacił mi kwotę 12 tys. 67 dolarów i 4 centy. Zebrano ponad 13 tys. dolarów, ale część zabrał portal. Prowadzę również gale charytatywne, na których grają koledzy Marka. Artyści pomagają całym sercem. Mam u nich duże wsparcie. Szczególnie u Tomasza Popławskiego i Adama Chroli. Starają się być na bieżąco, jak mają wolne terminy, to zawsze chętnie zagrają koncert. Jestem im niezmiernie wdzięczna - przyznaje w rozmowie z nami.
Na protezę nogi już niewiele brakuje. Osmola ma nadzieję, że lada dzień uda się zgromadzić całą potrzebną kwotę.
- Koszt protezy to 15 600 dolarów, a my jak na razie mamy zebrane ponad 12 tys. Spotykam się niedługo z wolontariuszami, którzy mnie wspierają i pomagają. Będziemy liczyć pieniążki z trzech koncertów charytatywnych i mam nadzieję, że uda nam się dozbierać do pełnej kwoty i w przyszłym tygodniu pojedziemy do szpitala. Musimy też oddać pieniążki pani, która pożyczyła Markowi na pierwszą ratę. Po założeniu protezy Marka czeka jeszcze rehabilitacja. Wiem, że on stanie na scenie, odstawi wózek. Potrzebne są też pieniądze na sprzęt do rehabilitacji, nowy wózek, bo aktualny ledwo działa. Oprócz tego chcemy dentystę i inne badania zdrowotne.
Anita Osmola bardzo zaprzyjaźniła się z Markiem. Jak przyznała w rozmowie z WP Gwiazdy, nie chce poprzestać jedynie na zbiórce potrzebnych środków. W planach ma m.in. założenie fundacji.
- Dla Marka będę dalej organizowała zbiórki. Otwieram fundację, czekam tylko na odpowiednie dokumenty. Będę starała się, żeby miał jak najlepiej, żeby odbył rehabilitację. Poświęcam się od serca. Jestem taką osobą, po prostu. Nie przejdę obojętnie obok potrzebującej osoby.
To jednak nie wszystko. Organizatorka akcji planuje również zabranie Marka Żubrowskiego z ośrodka dla bezdomnych, ponieważ, jak twierdzi, dzieje mu się tam krzywda.
- Niebawem chciałabym go zabrać do siebie, ale żeby to się stało, to muszę spełnić kilka warunków. Szukam czegoś większego do wynajęcia. Chcę, aby żył normalnie. Ostatnio w ośrodku go pobito i okradziono. To nie pierwsza taka sytuacja. Ciągle muszę jeździć na policję. To jest człowiek bezbronny. Ludzie mówią, że jest naciągaczem, ale jak? Człowiek nie ma dwóch nóg. Nie pozwolę na to, żeby człowiek bezsilny, inwalida, kaleka był w taki sposób traktowany - podkreśla.
Anita Osmola zapewnia, że wokalista ma kontakt z rodziną, chociaż pojawiają się plotki, że to nieprawda. Marek Żubrowski jest niewykle wdzięczny wszystkim, którzy dołożyli swoją cegiełkę w tym szczytnym celu.
- Marek jest w szoku. On jest pod wrażeniem, nie wie, co się dzieje. Nie sądził, że ktoś wyciągnie do niego pomocną dłoń. Od dwóch lat jeździ na wózku i nikt na niego nie zwracał uwagi. Ludzie mu wrzucali dolara, może dwa, omijali go szerokim łukiem. Nie jest naciągaczem. Jego „dziękuję” przyjęłam tysiące razy. Jestem szczęśliwa, że podjął walkę. On ma motywację, ale zanim on by sam zebrał pieniążki, to trwałoby to wieki. Ile mogę, zawsze mu pomogę. Mam nadzieje, że nie utraci już wiary - dodaje organizatorka.
To nie pierwszy raz, kiedy Anita Osmola wyciąga rękę do potrzebujących. Wcześniej robiła to po cichu z potrzeby serca.
- Teraz zrobiło się głośno, ponieważ chodzi o wokalistę disco polo - odpowiada skromnie.
Jak udało nam się dowiedzieć, w ciągu kilku dni wokalista z pewnością trafi do szpitala, gdzie rozpocznie się jego dalsze leczenie. Trzymamy kciuki i życzymy dużo zdrowia.
Więcej informacji o pomocy dla Marka Żurobskiego znajdziecie na Facebooku.