Pamela Anderson też dostanie rosyjski paszport?
Aktorka nie miałaby nic przeciwko temu
Niedawno sporo mówiło się o tym, że rosyjski paszport z rąk samego Putina odebrał Steven Seagal. W 2013 roku obywatelem Rosji zapragnął z kolei zostać Gerard Depardieu. Wygląda na to, że absolutnie nic przeciwko kolejnemu obywatelstwu nie miałaby i Pamela Anderson.
Gwiazda odwiedziła ostatnio Moskwę. W Kremlu przemawiała po to, by namówić tamtejszych polityków do dbania o środowisko naturalne oraz rzadko występujące gatunki zwierząt. Anderson dołączyła do kolejnego stowarzyszenia - International Fund for Animal Welfare, czyli IFAW. Spotkała się też z Siergiejem Iwanowem odpowiadającym za ochronę środowiska.
Podczas wystąpienia wspomniała o swoim rosyjskim pochodzeniu. Co jeszcze powiedziała?
Pamela Anderson
- Mam kanadyjski i amerykański paszport. Dlaczego nie mogłabym mieć także rosyjskiego? - miała zapytać aktorka. Gwiazda na swojej stronie internetowej opublikowała treść przemówienia wygłoszonego na Kremlu. Przypomniała w nim o swoich korzeniach oraz fakcie, że z rosyjskimi organizacjami walczącymi o prawa zwierząt współpracowała już wcześniej.
- Działam na rzecz obrony zwierząt na całym świecie, ale czuję głęboki związek z Rosją. Może dlatego, że moja mama pochodzi z Rosji. To napawa mnie dumą - wyznała. Stwierdziła też, że kocha naród rosyjski, a rosyjscy mężczyźni... mogą stać się jej słabością.
Pamela Anderson
49-latka w 2011 roku walczyła o to, by produktów z fok nie można było importować do Rosji. Do akcji włączyła się zainspirowana kampanią Mashy Vorontsovej. Od tamtej pory przy każdej możliwej okazji wspomina, jak bardzo Rosja jej się podoba i jak ceni ten kraj oraz mieszkających w nim ludzi.
Czyżby Kanadyjka naprawdę chciała sprawić sobie trzecie obywatelstwo? Dołączyłaby wówczas do swoich kolegów po fachu. Steven Seagal został obywatelem Rosji całkiem niedawno, bo w listopadzie 2016. Podobno zaprzyjaźnił się z Putinem (obaj kochają sztuki walki), często podróżował na Syberię, więc kolejny krok był tylko formalnością.
Pamela Anderson
Gerard Depardieu początkowo chwalił Rosję tak jak Seagal i Anderson. W 2013 roku odebrał paszport w zamian za zasługi dla kultury i sztuki. Wszyscy jednak doskonale wiedzieli, że chodzi jedynie o ucieczkę przed francuskimi, bardzo wysokimi podatkami. Po dwóch latach spędzonych poza Francją aktor zdecydował się znów przeprowadzić. Do ojczyzny nie wrócił ze względów finansowych, wybrał Belgię.
Pamela Anderson raczej nie byłaby skłonna przenieść się do Moskwy. W USA mieszkają przecież jej synowie. Dylan i Brandon są dorośli, ale utrzymują z mamą bliskie kontakty, odwiedzają się, chodzą razem na imprezy show-biznesowe.
Czyżby słowa Pameli były jedynie próbą przypodobania się politykom, by ci tym chętniej udzielili Anderson i jej organizacji wsparcia w walce o lepszy los zwierząt?