Piotr Kupicha: Jeśli macie kompleksy, to się leczcie!
Wywiad z wokalistą Feel
Jesteście tuż po wydaniu nowego singla.
Jesteśmy podekscytowani, zaszczyceni i wdzięczni rozgłośniom radiowym i słuchaczom. Cieszymy się, że uwierzyli w nas po raz kolejny.
Trudno powiedzieć wprost, że to wasz wielki powrót, bo przecież zupełnie nie zniknęliście z rynku, graliście koncerty. Ale jednak ludzie odbierają to w ten sposób.
Określiłbym to jako splot wydarzeń „życiowych”. Piosenka „Swoje szczęście znam” jest odbierana na koncertach równie entuzjastycznie co „Jest już ciemno”.
Wszyscy do dziś nucą tę piosenkę, wciąż leci w radiu…
Jasne, dostaję zaiks (śmiech).
Często pojawia się określenie że wasz singiel to tzw. nowe „Jest już ciemno”. Jak do tego podchodzisz?
Nowi to my już nie będziemy (śmiech). Mówi się że każdy ma swoje pięć minut. Może to trwać rok, dwa lata, a może i 10 lat – tak jak w przypadku zespołu Feel. Na to wszystko składa się kilka czynników. Nie można być za bardzo pazernym, trzeba wykonywać zwykłe, codziennie czynności, żyć normalnie, wręcz przeciętnie. To na co dzień, a na scenie można pokazywać swoje drugie oblicze. Trzeba też pamiętać jakie są Twoje początki – my zaczynaliśmy od grania coverów U2 czy Bon Jovi, zarabialiśmy 5 piw na pięć osób. A jak zagraliśmy dobry koncert, to zaprosili nas za 10 piw, czyli po dwa na łebka (śmiech). Całkiem nieźle.
Po trzecie trzeba cały czas w sobie podgrzewać pasję do tego, z czego wyszliśmy – w naszym przypadku wywodzimy się z zadymionego klubu, małego i ciasnego.