Piotr Zelt o depresji. "Nie wstawałem z łóżka i nie wychodziłem z domu. Kompletnie się rozlatywałem"
[GALERIA]
W Polsce depresja, zwłaszcza u mężczyzn, jest tematem tabu. Choć statystycznie choruje na nią więcej kobiet, to właśnie panowie nie radzą sobie z tą chorobą i częściej popełniają samobójstwa. To właśnie dlatego Piotr Zelt postanowił publicznie opowiedzieć o swojej walce z depresją.
- Jeżeli moja historia może uratować komuś życie, powstrzymać go przed samobójstwem, od rujnowania sobie życia przez zapadnięcie się w jakiś niebyt potworny, to ja czuję obowiązek, by mówić o moim doświadczeniu z depresją - powiedział aktor w rozmowie z "Show".
W udzielonym wywiadzie Zelt opowiedział o najtrudniejszych momentach, leczeniu farmakologicznym i doświadczeniach z psychiatrami. Co zdradził?
Ważna kampania
Piotr Zelt postanowił zaangażować się w kampanię "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję". Chce w niej pokazać, że to choroba, z którą można walczyć i nie zależy się wstydzić poprosić o pomoc - czego jest najlepszym przykładem. Jemu też ciężko było przyznać się, że ma depresję.
- Najtrudniej było mi spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie prosto w oczy: "Chłopie, nie dasz sobie z tym rady sam" - przyznał aktor w rozmowie z magazynem.
Gdy nic się nie chce
Piotr Zelt otwarcie opowiedział o objawach, które przekonały go, że z depresją nie poradzi sobie sam. W zrozumieniu problemu pomogły mu mama i siostra, które zauważyły u niego niepokojące zachowanie. Jakie?
- Moja nasilająca się niechęć do życia, totalne huśtawki nastroju z przewagą "dołów". Mama i siostra mieszkają w Łodzi, a ja w Warszawie , ale o wszystkim wiedziały. Słyszały smutek w moim głosie. To trudno ukryć na dłuższą metę. Przyłapywały mnie na takich stanach, kiedy nie mogłem ruszyć się z domu przez cały dzień, kiedy zaprzestawałem wszystkich czynności. Nie byłem w stanie podjąć najnormalniejszych działań. Nie mogłem wstać z łóżka - powiedział Piotr Zelt w rozmowie z magazynem. Dodał też, że doskwierało mu chroniczne zmęczenie i bezsenność.
Kiedy to się zaczęło?
Piotr Zelt przyznał, że pierwszych objawów depresji nie był w stanie wychwycić i nazwać. Dlatego też trudno powiedzieć mu, kiedy choroba się zaczęła. - To było ponad 5 lat temu. Objawy nasiliły się, i to bardzo mocno, trzy i pół roku temu. Wtedy choroba zaczęła zagrażać mojemu funkcjonowaniu - przyznał aktor.
W 2012 r., po kilkunastu latach małżeństwa, Zelt rozwiódł się z Ewą Bujnowicz. Rok później głośno było o jego krótkim i burzliwym romansie z Moniką Ordowską. Zwiazek z modelką był bardzo medialny, a w pewnym momencie para spodziewała się dziecka. Jak się później okazało, Zelt wychowywał nieswoją pociechę.
"Kompletnie się rozlatywałem"
Telewizyjny gwiazdor opowiedział też o leczeniu i pierwszej wizycie u psychiatry.
- W pewnym momencie poszedłem do psychiatry. On słuchał bardzo uważnie. Czekał, żebym się uruchomił i to nie szło za dobrze. Kompletnie się rozlatywałem podczas tego pierwszego spotkania z lekarzem. Było to dla mnie strasznie krępujące, że nie jestem w stanie zapanować nad swoim organizmem. Ostatnia rzecz, której bym chciał, to, żeby ktoś mnie widział w takim stanie. To nie jest fajne dla mężczyzny, z którym coś takiego się dzieje na oczach drugiego mężczyzny - przyznaje aktor.
Co było przyczyną depresji?
Pytany o możliwe przyczyny depresji, przyznał, że był to głównie efekt ówczesnych problemów życiowych.
- Dostałem od życia trochę po nerach, a trochę kłopotów sam sobie zafundowałem - wyjaśnił Zelt. - Lekarz wymieniał wydarzenia w moim życiu - cały fragment, kiedy rozpadło się moje małżeństwo, później historia związana z rozwodem, który, jak wiadomo, jest traumą. Potem spotkała mnie kolejna historia życiowa, które wbiła ten zardzewiały gwóźdź już na maksa - dodał.
Ryzykowny zawód?
Aktor przyznał też, że na jego pogłębiający się, depresyjny stan mogła wpłynąć praca zawodowa.
- Do depresji mógł też przyczynić się też zawód, który uprawiam, w którym są upadki i wzloty. Są momenty, kiedy pracy jest bardzo dużo, a następnie jej nie ma - podsumował aktor.