Pisał teksty dla Romka Lipki. "Pierwszy podyktowałem mu przez telefon"
Romuald Lipko pisał muzykę, Marek Dutkiewicz - słowa. Napisali wspólnie m.in. "Jolka, Jolka pamiętasz", "Dmuchawce, latawce, wiatr", "Aleję gwiazd", "Malinowego króla" czy "Luz-blues, w niebie same dziury'. Jak wyglądała ich współpraca?
Sebastian Łupak: Kiedy zaczęła się wasza współpraca?
Marek Dutkiewicz, autor tekstów: Nasza przyjaźń trwała 40 lat. W 1980 roku po raz pierwszy Lipko zlecił mi napisanie tekstu do swojej kompozycji ”Za ostatni grosz”. Wokalistą Budki Suflera był wtedy Romuald Czystaw. Pamiętam, że tekst podyktowałem mu przez telefon stacjonarny, bo nie mogłem być przy nagraniu. Janek Borysewicz zrobił do tego świetną solówkę gitarową. Lipko przywiózł mi później do Warszawy nagrane na walkmanie – była wtedy taka modna zabawka. Siedzieliśmy na Starówce w Warszawie, puścił mi to i mieliśmy nadzieję, że naród to pokocha...
Naród pokochał i zaczęła się wasza współpraca.
Tak. Najważniejsze przeboje Urszuli to my. Ja – słowa, Lipko – muzyka. Budka Suflera przez chwilę zawiesiła wtedy działalność. Romek dalej komponował. Stwierdził, że w Lublinie jest dziewczyna, Urszula Kasprzak, która dobrze rokuje jego zdaniem. Ona już miała za sobą jeden sukces – dostała nagrodę Złotego Samowara na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, ale nie chwaliła się tym. Napisałem dwa pierwsze numery dla osoby zupełnie mi nieznanej. Nie miałem z nią wcześniej żadnego kontaktu.
Dlaczego?
To był stan wojenny, podróżowanie było utrudnione. Napisałem dla Urszuli utwory ”Bogowie i demony” oraz ”Fatamorganę” z frazą "Pij mleko". Później z Romkiem na jej pierwszą płytę napisaliśmy pierwszego w życiu walczyka, czyli ”Dmuchawce, latawce, wiatr”. Spotkałem ją później, w czasie nagrywania płyty w Poznaniu. Taka szara myszka. Zatrudniona przez nas polska stylistka Ola Laska stworzyła jej wizerunek sceniczny: fryzurę, makijaż, stroje. Napisaliśmy też całą płytę dla Zdzisławy Sośnickiej, z ”Aleją Gwiazd” na czele. Tam są ważne piosenki.
Pisał pan teksty dla wokalistek i wokalistów, a Lipko komponował dla nich utwory. Jaka była różnica w pisaniu dla Urszuli czy Zdzisławy Sośnickiej od pisania dla Budki?
Lipko miał do mnie kredyt zaufania. Dla niego nie miało znaczenia, dla kogo pisze. On był profesjonalistą, który dbał o każdy fragment aranżu. Nie był stricte rockmanem. Z jego pokolenia to właściwie tylko Seweryn Krajewski ma jeszcze taką zdolność niesłychanie łatwego komponowania rzeczy chwytliwych i melodyjnych. A dziś? Scena jest zdominowana przez śpiewające dziewczęta, które same sobie piszą teksty i to jest czasem karygodne. Romek Lipko mówił o takich tekstach, że to woda skrzyżowana z wodą: wlewa się to przez jedno ucho i wylewa przez drugie. I nic z tego w pamięci nie zostaje.
Napisaliście razem utwór ”Jolka, Jolka pamiętasz…”.
Dałem go do przeczytania recepcjonistce w hotelu Polonez w Poznaniu. Romek nie był przekonany do tego tekstu. Więc przetestowałem sam tekst na dziewczynie w recepcji. Gdy oczy jej się zaszkliły, Romek uwierzył w tę piosenkę. Felicjan Andrzejczak zaśpiewał to wspaniale.
Co z tym mitycznym ”autobusem Arabów” w tej piosence?
To historyjka, którą opowiedziała mi żywa bohaterka. To cytat z jej opowieści. Ten mąż krąży do dziś po Warszawie. Przedstawia się jako "mąż Jolki" i mówi, że to nie był żaden autobus, ledwie mikrobus…
Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że jedna z piosenek zespołu disco polo Weekend, ”Wypijemy, popłyniemy”, jest podpisana: muzyka – Lipko, słowa – Dutkiewicz.
Zachęcił nas do tego Zbyszek Hołdys, który uważał, że koledzy z Białegostoku, grający disco polo, to autentyczna muzyka ludowa i warto podać im pomocną dłoń. Ale nie wiem, czy taka pomoc rzeczywiście jest im potrzebna. Myślę, że ten utwór poległ przez złą aranżację. Szkoda, bo to fajna muzyka biesiadna, której się nie wypieraliśmy i nie chowaliśmy pod pseudonimami.
Czy Lipko był rozczarowany poziomem współczesnej muzyki?
Nie, nie. Tak bym tego nie określił. Co do tekstów, to faktycznie, czasem klepał mnie współczująco i mówił: słuchaj, Dudek, jakie gó.. z anteny się sączy.
Jak pan go zapamięta?
Widziałem go na Torwarze w Warszawie w czasie ich ostatniej trasy koncertowej. Sprawiało mu radość, że mimo choroby, wciąż daje radę fizycznie i mentalnie na scenie. 14 lutego w Lublinie mieli zacząć nową trasę po polskich klubach... niestety... aktualny jest dziś nasz wspólny utwór ”Czas ołowiu” – gorzki, pożegnalny, smutny.