Po śmierci siostry załamała się. "Zamykałam się w samochodzie i płakałam w samotności"
- Na wiele lat zrezygnowałam z zawodu. Dziś wiem, że to był błąd. A potem było tylko gorzej. Basia niespodziewanie zmarła - opowiada Maria Winiarska i wspomina zmarłą siostrę, z którą tworzyła pamiętny duet Sióstr Winiarskich.
Maria Winiarska znana jest dziś jako influencerka, ale nie wszyscy fani aktorki, którzy obserwują ją na Instagramie, mogą wiedzieć, jak wyglądały początki jej kariery. Maria razem z siostrą Barbarą tworzyła duet, który przyniósł jej rozpoznawalność na polskim rynku rozrywki. Siostry wszystko robiły razem. Po latach wzięły ślub w tym samym czasie. Maria Winiarska wyszła za Wiktora Zborowskiego, Barbara również za aktora - Pawła Wawrzeckiego.
Razem występowały, wyjeżdżały na zagraniczne koncerty. Jednak w końcu przerwały karierę. Maria Winiarska opowiedziała w najnowszym wywiadzie, jak potoczył się ich los i jak poradziła sobie z rodzinną tragedią.
Zobacz: Zofia Zborowska o Instagramie mamy: "To ja wpadłam na pomysł, żeby z robić z niej influencerkę"!
Aktorka w rozmowie z Plejadą wspomniała, że nie tylko w tym samym czasie wzięły z siostrą ślub, ale jakiś czas później okazało się, że na ten sam termin mają wyznaczone porody.
- Wszystko się u nas zsynchronizowało. Ale cieszyłyśmy się z tego, że urodzimy w tym samym czasie, odchowamy dzieci i wrócimy na scenę. Niestety, los pokrzyżował nasze plany. Basia urodziła w grudniu niepełnosprawną Anię, a ja w lutym Hanię. W końcu siostra podjęła decyzję, że rezygnuje z kariery i będzie opiekować się chorym dzieckiem - opisuje Maria Winiarska.
Były zawodowo i emocjonalnie zżyte do tego stopnia, że Maria nie wyobrażała sobie występów bez siostry.
- Wydawało mi się, że sama nie dam rady na scenie. Dlatego na wiele lat zrezygnowałam z zawodu. Dziś wiem, że to był błąd. A potem było tylko gorzej. Basia niespodziewanie zmarła. Miała tylko 50 lat. I świat mi się zawalił. Nie potrafiłam się w tym wszystkim odnaleźć - opowiada.
Barbara Winiarska zmarła w 2002 r. Pojechała na urlop do Kołobrzegu i tam miała wylew.
- Może nie było po mnie tego widać, ale zamykałam się w samochodzie i płakałam w samotności. Potem zbierałam się w sobie i jakoś żyłam. To trwało kilka miesięcy - wspomina jej siostra. Zapytana o to, jak sobie poradziła z tak wielką stratą, przyznała:
- Wiedziałam, że mam po co i dla kogo żyć. Mąż i córki bardzo mi pomogli.