Prawdziwy thriller w sprawie Jacksona. Śledczy podejrzewają morderstwo króla muzyki pop. Będzie ekshumacja?
W amerykańskich mediach od jakiegoś czasu krążą plotki o planowanej ekshumacji Michaela Jacksona. Mimo że w czerwcu 2017 roku minie osiem lat od tragicznej śmierci artysty, to sensacji wokół tajemniczej sprawy ciągle przybywa. Według dziennikarzy policja trafiła na nieznane fakty, które mogą wskazywać na to, że król muzyki pop został zamordowany.
Oficjalna wersja mówi, że Jackson zmarł po nieświadomym zażyciu śmiertelnej dawki leków, zwłaszcza propofolu, podanego przez prywatnego lekarza Conrada Murraya, który choć twierdził, że jest niewinny, odsiedział w więzieniu dwa lata za nieumyślne spowodowanie śmierci. Jednak kilka tygodni temu córka piosenkarza, Paris udzieliła wywiadu magazynowi "Rolling Stone", w którym powiedziała, że jej ojciec został zamordowany i od dłuższego czasu przeczuwał, że "źli ludzie chcą go zabić".
Jak donosi "National Enquirer", również śledczy wpadli na nowy trop, który może wskazywać na zupełnie inną wersję zdarzeń niż ta, którą znamy od lat. Według policji w dniu śmierci wokalistę miał odwiedzić "tajemniczy" człowiek, dodatkowo w pobliżu jego posiadłości znaleziono fiolki po lekach. Śledczy chcą ponownie przyjrzeć się bliznom na ciele artysty, które w związku z zabalsamowaniem powinno być w dobrym stanie.
Na razie żadna informacja nie została oficjalnie potwierdzona, jednak gdyby doszło do ekshumacji, byłaby to już czwarta autopsja Michaela Jacksona.