"Pretty Woman" w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Energia w walentynkowej stylizacji [RECENZJA]
Łódzka wersja "Pretty Woman" - przeciętnego musicalu na podstawie znakomitego filmu wygrywa energią. Reżyser Jakub Szydłowski skorzystał ze swoich doświadczeń i precyzyjnie dobrał obsadę i współpracowników. W efekcie powstało trzygodzinne, naprawdę niezłe przedstawienie.
Jedni powiedzą, że "Pretty Woman" to banalna historia, słaby komercyjny obraz z lat 90., inni będą właśnie zdejmować z półki DVD, by po raz 40. obejrzeć historię Kopciuszka z Hollywood. Ale wszyscy muszą zgodzić się z faktami. Obraz Garry’ego Marshalla to film kultowy, obsypany dobrymi recenzjami i produkcja, która stała się tematem niejednej pracy magisterskiej i motywem przewodnim wielu walentynkowych wieczorów.
"Pretty Woman" to sukces, który ma na koncie wiele nagród, w tym Oscara dla wspaniałej Julii Roberts. Richard Gere – filmowy partner Roberts, do dziś łamie niewieście serca wspaniałą kreacją Edwarda.
Historia tego filmu jest prosta. Można ją porównać do podobnych romantycznych obrazów jak np. "Bodyguard" z Whitney Houston czy "Wpływ księżyca" z Cher. J.F. Lawton napisał historię bogatego samotnego biznesmena, który po jednym z bankietów lotusem wraca do hotelu Beverly Wilshire, znajdującego się przy skrzyżowaniu Wilshire Boulevard i Rodeo Drive. W miejscu, w którym jedyne sklepy to markowe butiki z rujnującymi portfele cenami (byłem, widziałem, potwierdzam), poznaje prostytutkę Vivian (Julia Roberts). Korzysta z jej pomocy we wskazaniu drogi i finalnie zabiera do swojego apartamentu.
Od tego momentu kończy się banalna historia mężczyzny, który korzysta z ulicznych usług, a zaczyna romantyczna burzliwa opowieść, której zakończenie zna wielu.
Zróbmy musical
Producenci z Broadwayu i West Endu, czyli światowych królestw musicali i teatru muzycznego, stawiają (co oczywiste z uwagi na pieniądze) bardzo często na spektakle zbudowane na bazie przebojowych filmów, czasami produkcje powstają też na podstawie przestawień (np. "Mamma Mia!" z piosenkami zespołu ABBA). W każdym razie: "Bodyguard", "Titanic", "Król Lew", "Billy Elliot" to tylko kilka przykładów musicali opartych na kinowych hitach. W 2018 roku do tej listy dołączył "Pretty Woman".
Każdy kto interesuje się tą branżą wie, że widzowie płacący słono za spektakle na Broadwayu i West Endzie są bezlitośni, głosują kupionymi biletami. Dlatego nie ma żadnej gwarancji, że mocno reklamowany tytuł nie okaże się spektakularną klapą. Takim przykładem jest niestety "Pretty Woman".
Po premierze na Broadwayu w 2018 roku, posypały się negatywne recenzje. Frekwencja malała z miesiąca na miesiąc, by już po roku doprowadzić do zniknięcia tytułu z afisza. Londyńska wersja zadebiutowała w fatalnym momencie - w lutym 2020 roku, tuż przed pandemią COVID-19. Po wznowieniu w lipcu 2021 roku – jak sprawdziłem – rzadko kiedy udaje się wyprzedać wszystkie bilety. A to w Londynie oznacza klapę, bo grany od ponad 30 lat (!) "Upiór w operze" każdego wieczora zapewnia właścicielom tytułu i teatru 100 proc. frekwencję.
Kopciuszek leci do Polski
I tak dotarliśmy do Polski, gdzie musical "Pretty Woman" od razu pojawił się w dwóch teatrach. Po pandemicznych perturbacjach 14 lutego 2021 r. Wojciech Kościelniak pokazał swoją wersję w Teatrze Variete w Krakowie, z kolei Jakub Szydłowski 25 września 2021 r. w Teatrze Muzycznym w Łodzi.
Łódzka wersja, którą obejrzałem, została bardzo dokładnie przemyślana. Jakub Szydłowski to nie tylko aktor musicalowy, którego wielu zna z Teatru Muzycznego Roma w Warszawie. Zapragnął rozwijać się w przestrzeni reżyserskiej - i nieźle mu idzie. Na koncie ma m.in. bardzo udany muzyczny spektakl familijny "Adonis ma gościa" czy zrealizowany z rozmachem musical "Doktor Żywago".
Jego rozliczne role w musicalach i dobre wzorce zaczerpnięte m.in. od reżysera i dyrektora Teatru Roma Wojciecha Kępczyńskiego, dały mu solidny fundament do kolejnej reżyserii dużego przedstawienia.
Choć libretto musicalu "Pretty Woman" (Garry Marshall i J.F. Lawton) nie różni się znacznie od scenariusza filmu, to potrzebne były piosenki, które utrzymają dynamikę tego trzygodzinnego przedstawienia. Zadania ich napisania oraz tekstów podjęli się Bryan Adams i Jim Vallance. W efekcie powstały bardzo udane kawałki – zarówno dla głównych bohaterów, jak i do scen zbiorowych. Przekładu angielskich tekstów na język polski podjął się mistrz Daniel Wyszogrodzki (ma na koncie same dobre tłumaczenia światowych hitów, m.in. musicalowych), przez lata związany z warszawską Romą.
Również z teatru przy Nowogrodzkiej w stolicy - do Łodzi przyjechał i podjął się z sukcesem kierownictwa muzycznego Jakub Lubowicz (współautor m.in. muzyki do triumfalnych "Pilotów"). W gronie realizatorów znaleźli się też uznani twórcy pracujący na wielu polskich scenach: Grzegorz Policiński (scenografia), Anna Chadaj (kostiumy), Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka (choreografia).
Roberts chciałaby śpiewać jak Kusior
Choć w spektaklu, mimo filmowego tempa, brakuje technologicznego rozmachu, a w libretcie nieco irytuje wstęp, to łódzka "Pretty Woman" to naprawdę niezła rozrywka. Za tym – powiedzmy to uczciwie – sukcesem, stoi dobrana obsada. Malwina Kusior jako Vivian (filmowa Julia Roberts) wypada koncertowo. To nie tylko bardzo atrakcyjna kobieta, która przypomina fizycznie Julię Roberts, ale przede wszystkim bardzo dobra aktorka musicalowa i wokalistka. Jej piosenki są zaśpiewane bezbłędnie, a gra aktorska nie trąci tandetą.
Na scenie jako Edward partneruje jej Marcin Jajkiewicz. Ujmuje głosem a’ la Uniatowski i bardzo dobrą, dojrzałą grą aktorską. W obsadzie błyszczy też Dagmara Rybak (świetna gra i silny wokal!), Maciej Pawlak (dobry głos i duża plastyczność kreacji), Piotr Płuska (tu w roli partnera biznesowego Edwarda, znakomity Javert w łódzkiej wersji "Les Miserables") oraz gwiazda m.in. teatrów Roma i Syrena w Warszawie, aktor i reżyser Tomasz Steciuk (w "Pretty Woman" nie ma możliwości wykazać się wokalnie, ale świetnie gra).
Jakub Szydłowski, mając dobrą filmową historię, sprawdzonych współpracowników i perfekcyjną obsadę ma szansę wygrać z klątwą "Pretty Woman" z Nowego Jorku i Londynu. Wszak stworzył rozrywkowe, wzruszające i energiczne przedstawienie w walentynkowej stylizacji.