Przez dwa tygodnie walczyła o życie męża. "Było rzeczywiście ciężko"
Los znowu wystawił ich na próbę
Koronawirus nie oszczędza nikogo. W październiku Anna Dymna ze łzami w oczach poinformowała w programie TVN24, że lekarze walczą o życie jej męża Krzysztofa Orzechowskiego. Teraz z "Dobrego Tygodnia" dowiadujemy przykrych się szczegółów.
W pewnym momencie było naprawdę źle
- Było ciężko rzeczywiście. Na szczęście byliśmy razem. Ja byłam cały czas negatywna i mogłam panować nad sytuacją. Mogłam się nim opiekować. Wiedziałam, co się dzieje i nie mogłam go opuścić. Dwa tygodnie walczyliśmy w domu - wspomina "Dobremu Tygodniowi" Dymna, której w opiece nad mężem pomagali przyjaciele.
Niestety, stan Orzechowskiego pogorszył się na tyle, że skończyło się na szpitalu. Aktorka drżała z niepokoju, jednak jak sama przyznaje, mieli wiele szczęścia, bo trafili na empatycznych specjalistów.
Linia specjalna
- Miałam z Krzysztofem cały czas kontakt telefoniczny, z dnia na dzień był coraz przytomniejszy - dodaje Dymna.
Nieoceniona okazała się pomoc dziennikarza Łukasza Maciejewskiego. "Dobry Tydzień" donosi, że krytyk uruchomił specjalną linię wsparcia dzięki której mąż Anny Dymnej otrzymywał słowa otuchy i ani na chwilę nie poczuł się samotny.
Bez życiowego celu
Pandemia dotknęła Orzechowskiego jeszcze w inny sposób. 73-letni mąż Anny Dymnej od 2019 r. jest dziekanem Wydziału Aktorskiego Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzejewskiego.
Jednak przez obostrzenia sanitarne kontakt z kadrą i studentami jest teraz niemożliwy, a Orzechowskie źle znosi rozłąkę z pracą, która jest dla niego pasją i całym życiem.
Na pomoc przyszła Anna Dymna, która starta się angażować męża w swoje inicjatywy. Na razie zdaje to egzamin.