Radek Liszewski z "Weekendu": ludzie przestali się wstydzić disco polo
Radosław Liszewski, wokalista zespołu Weekend, legenda disco polo i autor największego hitu ostatnich lat z tego gatunku - "Ona tańczy dla mnie", który doczekał się ponad stu milionów odtworzeń na Youtubie, w rozmowie z WP Gwiazdy podzielił się swoimi odczuciami co do przyszłości muzyki disco polo. Czy sukces Zenka Martyniuka podczas sylwestra w TVP zmieni rynek? Czy słuchanie disco polo to powód do wstydu? Czy muzycy spodziewają się rewolucji na rynku?
Uważa pan, że dzięki sukcesowi sylwestra TVP i Zenka Martyniuka disco polo znów wróci do łask?
To pytanie powraca do nas nagminnie. Niektórzy twierdzą, że disco polo do łask wróciło w 2012 roku, drudzy, że nigdy ich nie opuściło, a jeszcze inni, że nigdy tam nie trafi. Dla mnie to jest trudne pytanie. Ja jestem na scenie od 20 lat, nie zauważyłem wśród ludzi ani spadku, ani wzrostu popularności tej muzyki. To się dzieje tylko w mediach. Koncertuję od tylu lat, mamy pełne sale, swoją frekwencję, swoich fanów. Gdy ta muzyka była w takim "undergroundzie", publika nadal zapełniała sale dyskotekowe.
Gdzieś po roku 2012 wszyscy spojrzeli na tę muzykę w nieco inny sposób. Myślę, że dużym przyczynkiem do tego była nasza piosenka "Ona tańczy dla mnie".
No niewątpliwie!
Ludzie zobaczyli, że ten stereotyp muzyki disco polo z lat dziewięćdziesiątych nijak się ma do tego, co gramy dzisiaj, w obecnych czasach. Jest śpiewana po polsku, przez rodzimych artystów, ale na światowym poziomie. Świetnie nadaje się do klubu, do dyskoteki, na różne imprezy. Ta muzyka jest zupełnie inna. Trudno powiedzieć jak ten sukces sylwestra wpłynie na jej promocję. Może warto sobie zadać raczej pytanie, dlaczego w ogóle taka muzyka była na tym sylwestrze? Tu prawdziwa odpowiedź sama się nasuwa – wiele się zmieniło, ludzie postrzegają nas inaczej, przestali się wstydzić. Ta "disco polo-fobia" odeszła gdzieś w niebyt. Jest jak każdy inny rodzaj muzyki i ludzie, którzy jej słuchają, wreszcie mówią otwarcie o tym, że jej słuchają. I dzięki temu Zenon Martyniuk mógł gościć na sylwestrze z Dwójką, Marcin Miller mógł wystąpić na sylwestrze z Polsatem, ja na TVP3 grałem koncert w Zamościu. Wielu innych wykonawców disco polo też grało na różnych imprezach. Każdy grał coś od siebie, mamy przecież duży przekrój artystów. To nie przypadek, że my graliśmy na tych koncertach – jesteśmy na nie zapraszani właśnie dlatego, że od jakiegoś czasu tę muzykę postrzega się inaczej.
Z tego co pamiętam, to największą popularnością disco polo cieszyło się w czasie, kiedy leciało w telewizji Polsat – choćby w programie „Disco Relax”…
Dla mnie największa popularność była w latach dziewięćdziesiątych, gdy disco polo leciało w TVP. Janusz Weiss prowadził "Galę muzyki popularnej i chodnikowej", bo tak to się wtedy nazywało. Pierwszą kolebką disco polo była właśnie Telewizja Publiczna! Polsat zyskał popularność największą w latach 2000-2001, i my też się tam załapaliśmy.
Czyli historia zatoczyła koło – TVP znów schyliło się po disco polo.
Nie będę politykował, ale cieszę się, że tak jest. Choć jeśli chodzi o mnie osobiście, to nie wiem, czy jest jakikolwiek program w Polsce, w jakiejkolwiek telewizji, w którym ja nie byłem gościem (śmiech). Zwiedziłem chyba wszystkie stacje, wszystkie grały mój utwór. To też pokazuje, że muzyka współczesna disco polo w Polsce to jest taka sama muzyka, jak każda inna. Nie różni się od muzyki rozrywkowej na całym świecie, oprócz tego, że u nas jest śpiewana po polsku, a nie po angielsku. W dyskotekach bardzo modna jest muzyka z Rumunii, ichniejszy Akcent choćby. Jest to brzmienie identyczne jak nasze polskie, tylko różni się językiem. Niczym nie ustępujemy, a na pewno nie kunsztem – muzyka jest fantastyczna i dorosła, dlatego telewizje otwarcie po ten gatunek sięgają. Gramy z wykonawcami muzyki popowej i rockowej dlatego, że profesjonalnie do tego podchodzimy. Mówiąc kolokwialnie – nie ma przypału.
*Zenek wykonał swój przebój z Marylą Rodowicz – ten mariaż na pierwszy rzut oka wydawał się dość karkołomny… *
Ale przecież to nie pierwsza taka historia! Wcześniej Martyniuk wykonywał z Edwardem Hulewiczem ten przebój "Za zdrowie pań", nietypowy duet, też nie jedyny. A teraz Rodowicz - no i czy komuś coś się stało? To tylko dowód , że skoro tacy muzycy nie mają oporu, by sięgać po nasz repertuar i z nami go wykonywać, to ta przepaść już się zatarła.
Ja mam w swoim dorobku piosenkę "Wypijemy, popłyniemy", do której słowa napisał Marek Dutkiewicz, autor takich tekstów jak "Aleja gwiazd" Sośnickiej, "Bądź gotowy dziś do drogi" Haliny Frąckowiak, "Dmuchawce, latawce, wiatr", "Windą do nieba" – absolutny numer jeden tekściarstwa w Polsce. A muzykę skomponował Romuald Lipko z Budki Suflera. Przecież to świadczy o tym, że jesteśmy traktowani jak każdy muzyk. Tyle, że gramy inny gatunek – do zabawy, do dyskoteki. Tak to wygląda. Ale pod względem majstersztyku, studia, to muzyka taneczna, polski dance, disco polo brzmi jak każda inna i niczym nie odstaje.
Jest też popularna za granicą.
O tak, bardzo! Ja sam doświadczyłem tego i jestem na to żywym dowodem – mam setki maili z najróżniejszych zakątków świata, czy to z Tajlandii, czy z Jamajki, o Europie i Ameryce nawet nie mówię, bo zjechałem pół świata i większości miejsc sam koncertowałem. Dostaje mnóstwo filmików od ludzi, którzy przy "Ona tańczy dla mnie" świetnie się bawią – i to nawet nie Polacy. W dobie internetu poszło po świecie, dziś tu, jutro np. w Australii – mamy nieograniczoną komunikację. Jeśli coś jest fajne i przyjemne, to przecież nic dziwnego, ze przy naszych piosenkach ludzie bawią się np. w dyskotekach w Grecji czy Turcji.
Myśli pan, że inne stacje pójdą tropem TVP i będą puszczać więcej takiej muzyki?
Nie mam pojęcia, mówiąc szczerze. Ja w 2012 roku grałem z Polsatem na placu Konstytucji, to był czas największego sukcesu mojej piosenki. Każda stacja prędzej czy później nas emitowała, wszyscy nas zapraszali, czy na kanapę do Wojewódzkiego, czy do śniadaniówek. Ostatnio nawet w Telewizji WP śpiewałem kolędy (śmiech). Inni koledzy z branży podobnie. To jest trudne pytanie – ciężko odpowiedzieć, czy będą grali więcej – jak będą mieli ochotę, to tak. Dla mnie to nie jest wielkie wydarzenie, że taka czy inna stacja nas puściła, bo grają nas od lat i to jest normalne – ludzie się chętnie bawią przy tej muzyce i dlatego jest grana. Ale oczywiście cieszymy się, jak z każdego sukcesu.