Trwa ładowanie...

Radzimir Dębski wyjechał do Kenii. Muzyk zaangażował się w projekt charytatywny

Radzimir Dębski, kompozytor i producent muzyczny, poleciał do Kenii, aby przygotować z dzieciakami z orkiestry Ghetto Classics swoją symfoniczną „Historię Hip-Hopu” i wykonać ją podczas specjalnego koncertu charytatywnego.

Radzimir Dębski wyjechał do Kenii. Muzyk zaangażował się w projekt charytatywnyŹródło: ons.pl
ddws1zn
ddws1zn

W podróż do Kenii wybrał się także czołowy polski perkusista, grający oryginalne wykonanie "Hip HopHop History Orchestrated by JIMEK" - José Manuel Albán Juárez. Panowie wybrali się do Nairobi, a dokładnie do dzielnicy Korogocho. Jest to jedna z najbiedniejszych części w Kenii. Na powierzchni 1,5 km2 mieszka tu ok. 300 000 ludzi. Cała okolica zlewa się z największym w mieście wysypiskiem, na które codziennie przyjeżdża 150 ciężarówek śmieci. W tych realiach powstała orkiestra Ghetto Classics, w której dzięki muzyce młodzież uczy się współpracować ze sobą, trenuje kreatywność, zdobywa nowe doświadczenia i umiejętności, a tym samym może zapomnieć na chwilę o problemach dnia codziennego.

Radzimir Dębski postanowił podzielić się swoją pasją, wizją i talentem z członkami orkiestry.

- Nie jestem misjonarzem ani Matką Teresą, o orkiestrze dowiedziałem się przypadkiem - od mojego kumpla, Krzyśka Szymczaka, który zawodowo jeździ po najdziwniejszych miejscach na świecie. Wysłał mi filmik jak na palącym się wysypisku śmieci, gdzieś na świecie, dzieciaki stroją klasyczne instrumenty przed próbą orkiestry. Powiedział: stary, weź tu przyjedź. I pojechałem. Wiedziałem, że muszę pokazać tym dzieciakom hip-hopy. Że granie w klasycznej orkiestrze nie zawsze wiąże się z nudą, przez którą sam prawie rzuciłem muzykę, kiedy byłem w ich wieku. W dodatku hip-hop tworzyli ludzie z najniebezpieczniejszych dzielnic, których społeczeństwo dawno spisało na straty, a oni stali się najlepszym dowodem na to, że się mylili – powiedział JIMEK.
Na YouTubie możemy zobaczyć filmik z tego wyjazdu i to jak Jimek pracował z dzieciakami. A jak sam przyznał na nagraniu, łatwo nie było.

- Dzieciaki były chwilami niemal przerażone, nie wiedziały do końca jak to grać. Nie było ani strojenia, ani rytmu. Hałas w amfiteatrze zagłuszał cichsze fragmenty. Do tego ten wszechogarniający dym. Dzieci hiperwentylują się grając na instrumentach, a nawet nam, dorosłym, na początku w ogóle trudno było oddychać.
Zobaczcie film!

Jimek w Kenii

ZOBACZ TAKŻE: Dębski: "Piotr Starak mnie rozłożył. Ma zmysł reżyserski i myśli o muzyce w filmie"

ddws1zn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
ddws1zn