Trwa ładowanie...

Recenzja nowej płyty Taco: Taco bez smaku. Przejedź się ZTM i przestań smęcić o sławie

Trudno jest współczuć raperowi, który ma sławę i pieniądze i zanudza nas utworami o tym, jaki ciężko mu ten "okropny” stan znieść. Taco Hemingway na nowej płycie "Cafe Belga" jest mdły jak danie z fast foodu.

Recenzja nowej płyty Taco: Taco bez smaku. Przejedź się ZTM i przestań smęcić o sławieŹródło: East News, fot: Karol Makurat/REPORTER
d1o38ja
d1o38ja

Chciałoby się powiedzieć: kup bilet, wsiadaj w autobus i przestań jęczeć. Na swojej nowej (chyba siódmej) płycie "Cafe Belga" Taco Hemingway rymuje z żalem w głosie, że "chciałbym znów jeździć ZTM-em". Na co można powiedzieć tylko: kup bilet i wsiadaj. To nie jest jakieś niespełnialne marzenie. Ale, co tam, Taco ma teraz dobry samochód, widzi miasto zza przyciemnianych szyb i przeżywa w tym szybkim samochodzie kryzys twórczy niczym Patryk Vega. Taco daje nam litanię marek aut, którymi jeździ, czy chciałby jeździć. Stracił moją uwagę przy peugeocie.

Ciężko identyfikować się z raperem, który ma takie "problemy", że ktoś go w autobusie rozpozna i będzie coś szeptał za jego plecami, więc musi jeździć autem. Czy sława jest aż tak ciężka do udźwignięcia?

Taco zaczynał jako artysta wybitny. Jego opowieści o życiu ludzi "na umowie o dzieło" w stolicy, o piciu taniej Łomży, o rozbitych iPhone’ach, były szczere i napisane świeżym jak mentolowe fajki językiem. Słuchało się Taco i czuło w powietrzu zapach tych "szlug i kalafiorów", którymi według niego pachniała Warszawa. Widziało jego skacowane bohaterki i zaprutych bohaterów, nie mogących utrzymać równowagi na veturilo.

Ale to wszystko było sześć zer temu. Nie wypominam mu zarobków. Taco, naprawdę uważasz, że ludzi obchodzi stan twojego konta?! Oni chcą frapujących opowieści, a nie jęczenia, że jesteś teraz majętny.

d1o38ja

Na nowej płycie Taco wyznaje: "mama pyta, kiedy zacznę pisać o czymś?". I odpowiada: "kiedy mi się coś przytrafi". Taco, twoja mama ma świętą rację! Posłuchaj jej i wróć, jak coś się zdarzy, poza kolejnym telefonem od reklamodawcy. Na pewno to są ciężkie zmagania z pokusą, żeby odmówić miliona na czysto, ale jakoś im podołałeś.

Gdy kiedyś dawał nam przenikliwą, wręcz powieściową panoramę miasta, teraz raper wałkuje już tylko jeden temat: ON SAM. Problem w tym, że opisuje stan, do którego trudno się słuchaczom odnieść, bo to nie są problemy 99 procent z nas. Taco ma talent, ciężko się napracował, do wszystkiego doszedł sam. Nic, tylko przyklasnąć! A teraz radio gra jego płyty; koncerty są wyprzedane; ludzie wysyłają mu informacje na Twitterze, bo chcą porad, jak żyć; zazdroszczą mu sławy i pieniędzy, pytają o wypłaty; dzwonią reklamodawcy. Miasto nie pachnie już kalafiorami, tylko dobrymi perfumami pięknych kobiet w mercedesach.

No, po prostu dramat!

Niestety, to wszystko wyssało z Filipa Szczęśniaka życie. Może to nie jego wina? Może taka jest natura sławy i bogactwa, że człowiek odkleja się od normalnego życia. Zaczyna doskwierać mu samotność, zagubienie i przesyt.

d1o38ja

Niestety, ten świat wydaje się też - sądząc po opisie na nowej płycie - nudny, zblazowany, powtarzalny i nijaki. Taco szamoce się, próbuje wykroić z tego jakąś fascynującą historię, ale powiedzmy sobie szczerze, że nie jest to "Trójkąt warszawski". Raczej program na DOMO o eleganckich wnętrzach z ładnym widokiem. Czyli stylowo i nudno. Doszło do tego, że nawet utwór o tym, że dziewczyna nie odbiera od niego telefonu, jest już teraz banalny, choć wcześniejszy podobny był jakimś łamiącym serce dramatem na Centralnym.

Ciężko się z tym identyfikować i ciężko współczuć głównemu, zakochanemu w sobie bohaterowi, który - nie wiemy - chwali się czy lamentuje, pozuje czy w gruncie rzeczy kocha ten korumpujący jego uliczną duszę blichtr?

Do coraz bardziej nijakich i mdłych podkładów Taco układa coraz mniej finezyjne rymy. Gdy się przyłoży, wciąż mu wychodzi: "szklana pogoda, żyły niebieskie od mefedronu" – parafrazuje słynny hit Lombardu. Ale takich momentów jest za mało.

d1o38ja

Oczywiście, Taco jest pracoholikiem, więc wydaje płytę za płytą. Może powinien wziąć na wstrzymanie? Przeczekać; dać swój materiał do oceny komuś życzliwemu i krytycznemu; popracować nad nim nieco dłużej. Bo, niestety, Taco traci z płyty na płytę oryginalny smak i staje się produktem mdłym jak z sieciówki.

Jeśli miałby więc odnaleźć szczerość i oryginalność w ZTM, kupię mu bilet miesięczny, bo to wciąż najważniejszy dla mnie polski raper.

d1o38ja
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1o38ja