Robert Gonera widuje swoich synów dwa razy w roku
None
Robert Gonera
Aktor walczy w sądzie z byłą żoną o częstsze kontakty z dziećmi. Odkąd Robert Gonera i Karolina Wolska rozwiedli się w 2012 roku, gwiazdor nie może dogadać się z matką swoich synów odnośnie widywania chłopców. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że Karolina jest prawniczką, a z zeznań znajomych wynika, że Gonera sam odsunął się od rodziny. Jak było naprawdę?
Robert Gonera, Karolina Wolska
W 2007 roku Robert przeszedł załamanie nerwowe. Mówiło się nawet, że trafił do szpitala psychiatrycznego. Zniknął z życia publicznego, przestał grać. W tym czasie nastąpił również kryzys w jego małżeństwie.
Robert Gonera
Dzieci Roberta nieraz słyszały od kolegów docinki w stylu "wasz tata zwariował". Robert sfrustrowany odium wariata i brakiem pracy stał się trudnym partnerem. Przestał walczyć o swoje małżeństwo. W pewnym momencie uznał nawet, że bliskim będzie lepiej bez niego - powiedziała Na żywo osoba z otoczenia rodziny Gonery.
Robert Gonera, Karolina Wolska
W 2012 roku doszło do sprawy rozwodowej. Robert twierdził wówczas, że to jego żona nie udźwignęła ciężaru sytuacji. Od tego momentu aktor widuje 10-letniego Teodora i 6-letniego Leonarda dwa razy w roku. Ostatni raz miał z nimi kontakt we wrześniu, gdy zabrał ich na wakacje. Na filmie, który nagrał podczas urlopu, mówi smutno do synów: "Do zobaczenia zimą podczas ferii".
Robert Gonera
Gonera nadal nie doszedł do siebie po załamaniu, ale wie, że chce walczyć o dzieci.
Robert jest na życiowym zakręcie. Miewa huśtawki emocjonalne, nie do końca wiadomo, gdzie mieszka. Życzę mu tylko jednego: powrotu do pracy, co może pozwolić mu dojść do formy i odzyskać kontakt z rodziną, od której w trudnym momencie życia sam się odsunął - powiedział informator tygodnika.
Robert Gonera
Aktor czuje się niewątpliwie poszkodowany w całej tej sytuacji.
Kolejna sprawa rozwodowa, w której rozjechane zostaną moje prawa ojca i obywatela tego kraju. Moi synowie nie chcą kolejnej publicznej dyskusji, oni chcą rozwiązań - powiedział.
Trzymamy kciuki, by udało się je uzyskać.