Robert Lewandowski w Dzień Dobry TVN: zdziwił się, gdy Chajzer zapytał o imię dla drugiego dziecka
Ostatnio sporo mówi się o złej passie Lewandowskich. Do niedawna absolutnie uwielbiani, po mundialu zaczęli być mocniej krytykowani. Tak, również Ania, chociaż to nie ona gra w biało-czerwonych barwach. Hejt wylany w sieci spowodował, że Lewi zaczęli nieco bardziej zabiegać o ocieplenie wizerunku.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Efektem jest najnowszy wywiad piłkarza, który zgodził się na szczerą rozmowę z Filipem Chajzerem. Panowie spotkali się na stadionie, porozmawiali o mundialowej gorączce, ale nie tylko. Bo przecież fanów Lewandowskiego interesuje przede wszystkim jego życie prywatne, o którym sportowiec zazwyczaj mówi niechętnie.
Czy tym razem zdradził coś więcej? Chajzer pytał o to, jak ulubieńcy Polaków (cóż, przynajmniej byli nimi do niedawna) spędzają wolny dzień, dziwił się, że normalnie razem robią zakupy w markecie.
- A kto miałby to zrobić inny? - roześmiał się Lewandowski, widząc zaskoczenie dziennikarza. - Ania gotuje codziennie, więc robimy zakupy.
Chajzer okazał się dość ciekawskim rozmówcą, bo nie omieszkał podjąć tematu drugiego dziecka państwa Lewandowskich. Klara, córka piłkarza i trenerki, budzi mnóstwo pozytywnych emocji (chociaż zdarza się, że Anna jest krytykowana np. za to jak siedzi maluch). Nic więc dziwnego, że wielbiciele Lewych wypatrują u Ani zaokrąglonego brzuszka, który byłby sygnałem, że dziewczynka niebawem zostanie siostrą. Niestety, póki co brzuch Lewandowskiej jest idealnie wyrzeźbiony i o krągłościach nie ma mowy.
Ekspert o mowie ciała Lewandowskich
Co na pytania dziennikarza, który postanowił przyjrzeć się prywatnemu życia Lewandowskiej, odpowiedział Robert? Okazuje się, że młody tata, chociaż zapracowany, znajduje czas dla córeczki.
- *Jak Ania gotuje, to ktoś małą musi się zająć *- stwierdził Lewandowski. - Czasem jesteśmy w kuchni razem, rozmawiamy. Ania szybko gotuje. Bywa, że pójdę do toalety, a tu danie gotowe.
Małżonkowie, choć są bardzo bogaci, starają się żyć normalnie, bez zbędnych luksusów. Razem robią zakupy, nie mają od tej prozaicznej czynności "ludzi", uwielbiają też rodzinne spacery. Lewandowska ciężko pracuje - trenuje innych, ma własną markę zdrowych przekąsek, prowadzi blog, a ostatnio otworzyła się na tematykę parentingową. Gromadzi wokół siebie fanki sportu, młode mamy, które pragną żyć zdrowo, a także dziewczyny, które po prostu chcą zajrzeć do jej bogatego życia. Lewi, chociaż nie unikają "bywania" i na salonach, i w sieci, chronią prywatność. Nie pokazują, na przykład, twarzy córki.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Chajzer na sam koniec krótkiego wywiadu zostawił pytanie o... imię dla drugiego dziecka Lewandowskich. - Nie, jeszcze nie mam. Ale jakby coś było, to byśmy zaczęli o tym myśleć - stwierdził piłkarz nieco zawstydzony. Dziennikarz przyznał, że pytanie dotyczące tak prywatnej sprawy zostawił na koniec, w razie, gdyby Robert chciał przerwać rozmowę. Zasugerował też Lewemu imię dla potencjalnego kolejnego potomka. Jakie? Oczywiście Filip.
Media wciąż plotkują a to o kolejnej ciąży Lewandowskiej, a to o kryzysie w związku tej bardzo popularnej pary, to donoszą o ekstrawaganckich, drogich zakupach (ale i aktach pomocy charytatywnej), to o idealnym wyglądzie Ani i Roberta, o dalekich wakacjach, kolejnych urlopach... Nie ma dnia, by o piłkarzu i trenerce nie było głośno. Lewandowska na Instagramie ma 1,8 miliona obserwujących, jej mąż aż 13,4 miliona. Życie Lewych jest obserwowane, a wielbiciele domagają się kolejnych szczegółów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Tak duże zainteresowanie oznacza wiele pozytywnych komentarzy, mnóstwo dobrych emocji i ogromne wsparcie, ale też hejt, komentarze o treści obraźliwej, a nawet wyzywanie i wulgaryzmy. Lewandowscy świetnie sobie radzą i z uwielbieniem, i z bezzasadną krytyką. Chociaż na Instagramie pokazują wiele, to jednak o wielu sprawach nie mówią. Tak właśnie powinno być? Czy Lewandowscy powinni otworzyć się jeszcze bardziej?
Jedna kwestia na pewno zasługuje na uznanie - małżonkowie nie szczycą się, nie chwalą i nie obnoszą z pomocą charytatywną. - Staramy się działać po cichu. Dzielimy się swoimi zarobkami z potrzebującymi. Nie potrzebujemy wielkiego show. Często odwiedzamy z Anią szpitale. Pierwszy raz około 8 lat temu. Potrzebowałem wtedy kilku dni, żeby dojść do siebie - wyznał Lewandowski.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.