Robiła wszystko, by zapewnić synom szczęśliwe dzieciństwo. Diana otaczała Williama i Harry'ego miłością
GALERIA
Księżna Diana została okrzyknięta „królową ludzkich serc” nie tylko ze względu na jej charakter i empatyczne podejście do ludzi, ale też ze względu na to, jak wychowywała synów.
Warto pamiętać, że Diana też była wychowana w takich warunkach, jak reszta starej brytyjskiej arystokracji. Jako dziecko musiała jadać oddzielnie, nie wspominając już o tym, że Diana miała być chłopcem, bo jej ojciec marzył o synu. Kiedy się urodziła, jako trzecia córka, rodzice nie kryli rozczarowania. Nawet nie mieli dla niej przygotowanego imienia. Rodzice nie byli zainteresowani wychowywaniem dzieci, matka wolała zwiedzać świat. Diana i jej rodzeństwo byli zdani na opiekunki. Nie pozwoliła, by to samo spotkało jej dzieci. Choć nie ma jej z nami już 21 lat (zginęła w wypadku samochodowym 31 sierpnia 1997 r.), pamięć o niej wciąż jest żywa. Diana na zawsze już zmieniła podejście rodziny królewskiej do wychowywania dzieci i stała się niedoścignionym przykładem dla swoich synów.
Otoczyła Harry'ego i Williama miłością
Gdy niedługo po ślubie księżna Diana sama została matką, postawiła sobie za punkt honoru, że nie dopuści, by jej dzieci były wychowywane w ten sam sposób. Chciała zapewnić im takie dzieciństwo, jakie miały szczęśliwe brytyjskie dzieci. Na każdym kroku pokazywała, że można inaczej zajmować się dziećmi, okazywać im miłość publicznie.
Kiedy William miał zaledwie 9 miesięcy, Diana zabrała go w podróż do Australii i Nowej Zelandii. Młoda księżna postawiła się wtedy przeciwko całemu dworowi królewskiemu, który był oburzony jej decyzją. Powiedziała jasno, że nie poleci bez dziecka, bo podróż miała trwać aż 45 dni. Książę Karol wyjawił później w swojej biografii, że zawsze cenił Dianę jako matkę. Nie była zimna i wyniosła jak jego rodzice.
Towarzyszyła synom
Diana jako matka przeżyła jednak też traumatyczne chwile. Marzyła o drugim dziecku, ale rok po narodzinach Williama poroniła. Dopiero po dwóch latach udało jej się donosić ciążę i urodzić Harry’ego. Nie posiadała się ze szczęścia, choć Karol nie podzielał entuzjazmu. Marzył o córce. Wiedząc o tym księżna długo nie mówiła mu, że nosi pod sercem syna. Gdy mąż dowiedział się o chłopcu, nie krył rozczarowania.
Diana postanowiła dać obu synom jak najwięcej miłości. Starała się zapewnić im w miarę normalne dzieciństwo i starała się spędzać z nimi jak najwięcej czasu, chociaż miała też nianie do pomocy. Pokazywała im świat, tłumaczyła, jak wypada im się zachowywać, że nie mają prawa pogardzać innymi ludźmi. Towarzyszyła im w najważniejszych momentach, choć nieraz wywoływała oburzenie konserwatywnych przedstawicieli dworu. Wolała sama odprowadzać chłopców pierwszego dnia szkoły, trzymała ich blisko na oficjalnych uroczystościach.
Strata matki była dla książąt traumą
Harry i William dorastali w poczuciu szczęścia i bycia kochanym. Trudno się więc dziwić, że jej tragiczne odejście w 1997 r. było dla nastoletnich książąt olbrzymią traumą. Obaj po latach wspominali w filmach dokumentalnych, że nigdy nie pogodzili się ze stratą i musiało minąć mnóstwo czasu, by mogli o niej mówić.
- Szok nigdy cię nie opuszcza. Czuję go wciąż po 20 latach, mimo że od śmierci mojej matki minęło 20 lat. Ludzie mówią, że szok nie może trwać długo, ale tak nie jest. Nigdy się od niego nie uwolnię. To niewyobrażalne uczucie, z którym muszę nauczyć się żyć - powiedział książę William w 2012 roku.
Synowie kultywują pamięć o niej
- Nigdy nie uporałem się z tym, co się stało. Było w tym wiele pochowanych emocji. Przez większą część mojego życia nie chciałem tak naprawdę o tym myśleć. Teraz widzę swoje życie bardzo odmiennie od tego, jakim było. Chowałem głowę w piasek i pozwalałem, by wszystko wokół mnie burzyło moją równowagę – mówił książę Harry.
Dziś obaj często wspominają matkę i oddają jej hołd przy każdej okazji. Jednego można być pewnym - nie pozwolą, by odeszła w zapomnienie.