Roman Polański postanowił przerwać milczenie i publicznie skrytykować działania amerykańskiego sądu.
Przypomnijmy, że kilkanaście dni temu sąd USA odrzucił wniosek reżysera o przeprowadzenie procesu zaocznego w jego sprawie. Oznacza to, że Polański będzie musiał osobiście stawić się w Kalifornii, zanim usłyszy wyrok. Amerykański sąd żąda ekstradycji reżysera w związku z jego ucieczką przed wymiarem sprawiedliwości w 1978 roku, po tym, jak przyznał się do kontaktów intymnych z 13-latką i odsiedział w areszcie 42 dni. W otwartym liście zatytułowanym "Nie mogę dłużej milczeć", Polański utrzymuje, że jego ucieczka z USA była "uzasadniona".
- Ten okres 42 dni miał być całością wyroku, ale gdy tylko wyszedłem z aresztu, sędzia zmienił zdanie i zdecydował, że ta odsiadka nie wystarczy - pisze Polański. - I właśnie ta zmiana decyzji uzasadniła moją ucieczkę. Dziś sędzia, który żąda mojej ekstradycji, pragnie zdobyć rozgłos moim kosztem. Amerykanie chcą podać mnie na tacy mediom.
Artysta przebywa obecnie w areszcie domowym w swej posiadłości w Gstaad.
Filmowy dorobek reżysera zamyka dramat "Autor widmo".
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
