Rozenek o in vitro. "Nigdy nie miałam wątpliwości. Zostałam matką dzięki tej procedurze, nie będę udawać, że jest inaczej"
[GALERIA]
Jedni ją uwielbiają, inni nienawidzą. Małgorzata Rozenek konsekwentnie stara się jednak udowadniać, że ma do zaoferowania więcej niż swój medialny wizerunek perfekcyjnej pani domu. Media interesują się jej prywatnością, życiem rodzinnym, małżeństwem z Radosławem Majdanem, a nawet byłymi partnerami.
Nie jest tajemnicą, że gwiazda TVN wraz z drugim mężem, Jackiem Rozenkiem, doczekała się dwóch synów, którzy przyszli na świat dzięki metodzie in vitro. W wywiadzie dla magazynu "Pani", którego Rozenek-Majdan udzieliła Małgorzacie Domagalik, zdradziła, że opowiedziała o tym publicznie, ponieważ jest to dla niej zupełnie normalne i nie rozumie, dlaczego ten temat wciąż wzbudza w wielu środowiskach kontrowersje. Co jeszcze zdradziła?
"Wiem, jak in vitro zostało wprowadzone do Polski, jak wielkiej odwagi to od lekarzy wymagało"
Czyje słowa ją dotknęły?
Telewizyjna gwiazda odniosła się m.in. do medialnych wypowiedzi przedstawicieli świata polityki czy kościoła, którzy porównywali dzieci urodzone dzięki in vitro do truskawek bez smaku czy dzieci Frankensteina. Najbardziej wstrząsnął nią jednak fragment wywiadu, którego "Uważam Rze" udzielił ks. prof. Franciszek Longchams de Berrier, członek zespołu ekspertów ds. bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. Sugerował on, że "są tacy lekarze, którzy po pierwszym spojrzeniu na twarz dziecka wiedzą już, że zostało poczęte z in vitro. Bo ma dotykową bruzdę, która jest charakterystyczna dla pewnego zespołu wad genetycznych".
"Długo nie mogłam się po tym podnieść"
- Człowiek, dzięki któremu dostałam się na studia doktoranckie na UW. Było 900 osób na miejsce, dostało się sto parę i to jego głos zdecydował, że znalazłam się wśród nich. Wykładowca prawa kanonicznego, naprawdę wielka postać. Ale tym jednym zdaniem przekreślił moje wyobrażenie o nim. Długo nie mogłam się po tym podnieść - zdradziła.
Unika mówienia o pierwszym małżeństwie
Domagalik dopytywała także o to, dlaczego Rozenek-Majdan, która w wywiadach wspomina o swoim drugim małżeństwie, unika mówienia o pierwszym mężu. Gwiazda podsumowała jedynie, że ich związek był krótki i miły. - Naprawdę. Mamy dobre relacje i kontakt. Tyle. Nie ma co się nad tym rozwodzić, bo dla niektórych będzie to kolejna pożywka - stwierdziła na łamach "Pani".
Wstydzi się zdjęć sprzed lat
Gwiazda hitów TVN odniosła się także do swojego wizerunku i metamorfoz, które drobiazgowo analizuje kolorowa prasa. - Byłam ładnym dzieckiem, potem ładną dziewczynką, potem brzydką żoną. Chociaż ja cały czas uważałam, że jestem piękna, nawet wtedy, jak nie byłam. Teraz jak patrzę na swoje zdjęcia, to myślę: Boże, są straszne - skomentowała.
W lateksie tańczy tylko dla tego jedynego
Na koniec Rozenek-Majdan, która jest absolwentką szkoły baletowej, zapewniła, że świetnie tańczy w… lateksie. - W pointach byłam bardzo niedoskonała, w lateksie jestem rewelacyjna - stwierdziła. - Ale to jest zarezerwowane wyłącznie dla jednego mężczyzny. Czuję ten ruch i mam świadomość swojego ciała. Boże, jak to brzmi! (śmiech)