Trwa ładowanie...

Ryan Reynolds to fenomen naszych czasów. Przystojny, zdolny i piekielnie śmieszny.

Do niedawna był po prostu kolejnym hollywoodzkim ciachem. Dziś Ryan Reynolds to nie tylko aktor, ale i gwiazda sieci - człowiek-mem obserwowany na Instagramie przez 30 mln osób, które pękają ze śmiechu.

Ryan Reynolds to fenomen naszych czasów. Przystojny, zdolny i piekielnie śmieszny.Źródło: Getty Images
d3nsurb
d3nsurb

Dziś o Ryanie Reynoldsie z czystym sumieniem mówimy: fenomen. Ale nie zawsze tak było. Przez lata uchodził za stereotypową "ładną buzię", których w kinie na pęczki. Grał w komediach, także tych romantycznych, a w 2010 r. "People" wybrało go najatrakcyjniejszym żyjącym facetem. Do tego doszły dwa małżeństwa ze sławnymi pięknościami: Scarlett Johansson i Blake Lively. Krótko mówiąc: nuda. Ale kilka lat temu coś się zmieniło. Reynolds zawładnął siecią, stając się jedną z najpopularniejszych osobowości internetu.

Mistrz dystansu

Ryan Reynolds ma poczucie humoru i taki dystans do siebie, że mógłby obdzielić nim całe Hollywood. Dzięki temu potrafi żartować ze swoich własnych porażek. A konkretnie z wcielenia się w główną rolę w dramatycznie nieudanym "Green Lantern" z 2011 r.

Reynolds nie tylko spokojnie odpowiada na pytania, dlaczego film poległ na każdym możliwym froncie, ale również żartuje z bohatera produkcji. Wykorzystał to kampanii reklamowej "Deadpoola", w którym też wcielił się w główną rolę, oraz w samym filmie i jego drugiej części.

W jedynce grany przez Reynoldsa Wade Wilson błaga, aby nie zamieniać go w "gościa ubranego w zielony kostium CGI". Z kolei w części drugiej jest scena, gdzie tytułowy antybohater zabija Reynoldsa czytającego scenariusz nieszczęsnego filmu.

d3nsurb

A to tylko filmy. Na Twitterze i Instagramie jest tego więcej. I nie tylko tego.

Wezektomia, dzieci i 30 mln fanów

Jeśli potrzebujecie szybkiego sposobu na poprawę humoru, wystarczy zajrzeć na jego konto na Twitterze lub Instagramie. To kopalnia świetnych, często balansujących na granicy dobrego smaku, żartów. Najlepsze są te, które dotyczą jego żony i dzieci.

Blake Lively poznał na planie "Green Lantern". Najpierw była przyjaźń, później miłość. Są małżeństwem od 2012 r. i ciągle wydają się szczęśliwi. Mają dwie córki: James i Ines (trzecie dziecko w drodze), które są częstym tematem kpin Reynoldsa. Poniżej mała próbka:

Albo:

Tego typu żarty pojawiają się na profilach Reynoldsa regularnie. Co na to jego żona, z której aktor żartuje z równą częstotliwością? Jest zachwycona. Podobnie jak fani gwiazdora, których na samym Instagramie zebrał przeszło 30 mln.

d3nsurb

Kumple na zabój

Ale Reynolds nie tylko kpi z siebie czy najbliższych. Od wielu lat w jego wywiadach, mediach społecznościowych czy nawet filmach pojawia się stały motyw: szydera z Hugh Jackmana.

Aktorzy od kilku lat prowadzą "wojnę podjazdową" w social mediach, trollując się wzajemnie i kpiąc ze swoich dokonań, akcentu czy narodowości. Reynolds wyniósł tę zabawę na nowy poziom, kiedy pojawił się w masce Jackmana w "Deadpoolu" z 2016 r. Oczywiście kumpel nie był mu dłużny.

Spotkali się w 2009 r. na planie "X-Men Geneza: Wolverine". Reynolds zagrał tam po raz pierwszy Deadpoola. Jednak były to czasy, kiedy studia filmowe nie do końca czuły superbohaterską konwencję, ani nie liczyły się ze zdaniem fanów. Efekt końcowy okazał się tak fatalny, że śmiejemy się do dziś.

d3nsurb

Ale zmotywował Reynoldsa do działania. Przez kolejne lata aktor stawał na głowie, aby zrealizować wersję zgodną z papierowym oryginałem. Walczył, przekonywał, wychodził kilometry po korytarzach hollywoodzkich wytwórni. I dopiął swego.

Tym sposobem w 2016 r. dostaliśmy superbohaterski film kinowy z kategorią wiekową dla dorosłych, który okazał się finansowym sukcesem. Furtka dla innych brutalnych i niepoprawnych ekranizacji została otwarta. Zawdzięczamy to właśnie temu facetowi.

Przy okazji Reynolds wykorzystał swoje kanały w społeczniościówkach, aby przeprowadzić jedną z najbardziej szalonych i zabawnych akcji marketingowych. Tak, śmiał się w nich z Hugh Jackmana.

d3nsurb

Trolling trwa

31 maja do polskich kin wszedł "Pokémon: Detektyw Pikachu". Dlaczego o tym piszemy? Bo tytułowemu futrzakowi w oryginalnej wersji językowej głosu udzielił nie kto inny, jak Ryan Reynolds.

I nie byłby sobą, gdyby przy okazji znów czegoś nie wywinął. 7 maja na YouTube'ie pojawił się 100-minutowy klip, a w sieci gruchnęła wiadomość: Reynolds udostępnił przed premierą cały film za darmo.

Oczywiście była to zapętlona sekwencja z tańczącym Pikachu, którą obejrzano do tej pory ponad 21 mln razy. Ktoś w Warner Bros. na pewno miał zawał, ale co pośmiane, to pośmiane.

d3nsurb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3nsurb

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj