Ryszard Rynkowski: co łączy żonę artysty z księdzem?
"Rozeszły się plotki, że zbyt często widuje się ją w towarzystwie jednego z brodnickich duchownych"
W artykule "Miasto grozy", który ukazał się na łamach tygodnika "Wprost", możemy się dowiedzieć, że w leżącej na granicy Mazowsza i Pomorza Brodnicy dochodzi do wielu tragicznych zdarzeń, które zdaniem Artura Grabka, autora artykułu, wymknęły się statystykom. Kilka akapitów tekstu zostało poświęconych głośnej ostatnio w polskim show-biznesie sprawie Ryszarda Rynkowskiego. Zasugerowano w nim, że za problemami popularnego wokalisty stoją kłopoty z żoną. - Rozeszły się plotki, że zbyt często widuje się ją w towarzystwie jednego z brodnickich duchownych - czytamy w artykule.
Przypominamy, że w nocy z 15 na 16 listopada doszło do niepokojącego zdarzenia przed domem wokalisty. Według policji Rynkowski był pod wpływem alkoholu i groził użyciem broni. Funkcjonariuszy wezwała żona artysty, która bała się, że ten zrobi sobie krzywdę. Artysta został przewieziony na komisariat, skąd odwieziono go na badania do szpitala psychiatrycznego w Świeciu, po czym wrócił do domu. Nie zostało wszczęte postępowanie, ponieważ stwierdzono, że wokalista nie zagrażał rodzinie.
Ile prawdy jest w tych pogłoskach?
Interweniował nawet biskup
- O tym, że dał księdzu po pysku, to pan pewnie nie wie - stwierdził jeden z mieszkańców Brodnicy. - Żona Rynkowskiego to młoda, atrakcyjna kobieta. Rozeszły się plotki, że zbyt często widuje się ją w towarzystwie jednego z brodnickich duchownych. Po jednej z niedzielnych mszy Rynkowski po męsku wytłumaczył mu, co o tym myśli. Interweniował biskup - czytamy w tygodniku.
Rynkowski nie chce komentować medialnych doniesień
Rynkowski przerwał milczenie tylko raz. W rozmowie z magazynem "Show" stwierdził, że zrobiono z niego pijaka i desperata, który lata z pistoletem, a nikt nie interesuje się, jak było naprawdę. - Przez trzy dni żyliśmy w areszcie domowym, przy zasłoniętych roletach, bo przed domem stały telewizje, fotoreporterzy. Dziecko przez tydzień nie chodziło do szkoły. Mamy dość! Nie chcę już z nikim rozmawiać - wyznał Rynkowski. Nie rozwinął jednak tematu życia prywatnego.
"Sprawa zamieniła się w groteskę"
- Sprawa zamieniła się w groteskę, bo przepraszali się podczas mszy. Ksiądz z ambony przekonywał wiernych, że nic go z żoną Rynkowskiego nie łączy. Chyba jednak sobie do końca nie wybaczyli, bo piosenkarz przestał występować na festynie organizowanym przez parafię. A wcześniej był tam gwiazdą - podsumował jeden z rozmówców "Wprost".