[GALERIA]
Jeszcze do niedawna miał nadzieję, że polubowne dogadanie się z rodziną swojej zmarłej żony jest możliwe. Jednak okazuje się, że aktor ma już cztery procesy z teściową i szwagierką. Ta historia chyba nigdy nie skończy się happy endem.
Niekończąca się historia
Odkąd został wdowcem, życie go nie rozpieszcza. Choć Borkowski chciałby już zapomnieć o konflikcie z rodziną Magdaleny Gotowieckiej, musi się jeszcze uzbroić w cierpliwość. Wraz z teściową i szwagierką procesuje się m.in. o zniesławienie. Aktor w jednym z wywiadów nazwał je złodziejkami. Do tego dochodzi spór o zwrot pieniędzy, które od swojej siostry pożyczyła jego zmarła żona.
Dzieci dostają rykoszetem
Dodatkowo w spór pośrednio zamieszane są dzieci Aktora. Borkowski od początku robił wszystko, by babcia i ciocia miały zakaz kontaktowania się nimi. Również sąd nie przyznał ciotce praw do widywania się ze swoimi chrześniakami. Jakby tego było mało, babka zarzuciła gwiazdorowi "Klanu", że wbrew decyzji sądu uniemożliwia jej kontakt z wnukami.
- Gdy mama do nich dzwoni, od razu włącza się poczta głosowa. Wygląda na to, że Jacek zmienił im numery telefonów. Nie odblokował jej też kontaktu z nimi przez internet. Dlatego mama wniosła sprawę o niewykonanie przez niego wyroku. - powiedziała Adriana Gotowiecka w rozmowie z "Twoim Imperium".
Nastawiony na konfrontację
Aktor nie ukrywa, że stracił już nadzieję na dojście do porozumienia z teściową i szwagierką. Jednocześnie dodaje, że nigdy nie zabraniał dzieciom kontaktu z najbliższą rodziną.
- Magda ma trzynaście, a Jacek szesnaście lat. To taki wiek, w którym trudno czegoś dzieciom zabronić. Byłbym głupi, gdybym to zrobił. Powiedziałem im, że jeśli poczują taką potrzebę, to w każdej chwili mogą zadzwonić do babki i ciotki. Jeżeli tego nie robią, to znaczy, że nie chcą - powiedział Borkowski w rozmowie z gazetą.