Sebastian Karpiel-Bułecka pożegnał ojca. Zdążył się jeszcze z nim pojednać
Dawne urazy odeszły w zapomnienie
Sebastian Karpiel-Bułecka pożegnał ostatnio zmarłego ojca, po którym zostały mu dobre wspomnienia. Nie zawsze jednak takie były. Jego relacje z rodzicami były skomplikowane. Rozstali się niedługo po jego narodzinach i wychowywała go tylko mama. – Była przejęta życiem, trochę zlękniona. Bała się o przyszłość, ale była i jest wciąż ciepłą i kochającą osobą – mówił w jednym z wywiadów.
Brak pełnej rodziny mocno na niego wpłynął. Długo miał żal do ojca, że ten od nich odszedł. Artysta przyznawał też, że w młodości czuł się odrzucony i gorszy od innych. - Marzyłem o rodzinie, więc ją sobie wymyśliłem. Opowiadałem o wspaniałych rodzicach, o tym, że tata gdzieś wyjechał. A tak naprawdę był cały czas na miejscu, w Zakopanem… - cytuje muzyka "Rewia".
Zobacz także: Dlaczego Sebastian Karpiel-Bułecka nigdy nie towarzyszy ukochanej na salonach?
Brakowało mu kontaktu z ojcem
Ojciec związał się z inną kobietą. Mały Sebastian tęsknił za nim, więc zaczął bywać w jego nowym domu. Kontakt z tatą był dla niego wyjątkowo ważny – to on zaszczepił w nim miłość do muzyki i artystyczną smykałkę. To on także przekazywał synowi fantastyczne opowieści i zapadł w pamięci jako świetny gawędziarz. Nowa rodzina stała się muzykowi wyjątkowo bliska. Znalazł w niej oparcie, gdy jego mama wyjechała do pracy do Ameryki.
Dobry kontakt z nową rodziną
Sebastian zżył się także z przyrodnim bratem, Janem. Starszy brat imponował mu intelektem – Był dla mnie wzorem do naśladowania. Gdyby nie on, to nie wiem czy grałbym dziś na skrzypcach. To dzięki niemu wybrałem architekturę – mówił muzyk.
Bliskie relacje rozluźniły się, gdy Sebastian Karpiel-Bułecka poświęcił się pracy. Jego kariera rozwijała się imponująco, a centrum jego życia przeniosło się do Warszawy. Niezależnie jednak od tego, gdzie się znajdowali, wszyscy członkowie rodziny mogli na siebie liczyć w ważnych momentach.
Pozostały już tylko wspomnienia
Z biegiem czasu muzyk zaczął postrzegać świat inaczej. Zrozumiał, że świat nie jest czarno-biały i każdy ma prawo popełniać błędy. Postanowił więc wybaczyć ojcu dawne urazy. Perspektywę niewątpliwie zmienił mu też fakt, że sam został ojcem i postanowił wybudować dom w górach.
- Nie mam do niego żalu. Odwiedzam go, jesteśmy w dobrych relacjach, to już starszy człowiek. Jestem do niego podobny fizycznie i wiele dobrego dostałem od niego – talent muzyczny i artystyczny – cytuje jego niedawną wypowiedź "Rewia".
Pojednanie ma teraz dla muzyka szczególną wartość, gdyż teraz pozostały mu tylko wspomnienia i odwiedziny ojca na cmentarzu. Bogusław Karpiel-Bułecka niedawno zmarł w wieku 89 lat. Jego pogrzeb odbył się przed kilkoma dniami w kościele św. Kazimierza Królewicza w Kościelisku.