"Something Rotten, czyli coś się psuje" w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Szekspir by się uśmiał [RECENZJA]
Musicalem "Something Rotten, czyli coś się psuje" Teatr Muzyczny w Gdyni otworzył sezon 2022/2023. Ten mało znany w Polsce tytuł dzięki niezłej historii i rozmachowi, ale przede wszystkim reżyserii stał się jakościowym rozrywkowym przedstawieniem, które ogląda się z nieukrywaną przyjemnością.
O tym, że teatr muzyczny w Polsce ma się świetnie pisałem wielokrotnie. Nie oznacza to oczywiście, że nie zdarzają się potknięcia, czasami nawet spektakularne - i to znanym twórcom. Ale dziś nie o tym.
Przeglądając plany repertuarowe na ten sezon miałem obawy, czy nowa propozycja jednej z największych i najważniejszych polskich scen muzycznych będzie trafiona. Ale w Gdyni zdecydowano – robimy "Something Rotten!". Libretto napisali Karey Kirkpatrick i John O’Farrell, z kolei muzykę i piosenki stworzyli Wayne Kirkpatrick i Karey Kirkpatrick.
Musical nominowano do nagród i wystawiono na Broadwayu, ale wcale nie został obsypany nagrodami, a grany w Nowym Jorku był tylko dwa lata ("Upiór w operze" w 2023 roku zejdzie z afisza na Broadwayu po 35 latach). W każdym razie kluczem do wyboru tego tytułu przez władze teatru w Gdyni mogło być libretto osadzone w renesansie. Bracia Nick i Nigel Spodek bezskutecznie próbują wystawić dochodową sztukę teatralną, wciąż pozostając w cieniu Williama Szekspira. Gdy tracą nadzieję na powodzenie, miejscowy wróżbita ogłasza, że przyszłość teatru to nie tylko gra aktorska, ale także taniec i śpiew... jednocześnie! Nick i Nigel postanawiają wystawić pierwszy na świecie musical. Oczywiście korzystając z nieznanej wtedy "kradzieży własności intelektualnej". I tak z "Hamleta" wychodzi im "Omlet". Przygotowania do premiery uświadamiają im, że musical to jedna z najtrudniejszych form teatralnych.
Manifest w elżbietańskich strojach
Gdyńską wersję "Something Rotten!" – "Something Rotten, czyli coś się psuje" wyreżyserował Tomasz Dutkiewicz. Doskonale odnajduje się w kolorowych sztukach, a jego zrozumienie musicalu pozwoliło mu pokazać w Polsce kilka naprawdę udanych przedstawień, m.in. "Zorro" (Warszawa) czy "Gorączkę sobotniej nocy" (Gdynia). Siłą jego przedstawień jest także doskonałe wyczucie tematów LGBT, stąd nawet w osadzonej w czasach elżbietańskich "Something Rotten, czyli coś się psuje" przemyca manifest: równość dla wszystkich.
Przekładem zajął się prawdziwy mistrz słowa Daniel Wyszogrodzki. Dawny kierownik literacki Teatru Muzycznego Roma ma na koncie świetne przekłady m.in. "Kotów" czy "Les Miserables". W efekcie aktorzy pracują nad inteligentnie i bardzo zabawnie przełożonymi tekstami, dalekimi od banału.
Na sukces – bo o nim można zdecydowanie mówić – gdyńskiej inscenizacji pracuje świetnie skompletowana obsada: Krzysztof Kowalski/Jakub Brucheiser (przebojowy i zakochany w sobie Szekspir; obaj znakomici), Krzysztof Wojciechowski/Tomasz Więcek (Nicholas Spodek), Paweł Czajka/Maciej Podgórzak (Nigel Spodek). Porywająco wykonany numer "Musical" to z kolei dzieło Rafała Ostrowskiego i Marcina Słabowskiego - odtwórców roli wróżbity Nostradamusa. W przedstawieniu nie brakuje też utalentowanych pań: Karolina Trębacz/Sylwia Wąsik-Szlempo (Bea), Sandra Brucheiser/Adrianna Koss (Porcja).
Mają rozmach!
Dużą scenę wypełniła świetnie przemyślana scenografia Wojciecha Stefaniaka i piękne kostiumy Anny Adamek i Martyny Kander. Wszystko odwołujące się do czasów Szekspira. Bardzo dobrze dobrana obsada zarówno w scenach indywidualnych, jak i zbiorowych bawi publiczność na naprawdę niezłym poziomie.
"Something Rotten, czyli coś się psuje" to pełnowartościowa rozrywka. Przedstawienie skrzy się od koloru i dowcipu, a aktorzy bez wysiłku tańczą, stepują, wirują i po prostu porywają.
W tej historii znajdziemy dużo absurdalnego humoru, ironii i odniesień zarówno do literatury, jak i historii musicalu. Z tego nadmorskiego teatru wyjdziemy z przekonaniem, że wcale nic się w Gdyni nie psuje.
Ocena spektaklu: *****/******
Jakub Panek, dziennikarz i wydawca Wirtualnej Polski
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski