Sophia Loren miała żal do lekarzy. Obwinia ich o śmierć dwójki dzieci
[GALERIA]
Sophia Loren miała wszystko. Sławę, urodę, kochającego męża. Tak się przynajmniej wydawało, bowiem przez lata skrywała prywatny dramat związany z macierzyństwem.
Sophia Loren skończyła niedawno 85 lat. Jest szczęśliwą matką, babcią i spełnioną aktorką, która po kilku latach przerwy trafiła do obsady filmu swojego młodszego syna (premiera jeszcze przed nami). Przez wiele lat uchodziła za jedną z najpiękniejszych aktorek swojego pokolenia i prawdziwą seksbombę, ale w jej życiu liczył się tylko jeden mężczyzna... za którego dwukrotnie wychodziła za mąż.
W filmach gra od prawie 70 lat, zachwycając widzów na całym świecie. Nie każdy z nich wie, że włoska gwiazda przez lata ukrywała bolesny sekret.
Wyrwała się z biedy
Loren dorastała w biedzie jako nieślubne dziecko mężczyzny, który porzucił jej matkę i ożenił się z inną. Kobieta z dwójką małych dzieci trafiła do rodziny pod Neapolem, gdzie ledwo wiązała koniec z końcem. Musiała wręcz żebrać o jedzenie, a jednocześnie zaszczepiła w Sophii miłość do aktorstwa. Sama bowiem bezskutecznie próbowała przebić się do świata filmu.
Przełom w życiu 15-latki nastąpił, gdy wygrała w konkursie piękności i za pieniądze z nagrody wyjechała do Rzymu. Tam trafiła przed kamerę. Zaczęła od epizodycznych ról i często nie była wymieniana w napisach końcowych. Na przykład w "Quo Vadis" z 1951 r. zagrała bezimienną niewolnicę, a jednocześnie poznała miłość swego życia.
Starszy bigamista
Mężczyzną jej życia okazał się Carlo Ponti. Producent filmowy starszy od niej o 22 lata. Kiedy się poznali, ona miała 17 lat, a on był 39-latkiem z żoną i dziećmi. Ponti postanowił założyć nową rodzinę i wniósł pozew o rozwód. Zdradzona żona nie zamierzała mu jednak ułatwiać sprawy.
Nie mogąc doczekać się rozwodu, Ponti zabrał Loren do Meksyku, gdzie w 1957 r. stanęli na ślubnym kobiercu. Nie było to mądre posunięcie, ponieważ Pontiego oskarżono o bigamię. Pięć lat po nielegalnym ślubie para unieważniła małżeństwo we Francji. Dopiero w 1966 r. mogli zawrzeć prawowity związek i tak też uczynili.
Carlo Ponti był jedynym mężem Sophii Loren, która pochowała go w 2007 r.
Lekarz ją zignorował
Loren i Ponti byli szczęśliwym małżeństwem, ale przez wiele lat bezskutecznie starali się o powiększenie rodziny. Pierwsza ciąża zakończyła się poronieniem, więc kiedy pojawiła się druga nadzieja, Sophia dmuchała na zimne.
- Przez miesiąc leżałam w łóżku. Zrezygnowałam ze wszystkich kontraktów. Nie czytałam i nie oglądałam telewizji. Wypoczywałam i nawet starałam się nie dotykać brzucha – cytuje słowa gwiazdy "Życie na gorąco".
Niestety, nic to nie pomogło i pewnego dnia trafiła z silnymi bólami do szpitala. Loren wspomina, że lekarz kompletnie ją zignorował, bo spieszył się na jakąś imprezę. Wtedy poroniła po raz drugi.
"Przez lekarzy dwa razy poroniłam"
Loren była załamana, gdy specjaliści przekreślili jej marzenia o macierzyństwie. Wszędzie słyszała, że ma zbyt niski poziom hormonów i powinna zapomnieć o dziecku. Dopiero pewien ginekolog z Genewy dał jej nadzieję, wprowadzając leczenie hormonalne.
- Wystarczyło zbadać mnie profesjonalnie, a nie traktować jak histeryczkę i może dwójka moich pierwszych dzieci by żyła. A przez lekarzy dwa razy poroniłam. Czułam się przegrana jako kobieta – czytamy w "Życiu na gorąco".
Terapia pomogła i w 1968 r. Sophia Loren została matką Edoardo. 6 lat później na świat przyszedł Carlo. Pierwszy jest dziś cenionym dyrygentem, a drugi został reżyserem filmowym.