Stachursky. Obciach z lat 90. Dziś chcę iść na jego koncert
"Typ niepokorny" był hitem, który w oczach małoletniego fana "ostrych brzmień" jawił się jako całkowite nieporozumienie. Do tego całe medialne, celebryckie zainteresowanie Jackiem. To nie był fajny gość. Jest 2019 rok, a ja czuję, że wokalista jest bardzo - przepraszam za słowo - "cool".
"To ja - typ niepokorny / Nikt nie wie, co we mnie tkwi". Wyłączałem radio, kiedy słyszałem ten kawałek. I w 2000 roku, i dziś w 2019 brzmi jak "ckliwy hit dla rodziców". Ale nawet przychylni mu recenzencji, o ile tacy byli, nie mogli przewidzieć gigantycznej i zaskakującej przemiany artysty.
Słabo
W 2000 roku w walkmanach mojego pokolenia królował Eminem, Limp Bizkit, The Offspring, Red Hot Chili Peppers, polski hip-hop. Na świecie królowała Madonna, Christina Aguilera, Destiny's Child ze słynną dziś Beyonce, Pink. Z karierą powoli żegnali się chłopaki z 'N Sync i Backstreet Boys, po latach na szczyty wrócił Carlos Santana. Na dyskotekach niezmiennie królowała Britney Spears i dziwaczne "Blue (Da Ba Dee)" enigmatycznej grupy Eiffel 65.
Nigdzie w tym pejzażu nie widziałem miejsca dla "Typa niepokornego". Dla mojego pokolenia to był raczej powód do wstydu, symbol rzewnej, polskiej muzyki, która nijak miało się do tego, co przychodziło do nas z Zachodu.
Ale kawałka nie dało się ominąć. W czasach, gdy mało kto miał internet (i prawie nikt nie słuchał tam muzyki), było radio i było TV. Szczęściarze oglądali MTV na kablówce, ale nawet i oni nie pomijali kultowego "30 ton - lista, lista przebojów" z charyzmatycznym Darkiem Odiją, który z prędkością światła odczytywał kolejne rekomendacje. I tam Stachursky również regularnie się pojawiał.
Ale chyba jeszcze gorsza była dla mnie obecność Stachursky'ego w mediach. Ze swoim hitem nie był dla mnie materiałem na celebrytę. Nie był "fajny".
Dosko
"Potężna wichura łamiąc duże drzewa trzciną zaledwie tylko kołysze". Jest rok 2009, a ten cytat to wiadomość, jaką otrzymuję od kolegi na Facebooku. Jeszcze nie wiem, że to początek kawałka, który za chwilę będą znali wszyscy.
"Potężna wichura". Wybieram się właśnie na studencką domówkę, ale czytając taki bełkot, pomyślałem po prostu, że koledzy zaczęli imprezę znacznie wcześniej i zaczynają rozsyłać głupoty. "Uważaj, uważaj, uważaj" - męczy mnie dalek kumpel.
Kiedy dojechałem na miejsce, wszystko stało się jasne. Zaczynamy wspólny odsłuch, oni już po raz enty.
Cytaty o wichurze to kawałek "Dosko" z płyty "2009" Jacka Stachursky'ego. Dalej puszczamy "Jam jest 444". Słyszę: "Jestem Żółtą Magnetyczną Gwiazdą, która otacza centralny, zielony / Zamek Synchronizacji". Chwilę później "Po mojej prawicy zasiada czerwony, Galaktyczny Wędrowiec / Po mojej lewicy – niebieska, wiodąca Moc".
Internet ma nowego idola. Nie sądzę, żeby te kawałki grali w radiu, wątpię, żeby puszczano teledyski w telewizji. Za to wiralową pocztą internetową rozchodzi się jak epidemia.
Dawny Jacek wyparował. W jego miejsce pojawił się przybysz z kosmosu. Ciężko było ocenić, czy to jeden wielki żart, czy wyśmienite arystyczne wyczucie. Czy to elektroniczny odpowiednik braci Figo Fagot, zmyślny eksperyment czy muzyk tak bardzo "odleciał". W końcu o jego astralnej diecie i żywieniu się światłem wiele osób słyszało.
Doskoza
Nie myślałem przez te 10 lat o tym, co robi i co nagrywa Stachursky. Ale "Dosko" pozostało pewnym pomnikiem przeszłości, do którego wracałem (myślami) z coraz bardziej pozytywnym nastawieniem.
O Jacku przypomniała mi strona na Facebooku, która gromadzi polskich artystów niezależnych. Głównie niszowe projekty, często osoby, które tworzą "po godzinach". Wiele osób, skupionych wokół wielotysięcznej społeczności Trzy Szóstki, zareagowało bardzo pozytywnie. Szybko zdałem sobie sprawę, że dla wielu młodych Stachursky to postać absolutnie pozytywna, ciekawa artystycznie, świetnie czująca muzykę elektroniczną.
Od słów, szybko przeszło do czynów. Na stronie odezwał się sam muzyk i na pytanie-zaczepkę o nową płytę, raczej zadane tak pół żartem, odpowiedział z pełną powagą datą premiery i nazwą krążka. W przedzień premiery opublikował także dedykowany filmik
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Niedługo później po sieci zaczyna krążyć link do Instagrama Stachursky'ego. Miejsce, gdzie ludzie wrzucają podrasowywane fotki z wyjazdów, raczej nie kojarzy mi się z czymś... z czymś takim. Sami zobaczcie, bo ten projekt ciężko opisać.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Od zniesmaczenia dawno temu przez zdziwienie w 2009 aż po zaciekawienie. Poddałem się tej fali i dołączyłem do grona osób, która na nową płytę Stachursky'ego autentycznie czekały. Chciałem usłyszeć inteligentną muzycznie elektronikę z szalonymi tekstami, których wcale nie muszę rozumieć. Szkoda, że na razie to tylko jeden singiel, na pełną płytę poczekamy do 20 września 2019.
"Doskoza". Doskonała ekstaza muzyczna. Jacek Stachursky - na scenie od ponad 25 lat - dokonuje wyjątkowo trudnej szuki odnajdywania się w muzyce młodszej generacji. I nigdy nie był bardziej "niepokorny" niż dziś.