Stachursky. Z Polski do krainy Oświeconych Wojowników. "Doskozzza" to już fenomen
25 lat na scenie. Stachursky dalej zaskakuje
Trzymając się fanowskiego języka: cała Polska łoi "Doskozzzę". Nie, nie jest to przesada. Stachursky udostępnił w końcu długo zapowiadany singiel. Po kilku godzinach utwór przesłuchało ponad 45 tys. internautów. "Doskozzza" zapowiada trzecią część tryptyku 99/09/19, z którego pochodzą takie utwory jak "Chłosta", "Dosko", czy "Jam Jest 444". Daliśmy się wciągnąć. Stachursky wciąga wszystkich do swojego dziwnego, abstrakcyjnego świata, w którym nic nie jest normalne. A pamiętacie, że nie zawsze tak było?
Metamorfoza trwa
"Doskozzza" jest ostatecznym dowodem na to, że Stachursky nie jest już normalnym człowiekiem takim jak wy, drodzy czytający (i autorka tego tekstu). Ewoluował, odleciał, zwariował? Każdy będzie sobie tłumaczyć po swojemu. Pewne jest za to, że dzisiaj w polskim show-biznesie nie ma drugiego takiego artysty. Stachursky zbudował swój własny świat, do którego zaprasza wszystkich. Tak demokratycznie.
Jeśli ktoś już miał okazję posłuchać jego najnowszego wykwitu wyobraźni i umiejętności, potrzebuje kilku słów wyjaśnienia. Stachursky tak mówi o swoim pomyśle na utwór: "Razu pewnego, przebywając na Dachu Świata w krainie Oświeconych Wojowników, uczestniczyłem w uroczystym spotkaniu, podczas którego poznałem pewnego czcigodnego Mistrza. Ów Mistrz Etyzer, dowiedziawszy się, że jestem z Polski, bardzo się ucieszył i wzruszył. Okazało się, że swego czasu gościł kilka tygodni w naszym pięknym kraju, przemierzając go wzdłuż i wszerz, jednocześnie opisując mi szczegółowo jeden tydzień, który spędził z pewną grupą młodych ludzi zwaną ‘SZACOWNI KORBIARZE’. Słuchając Jego frapującej opowieści, dotarło do mnie, że powinienem to opisać. I tak powstała DOSKOZZZA".
Harcerz z marzeniem o prawie
12 lat temu Wirtualna Polska zadała Stachursky’emu pytanie, kim chciałby być, gdyby nie był sobą. Odpowiedź? "Fioletowym płomieniem". Już wtedy był ewenementem w polskim show-biznesie. Dziś pewnie niewiele osób pamięta, że Jacek Łaszczok był harcerzem i chciał zostać prawnikiem. Za to zawsze interesował się muzyką. Tata chciał zrobić z niego saksofonistę. – To było bardzo modne wtedy – opowiadał w rozmowie z WP Stachursky. – Mama opowiadała mi: jak tata grał, damy kładły mu się na perkusji – usłyszeliśmy.
Podrósł i stanął między innymi na czele formacji rockowej Eve Boys. Niestety szybko uległa ona rozpadowi, po którym zajął się prowadzeniem audycji radiowych. Wtedy zaproponowano mu nagranie płyty z muzyką dyskotekową. Jacek nie od razu się zgodził, bo… gatunek nie był mu szczególnie bliski. Dziś choćby jego "Dosko" jest obowiązkowym utworem na niemal każdej dyskotece.
Taki jestem
Stachursky zaczynał w latach 90. Wtedy królowała muzyka disco. Zenek Martyniuk, Bayer Full… Nie jego bajka. Ale jak wspominał w rozmowie z nami, trzeba być dobrym analitykiem rynku muzycznego. Jeśli ludzie chcieli tańczyć do disco, to trzeba się było w tym odnaleźć. – O tych odbiorcach trzeba było myśleć – mówił nam w wywiadzie. Zadebiutował w 1994 roku. "Taki jestem" z miejsca stał się sporym przebojem w polskich dyskotekach, a także wśród Polonii w Stanach Zjednoczonych. W 1995 roku ukazał się tak samo zatytułowany album. Jeszcze w tym samym roku udał się do Mediolanu, gdzie pod okiem producenta Carlo Fatha rozpoczął pracę nad nowym materiałem. Krążek zatytułowany "1996" trafił do sprzedaży w tym właśnie roku.
Wzruszenie na sopockich plażach
Stachursky wyróżniał się, więc na brak popularności nie narzekał. My, urodzeni w latach 90., praktycznie dorastaliśmy na jego piosenkach. Stachursky szybko wspiął się na szczyt popularności. Kto dziś nie potrafi zanucić choćby "Z każdym Twym oddechem"? Przecież Jacek wzruszał tym do łez widownię na każdym koncercie. Aż w końcu w 2006 roku odebrał za tę piosenkę Słowika Publiczności podczas festiwalu w Sopocie.
Król "densfloru"
Muzyk naturalnie wykorzystał swoją popularność i zaczął romansować z telewizyjnymi show. W 2007 roku wziął udział w "Tańcu z Gwiazdami". To była szósta edycja programu (jeszcze wtedy emitowanego na antenie TVN). Ależ to były czasy w rozrywce! W tej samej edycji obok Stachursky’ego tańczyli Justyna Steczkowska, Anna guzik, Isis Gee, Tomasz Kammel i Rafał Bryndal. Jacek musiał pożegnać się z programem już na starcie z powodu kontuzji.
O tańcu nie zapomniał, bo 3 lata później wziął udział w programie VIVA Polska "Królowie Densfloru". Ba! Stachursky brał też udział w programie "Tylko nas dwoje". Najpierw uczył Krystynę Czubównę śpiewać, a potem razem występowali na scenie.
Co z tym światłem?
Tak jak rosła popularność Stachursky’ego, tak i mnożyły się dziwne historie na jego temat. Kilka lat temu w jednym z wywiadów Jacek Stachursky stwierdził, że żywi się jedynie energią słoneczną. Wyznał wówczas, że "potrafił normalnie funkcjonować bez żadnego konwencjonalnego jedzenia". Choć dziwne wyznanie muzyka zaniepokoiło fanów, fotoreporterom raz na jakiś czas udawało się uchwycić Jacka w restauracjach typu fast food. W rozmowie z portalem Newseria 53-latek postanowił po latach odnieść się do tematu energii słonecznej, twierdząc, że jest to… mit, a jego słowa zostały po prostu błędnie zinterpretowane. – Jedyne, co mogę potwierdzić, to że lubię się opalać – zażartował.
Szklana piramida
Ale nie żartował sobie za to z tego, że w ogrodzie wybudował sobie szklaną piramidę. - To są subtelne energie, które wypełniają całą naszą przestrzeń życiową. Mam ją w ogrodzie, stoi. Działa bardzo pozytywnie. Trzeba doświadczyć, próbować i poszukiwać. Wybierać to, co jest najodpowiedniejsze dla każdego z nas – mówił w jednym z wywiadów.
Polityka, polityka
Mało kto wie, że piosenkarz ma za sobą polityczny epizod. Był radnym miejskim w Czechowicach-Dziedzicach, a później w powiecie bielskim. Jak każdy radny musiał złożyć oświadczenie majątkowe. Redakcja WP Wiadomości odszukała je w ubiegłym roku. Same prawa do piosenek wycenił na 857 tysięcy złotych.
Jak wynika z oświadczenia majątkowego złożonego przez radnego Stachursky’ego (w czerwcu 2013 roku) miał odłożonych 40 tys. zł oszczędności. Do tego swoje prawa autorskie do 88 utworów wycenił na 440 tys. zł, a majątkowe prawa wykonawcze do 139 utworów na 417 tys. zł. Był też współwłaścicielem domu wartego 550 tys. zł, działki wartej 50 tys. zł i właścicielem mieszkania za 100 tys. zł. A jak zarobił śpiewając swój hit "Typ niepokorny" i inne utwory? Jako artysta estradowy wykazał przychód 249 tysiące złotych. Z kolei dochód to 124 tys. zł. Miał tez samochód Audi Q5 wzięty w leasing.
Ogromny dystans do życia
W ostatnich latach działalność artystyczna Stachursky’ego nieco przygasła. Śmierć ojca, sprawy rodzinne (ma żonę i syna)… Muzyk nie był tak rozchwytywany jak kiedyś, co nie znaczy, że nie miał wiernego grona fanów. Tych, co pod nosem nucili "potężna wichura łamiąc duże drzewa…" nie brakowało nigdy. Stachursky odciął się od show-biznesu, nie bywał w telewizyjnych programach, nie udzielał wywiadów.
Na rozmowy z dziennikarzami zgodził się dopiero przy okazji nowej płyty, z której to piosenki krążą już w sieci. W rozmowie z WP Stachursky przyznał ostatnio, że wcale nie zależy mu na popularności. Robi hity, żeby ludzie mogli bawić się do nich na imprezach. – Myślisz, że ktoś będzie kojarzył, że to piosenka Stachursky’ego? Nie. Liczy się dobra piosenka. O to mi chodzi – mówił.