Stiller przyznał się do narkotyków

Znany amerykański aktor komediowy przyznał się ostatnio do brania narkotyków w młodości.

Przechodził wtedy okres, w którym sądził, że używki pomogą mu wydawać się bardziej atrakcyjnym dla innych ludzi.

Nie byłem najlepszy w podrywaniu dziewczyn. Nie byłem też ósmym cudem świata, więc potrzebowałem jakiejś pomocy. powiedział w wywiadzie dla Daily Mail

Moją dzisiejszą żonę poznałem tylko dlatego, że byłem na środkach przeciwbólowych i cały stres i strach gdzieś zniknął. Wydawało mi się, że to jedyny sposób.

43-letni aktor przyznał, że kontakt z narkotykami miał już w szkole średniej.

Nowy Jork, w którym dorastałem, był trochę inny niż dzisiaj, trochę bardziej niebezpieczny, brudniejszy a przy tym wszystkim bardzo ekscytujący, to wszystko tak kusiło - powiedział.

Spróbowałem, ale tylko spróbowałem LSD. Właściwie przez presję rówieśników, jak to zwykle bywa w szkole. To było straszne. Nie podobało mi się to uczucie utraty kontroli nad sobą samym.

To była naprawdę kiepska jazda. Wystraszyłem się, zadzwoniłem do moich rodziców, żeby opowiedzieć im o tym, co czuję. Próbowałem wyjaśnić ojcu, o co mi chodzi, co zrobiłem.

On kompletnie niczego nie zrozumiał i powiedział, że wie, co czuję, bo sam kiedyś chorował dwa dni po zapaleniu papierosa.

Jeszcze starałem się im wytłumaczyć, że to coś znacznie gorszego, ale nie mogli tego zrozumieć, nie mieli pojęcia o narkotykach, bo w latach 60-tych, gdy ciężko pracowali, nie mieli na takie rzeczy czasu - dodał aktor. Czy po ujawnieniu tych rewelacji wasza sympatia do Bena Stillera zmaleje?