Sting zaprosił Macieja Stuhra na scenę podczas koncertu. "Nie mam słów"
Dla Macieja Stuhra to był wyjątkowo ważny wieczór. Nie kto inny jak Sting, podczas swojego koncertu w Warszawie zaprosił aktora na scenę, by przetłumaczył jego orędzie do Polaków. Okazuje się, że ważną rolę podczas tego momentu odegrał też Borys Szyc.
Sting miał zagrać kolejny koncert w Polsce już kilka miesięcy temu podczas gali rozdania Wiktorów, lecz tuż przed wydarzeniem odwołał swój występ. Muzyk, który od lat jest ikoną muzyki na całym świecie, pojawił się Polsce pod koniec lipca, gdzie zagrał koncert na Stadionie Narodowym.
Nagle podczas bisów niespodziewanie na scenę wszedł Maciej Stuhr. Aktor pomógł przetłumaczyć piosenkarzowi odezwę polityczną, której tematem była trwająca wojna na Ukrainie, a także walka o demokrację.
- Demokracja została zaatakowana. Zaatakowana w każdym kraju na świecie. Jeśli nie będziemy jej bronić, stracimy ją na zawsze. Ale demokracja to bałagan. Demokracja to frustracja. Demokracja bywa nieskuteczna. Wymaga ciągłej uwagi, ciągłej naprawy. Ale wciąż warto o nią walczyć - to tylko fragment przemówienia, które przygotował Sting dla Polaków. Więcej na ten temat możecie przeczytać poniżej:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maciej Stuhr o sytuacji na granicy. "To wyrok śmierci dla tych ludzi"
Dzień po występie Maciej Stuhr zamieścił na Facebooku wideo z niezwykłego wydarzenia, które opatrzył wymownym komentarzem. Chodzi o jego przyjaciela.
"Nie ma słów, które opisałyby, czym była ta chwila dla mnie. Niech gra muzyka! Dzięki Borys Szyc za piękne ujęcie z czwartego rzędu" - napisał Stuhr.
W komentarzach kolega nie pozostał dłużny.
"Brawo kochany. To była bardzo wzruszająca chwila. Ciary"- odpowiedział mu Szyc.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski