Strasburger zaczynał w cyrku. Po "skoku śmierci" trafił do szpitala
Zna go cała Polska. Głównie jako gospodarza "Familiady", ale także popularnego aktora z lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Mało kto jednak wie, że Karol Strasburger zaczynał swoją przygodę w show-biznesie na cyrkowej arenie.
Dla znawców filmografii Karola Strasburgera informacje, że aktor na początku swojej kariery występował w cyrku, nie musi byś zaskoczeniem. Kto oglądał 15. odcinek "07 zgłoś się" powinien pamiętać, że Strasburger na cyrkowej arenie prezentował się bardzo wiarygodnie. Nasz bohater w odcinku zatytułowanym "Skok śmierci" zagrał mężczyznę uprawiającego akrobacje na trapezie, który, oprócz etatu w cyrku, był oszustem gotowym popełnić każdą zbrodnię.
- Skoki na planszy i akrobacje przypominają trochę scenę. Też trzeba je wykonywać w dużej koncentracji - mówi gospodarz Familiady, który jako nastolatek uprawiał gimnastykę sportową w Legii Warszawa.
Zaczynały karierę, kiedy były dziećmi. Teraz same mają już dzieci
Kilka lat później Strasburger został namówiony do zaprezentowania swoich ekwilibrystycznych umiejętności w cyrku. Jeden z numerów, do których został zaangażowany, nazywał się "skok śmierci".
- Miałem w trakcie jego wykonywania poważny wypadek. Urwały się liny i to się źle dla mnie skończyło. Trafiłem do szpitala ze wstrząsem mózgu i byłem cały połamany - cytuje Strasburgera "Dobry Tydzień".
Młody Strasburger zrezygnował z niebezpiecznych występów, ale pozostał na arenie. Przez wiele lat był konferansjerem w jednym z cyrków w Finlandii. Później na pół roku został gospodarzem widowiska w Warszawie.
- To był jeden z lepszych europejskich cyrków, występowali w nim artyści z całego świata. Witałem gości i zapowiadałem numery. Mój strój był uszyty przez krawca, który szył dla Elvisa Presleya - wspomina.