Sylvester Stallone rzuca inwektywami. Chodzi o spin-off "Rocky'ego"
Trwają prace nad scenariuszem do filmu o Ivanie Drago, który walczył z Rockym w czwartej części. Sylvester Stallone nie ma z produkcją nic wspólnego. Dał upust swojej wściekłości na Instagramie.
Saga filmowa o biednym bokserze Rockym Balboa zaczęła się w 1975 r., kiedy do producenta Irwina Winklera zgłosił się mało znany aktor z występem filmie erotycznym w CV. Przyniósł gotowy scenariusz filmu, który miał chwycić za serce pół Ameryki. Historia została kupiona za symboliczną kwotę i angaż Slya do głównej roli. Producenci, w tym Winkler, aby sfinansować widowisko, zastawili swoje domy. Film zdobył trzy Oscary i zarobił 225 mln dol. przy zaledwie milionowym budżecie.
Postać Rocky'ego i towarzyszących mu bohaterów stały się maszynką do robienia kolejnych sequeli i spin-offów ("Creed"), na których twórcy zarabiali krocie. Najnowszym pomysłem franczyzowym jest "Drago". Stallone sprzeciwia się tej kanibalizacji, tym bardziej że, nic na niej nie zarobi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Creed: Narodziny legendy" [RECENZJA]
"Po raz kolejny ten żałosny 94-letni producent (Irwin Winkler) i jego kretyńskie, bezużyteczne, sępie dzieci ogałacają do kości wspaniałe postaci, które stworzyłem, nawet mnie o tym nie uprzedzając" - napisał Stallone.
Już wcześniej gwiazdor przyznawał publicznie, że uczciwym ze strony producentów byłoby scedowanie na jego potomstwo jakiejś części praw do bohaterów Rocky'ego. Ale apel pozostał bez odzewu.
"Przepraszam wszystkim fanów. Nigdy nie chciałem, Aby postacie znane z "Rocky'ego" były wykorzystywane przez te pasożyty. Bez urazy dla Dolpha Lundgrena" - zakończył Sly.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Trwa ładowanie wpisu: instagram