Trwa ładowanie...

Sylwester marzeń czy zakażeń? Mieszkańcy Podhala podzieleni

"Sylwester Marzeń" dzieli mieszkańców Podhala. Jedni widzą w nim zagrożenie, inni - szansę na odbicie się z ekonomicznego impasu. Pierwsi mówią o "sylwestrze zakażeń", drudzy - o prezencie na koniec roku.

Piotr Kupicha i Maryla Rodowicz podczas prób do tegorocznego "Sylwestra Marzeń" w TVP2 Piotr Kupicha i Maryla Rodowicz podczas prób do tegorocznego "Sylwestra Marzeń" w TVP2 Źródło: AKPA, fot: AKPA
d4aol0v
d4aol0v

Spektakularna impreza na Równi Krupowej ściąga pod Tatry mieszkańców całej Polski. Również tych, którzy na co dzień mieszkają poza jej granicami. "Sylwester Marzeń" staje się dobrym pretekstem zwłaszcza dla pracowników budowlanych, fryzjerek czy osób sprzątających, które pracują w Wiedniu czy Monachium, by zostać na rodzinnym Podhalu kilka dni dłużej po świętach spędzonych tradycyjnie z rodziną.

Jednak w czasie pandemii koronawirusa wszystko jest inne, także podejście do imprezowania w tłumie. Nawet antyszczepionkowcy, którzy dominują na Podhalu, nie mają jednego nastawienia. Od znajomych z Waksmunda, którzy rokrocznie oznaczali się w mediach społecznościowych w Zakopanem w ostatnią noc roku, słyszę, że tym razem odpuszczają.

"Kuriozalny przekaz TVP". Były minister oburzony

"Lepiej nie kusić losu"

- Żal, że nie zobaczymy Zenka i Sławomira, ale szef w Monachium już zapowiedział, że będą nam robić testy po powrocie ze świąt i jak ktoś będzie pozytywny, to idzie na bezpłatną kwarantannę. Czyli jak się nie zaszczepiłem i jestem chory, to nie zarabiam - tłumaczy mi Łukasz. - No ale przecież nie wierzysz w pandemię - piszę mu na komunikatorze, na którym rozmawiamy.

d4aol0v

- No tak, ale kto wie, co na tym sylwestrze bym mógł złapać. Potem mi wyjdzie cokolwiek na tym teście i zostanę bez roboty na dwa tygodnie. Lepiej już nie kusić losu - odpowiada. - Zaszczepisz się, jeśli Niemcy pójdą śladem Austrii i wprowadzą obowiązkowe szczepienie? - dociekam. - A będę miał wyjście? - odpisuje.

Sylwestrowy koszmar na drogach

Gdy w środę, 29 grudnia, wczesnym popołudniem jadę do Zakopanego samochodem z oddalonej o 35 km Sieniawy (to tędy przejeżdża specjalny skład kolejowy dowożący gwiazdy i uczestników imprezy z całej Polski), droga zajmuje mi półtorej godziny - trzy razy dłużej niż zwykle. Znajomi z Krakowa jadą niecałe cztery godziny, korki są przed Skomielną, Klikuszową, Szaflarami i samym Zakopanem.

To i tak nic w porównaniu z tym, jak droga wygląda w przeddzień 31 grudnia i w dniu samego sylwestra. Samochody stoją już nie tylko wzdłuż popularnej "Zakopianki", ale też wśród okolicznych wsi, przez które kierują turystów nawigacje samochodowe.

d4aol0v

Jedną z popularniejszych objazdówek jest trasa przez Czarny Dunajec, która prowadzi m.in. przez małą Rabę Wyżną. Zirytowana mieszkanka wsi mówi mi, że "Sylwester Marzeń" to dla mieszkańców prawdziwy horror.

Korki na drodze do Zakopanego Materiały WP
Tak wygląda korek na drodze do Zakopanego. Kierowcy muszą uzbroić się w cierpliwość Źródło: Materiały WP, fot: Artur Zaborski

- W naszej miejscowości zawsze panował spokój, ale odkąd dzieje się impreza w Zakopanem, to strach z domu dzieci wypuścić. Turyści jeżdżą jak szaleni, a nie znają drogi, która wiedzie licznymi zakrętami, często zawija. Wielokrotnie już w tym roku widziałam sytuacje, że ktoś w ostatniej chwili łapał zakręt - mówi mi. Przekonuje, że mieszkańcy coraz częściej rozmawiają o budowie obwodnicy dla wsi.

d4aol0v

- Zwłaszcza że wszyscy wiemy, w jakim stanie są ludzie, którzy z "Sylwestra Marzeń" wracają. A policja ma to w nosie! Żadnych dodatkowych kontroli. Tak to stoją pochowani za byle ograniczeniem prędkości i dają mandaty za nic, ale jak trzeba zapewnić bezpieczeństwo, to ich jakoś brakuje - wścieka się kobieta.

Niechlubny wyjątek w regionie

W samym Zakopanem widzę rejestracje z całej Polski, ale jest też sporo samochodów z tablicami ze Słowacji i z Węgier, co może być efektem tego, że w tych krajach wprowadzono ograniczenia - nie odbywają się tam imprezy masowe, a restauracje, hotele czy bary są tam poddane ścisłym restrykcjom.

Słowacy i Węgrzy zjeżdżają więc do nas. Piszę na komunikatorze do pracującego w Monachium Łukasza, czy gdy jechali do Polski na święta samochodem, ktoś sprawdzał ich na granicy. - Nie, nigdzie nie było kontroli, nikt nie sprawdzał, czy mamy test PCR ani szczepienie - odpisuje.

Spaceruję po Krupówkach. Zagaduję ulicznych handlarzy pamiątkami, oscypkami i grzanym winem o ich stosunek do "Sylwestra Marzeń". Słyszę głównie pozytywne głosy. - Przynajmniej co zarobimy - cieszy się dorożkarz, którego mijam przy skrzyżowaniu z ulicą Kościuszki.

d4aol0v

- Mam nadzieję, że będzie duży ruch. W zeszłym roku nikogo nie było. Jeszcze nigdy nie widziałam tak pustego Zakopanego, a pamiętam to miasto nawet z czasów stanu wojennego. Oby to już w tym roku wszystko wróciło do normalności - zaklina rzeczywistość handlująca oscypkami przed kościołem starsza kobieta.

Impreza TVP dowodem... na brak pandemii

Dla stojącego u wylotu Krupówek młodego sprzedawcy zabawek dla dzieci i pamiątek w rodzaju koszulka z napisem "Brzuch nie jest od piwa, brzuch jest na piwo" zorganizowanie przez Jacka Kurskiego imprezy na Równi Krupowej to ostateczny dowód na to, że pandemia jest ściemą.

- Firmy farmaceutyczne chciały zarobić, a technologiczne zrobić eksperyment na żywych ludziach, więc sobie wymyślili pandemię i zrobili z zaszczepionych króliki doświadczalne - mówi na jednym oddechu podniesionym tonem.

d4aol0v

- Myślicie, że jakby naprawdę była jaka pandemia, to by robili taką wielką pompę sylwestrową i ryzykowali zdrowie i życie tylu ludzi z całego kraju? - pyta mnie z niedowierzaniem. - Myślę, że tak - odpowiadam spokojnie. - Toście są głupi - słyszę w odpowiedzi.

Sylwestrowi turyści (nie)mile widziani

Mniejszy entuzjazm wykazują pracownicy knajp. - Pracujecie w Sylwestra? - pytam dziewczynę sprzedającą na Krupówkach grzańce. - Na razie mnie nie ma w grafiku i mam nadzieję, że to się nie zmieni - odpowiada. - Nie chcecie dorobić, przecież na pewno lepiej płacą - dopytuję.

d4aol0v

- Płacą, ale wiecie, to, ile się trzeba było naużerać z ludźmi dwa lata temu, jak się pijani kłócili w kolejce, przepychali, klęli i rozlewali wino, nie jest tego warte, mówię wam - przekonuje mnie.

Wchodzę do obleganej restauracji na Krupówkach, muszę czekać na miejsce. Wita mnie właścicielka (prosi, żeby nie wymieniać jej nazwiska), która gdy tylko zagaduję ją o "Sylwestra Marzeń", pomstuje na burmistrza Zakopanego Leszka Dorulę.

- Przecież on jest stąd, doskonale wie, co tu się co roku dzieje, że my kartonami szyby w knajpie zabijamy, bo strach jest, co pijani ludzie zrobią. I on myśli, że ci ludzie będą przestrzegać jakichkolwiek norm sanitarnych? No przecież to jest śmiech na sali, zwłaszcza że burmistrz sam doświadczył pandemii na sobie i stracił kolegę (chodzi o zakopiańskiego radnego Stanisława Majerczyka, który zmarł we wrześniu 2020 roku, przyczyną śmierci był COVID-19 - przyp. red.) - unosi się. I opowiada o siostrze, która nie może sobie badań zrobić w zakopiańskim szpitalu przez pandemię.

- Władze zamiast skupiać się na poszkodowanych, dokładają tylko nierozważnie do pieca i ukrywają, co na ten temat mają do powiedzenia fachowcy. Słyszeliście, żeby w telewizji albo radiu na temat "Sylwestra Marzeń" wypowiadał się jakiś epidemiolog albo lekarz? No pewnie, że nie słyszeliście, bo by żaden na siebie nie wziął takiej odpowiedzialności, żeby w tej sprawie kłamać i mówić, że impreza jest dla kogokolwiek bezpieczna - unosi się.

"Sylwester w Zakopanem" to już tradycja

Znacznie młodsza kelnerka z baru obok ma jednak na ten temat zupełnie inne zdanie. - Sylwester w Zakopanem to jest już tradycja i trzeba ją pielęgnować - śmieje się. Cieszy się, że akurat ma wolne i usłyszy znów na żywo "Miłość w Zakopanem" Sławomira tak samo jak w 2018 roku.

Ale tegoroczny Sylwester Marzeń jest inny niż w 2018 czy 2019 roku. Zakopane znów bez wątpienia przeżywa oblężenie, ale nie tak liczne jak wtedy. Wówczas na dzień przed imprezą trudno było znaleźć gdziekolwiek wolne miejsce do spania. W tym roku zaczepiają mnie ludzie oferujący noclegi zarówno w okolicy zakopiańskiego dworca PKP, jak i autobusowego.

Wiele ofert jest też w popularnych serwisach typu AirBnb czy Booking i to zarówno w samym Zakopanem, jak i nieodległych Kościelisku czy Białym Dunajcu. Choć ceny szokują - sięgają nawet 1600zł za noc w dwupokojowym apartamencie.

Huczne świętowanie wbrew apelom

Nie zmienia się natomiast stosunek do fajerwerków i petard. Już 29 grudnia, gdy tylko się ściemnia, co rusz słyszę huk. Część przyjezdnych, jak i mieszkańców Podhala za nic ma apele pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego. Ci rokrocznie uczulają ludzi na to, jak reagują na huk dzikie zwierzęta, które rzucając się do ucieczki, łamią nogi bądź tracą życie (dotyczy to choćby kozic).

Chociaż na terenie miasta obowiązuje zakaz odpalania petard, to udaje się go obejść, bo nie można go egzekwować poza wspólną przestrzenią - za zabawę na terenach prywatnych nie grozi nawet mandat.

Oficjalnie na "Sylwestrze Marzeń" na Górnej Równi Krupowej zjawi się 30 tys. ludzi, z czego jedna trzecia nie musi posiadać szczepienia. Jak jednak szacuje Izba Gospodarcza, na sylwestrową noc do Zakopanego zjedzie 80-100 tys. imprezowiczów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4aol0v
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4aol0v