W komedii Wojna żeńsko-męska Grażyna Szapołowska gra arystokratkę, która żyje na koszt mężczyzn i mimo wieku z powodzeniem uwodzi mężczyzn. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że, jak donosi Super Express, odtwórczyni głównej roli uznała, że wypadła w filmie niekorzystnie z winy operatora, Pawła Dyllusa.
Operatora bym zabiła! Za ostro mnie filmował! Dał złe światło! Mam swoje lata i ze mną trzeba obchodzić się delikatnie - grzmi aktorka w rozmowie z tabloidem.
Szapołowska jest wściekła na operatora, bo zamiast ukryć jej zmarszczki, dodatkowo je wyeksponował. 58-letnia aktorka miała nadzieję, że będzie wyglądać w filmie młodziej...
Reżyser nie przejął się zbytnio tym, że Grażyna Szapołowska nie jest zadowolona z tego, jak wypadła w jego filmie.
Operator bał się reakcji pani Grażynki, ale takie mieliśmy założenia. Ja nic na to nie poradzę, taki był zamysł - mówi Łukasz Palkowski. Dodaje, że dalej będzie pracował z Pawłem Dyllusem, bo jest zadowolony ze współpracy z nim.
Zdaje się, że Grażyna Szapołowska ma za mało dystansu do siebie. W końcu to normalne, że w wieku 58 lat ma zmarszczki. Czyżby nie umiała się z tym pogodzić?
(KSo)
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski