Szymon Majewski: Pobił fotografa?! Prokuratura wszczęła postępowanie
None
Szymon Majewski z żoną
Ostatnie dni były dla Szymona Majewskiego i jego rodziny bardzo trudne. Nie dość, że doszczętnie spaliło się ich 150 metrowe mieszkanie, to jeszcze borykają się ze wścibskimi fotoreporterami, którzy tylko czyhają na ich pojawienie się w zniszczonym lokum.
Zamiast pomóc, robią zdjęcia, które później sprzedają tabloidom.
W końcu satyrykowi puściły nerwy i wraz z synem rzucił się na fotoreportera. Dwa dni później znowu zaatakował bezczelnego paparazzo.
Sprawa została przedstawiona policji i do akcji wkroczyła prokuratura.
Czy Majewski usłyszy zarzuty?
Szymon Majewski z żoną
13 listopada ogień zniszczył luksusowe mieszkanie showmana. Tragedia Majewskiego przyciągnęła dziesiątki gapiów, w tym fotoreporterów.
Takie zainteresowanie wyprowadziło z równowagi Szymona, który w dzień pożaru zaatakował fotografa. Pomógł mu w tym 17-letni syn Antonii.
Szymon Majewski
Najpierw skopał mnie syn Majewskiego, potem pobił mnie on sam. Nie przeszkadzało im, że wokół są dziennikarze, strażacy i policjanci, którzy mogą świadczyć na moją korzyść. Majewscy zachowywali się, jakby byli ponad prawem. Szymona odciągało ode mnie kilku policjantów - czytamy w Twoim Imperium.
Szymon Majewski z żoną
To prawda: Szymon przesadził, ale mało kto byłby w stanie trzymać nerwy na wodzy, gdyby dorobek jego życia stał w płomieniach i wzbudzał niezdrową sensację wśród gapiów. Fotoreporterzy nie przyjechali tam pomóc Majewskiemu, ale żerować na jego nieszczęściu, które potem sprzedali tabloidom.
Szymon Majewski z żoną
Kiedy pożar został całkowicie ugaszony, rodzina Majewskiego zaczęła wynosić z lokalu to, co ocalało.
Wtedy Szymon ponownie rzucił się na fotoreportera, który uwieczniał Szymona wynoszącego w workach na śmieci pozostałości po latach spędzonych w mieszkaniu na warszawskich Młocinach. Paparazzo wezwał do pomocy policję i pogotowie ratunkowe.
Szymon Majewski
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz wszczęła postępowanie w sprawie pobicia i zniszczenia mienia fotoreportera przez Szymona Majewskiego. Satyryk wybił szybę w jego aucie, uderzył w twarz, po czym wyrwał mu z rąk aparat i zabrał kartę pamięci ze zdjęciami - donosi tygodnik.
Szymon Majewski z żoną
Majewski doskonale wie, że przesadził i nie powinien atakować paparazzich. Zamieszanie skomentował na swoim profilu na Facebooku:
Kochani Pewnie wiecie, że 3 dni temu spaliło mi się mieszkanie w którym mieszkamy od 12 lat. Razem z przyjaciółmi i rodziną ratujemy to co zostało. Jest to dla mnie i wszystkich mi bliskich przeżycie wyjątkowo dramatyczne. Pomaga mi wielu przyjaciół i znajomych . Jednocześnie będąc w skrajnych stresie muszę zmagać się w wizytami "panów" paparazzi i innych hien którzy zatrudniani przez szmatławce fotografują moje spalone mieszkanie, mnie i moją rodzinę. Dwa razy nie wytrzymałem i wdałem się w bójkę z tymi hienami z aparatami. Nie jestem w stanie zrozumieć jakimi ludźmi trzeba być żeby w takim momencie szukać sensacji i okazji do zarobku. (zachowano pisownię oryginalną)
Szymon Majewski
Ostatnie miesiące nie były dla Majewskiego łatwe, a pożar jeszcze bardziej pogorszył jego sytuację materialną. Nie dość, że stracił program w TVN, to jeszcze ogień strawił mieszkanie warte kilkaset tysięcy złotych. Nie mówiąc o rzeczach osobistych Szymona i jego rodziny. Tych pewnie jest im szkoda najbardziej.
Czy afera z fotoreporterami skończy się wyrokiem sądu? Czas pokaże.