"Tańczyć, wciągać i zaliczać". W latach 80. w jej klubie bawiło się pół Hollywood
Prince wywija na parkiecie do swojej piosenki. Piękne aktorki szukają narkotyków. Sean Penn wszczyna burdę. Scena z filmu? Nie, typowy wieczór w "Helena's".
Dziś, w epoce smartfonów, byłoby to nie do pomyślenia. Ale w połowie lat 80. w Los Angeles istniało miejsce, gdzie największe gwiazdy show-biznesu mogły czuć się swobodnie. Miejsce, gdzie puszczały hamulce, a paparazzi nie mieli wstępu.
Na łamach "The Hollywood Reporter" dziennikarka Jeanie Pyun opisuje historię jednego z najbardziej legendarnych, ale też tajemniczych miejsc na mapie Hollywood. Klubu "Helena's".
Zakazana dzielnica
Założycielką, odźwierną i barmanką była Helena Kallianiotes. Tancerka brzucha i aktorka znana z ról w takich filmach jak "Pięć łatwych utworów" czy "Kansas City Bomber", za który była nominowana do Złotego Globu. Jej zdjęcie znalazło się na okładce płyty "Breakaway" Arta Garfunkela.
- Poznałam ją u Jacka Nicholsona. Zjawiskowa laska. Miała tatuaż na ramieniu - krzyż z napisem "Mamusia". Jednocześnie fascynująca i przerażająca. Szybko okazało się, że ma też gołębie serce – wspomina aktorka i bywalczyni Anjelica Huston (na zdjęciu z Nicholsonem).
Balustradę i wszystkie metalowe elementy znajdujące się w klubie wykonał Christian, spawacz i syn Marlona Brando. Ten sam, który w 1991 r. trafił do więzienia za zabójstwo. Co wieczór Brando podjeżdżał i parzył, jak sobie radzi. Pomagał też w remoncie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Żadnych zdjęć, żadnych prawników
W czym tkwiła tajemnica sukcesu? Kallianiotes była znana w środowisku, przyjaźniła się z aktorami i piosenkarzami. A więc mogła liczyć na przyjaciół, którzy pomogliby w rozkręceniu interesu.
Jednak głównym powodem, dla którego do "Helena's" waliły tłumy z pierwszych stron gazet, były żelazne zasady wprowadzone przez Kallianiotes.
Po pierwsze żadnych zdjęć. Ed Ruscha, współtwórca popartu, zaprojektował tablicę "Żadnej prasy, żadnych aparatów". Nikt nie miał prawa wnieść do środka aparatu i fotografować gości. W rozmowie z Jeanie Pyun właścicielka legendarnego klubu przywołuje historię jednego z kelnerów, który złamał zakaz.
- Sean Penn rzucił się za nim, dorwał na ulicy i wyciągnął taśmę z aparatu - wspomina Kallianiotes.
Chłopak natychmiast stracił pracę. A ci, którzy nie potrafili się dostosować, mieli zakaz wstępu. Niemile byli też widziani prawnicy i agenci.
- Niepokoili mi gości - mówi Kallianiotes, która kazała własnemu agentowi zasuwać w szatni. Nigdy więcej się nie pokazał.
Po drugie członkostwo. Początkowo do "Helena's" można było dostać się bez większego problemu. Kiedy klub się zapełniał, właścicielka zamykała drzwi. Ale pewnego wieczoru zapomniała.
- Madonna mówi nagle: "Helena, odwróć się. Powolutku". Do środka wlała się fala gości. Na parkiecie wszyscy tłoczyli sią jak sardynki w puszce.
Od tego czasu Kallianiotes stała na bramce. Dodatkowo wprowadziła płatne członkostwo. Rocznie za bywanie w jej klubie trzeba było zapłacić od 500 do 3 tys. dol. Chętnych nie brakowało. Na liście rezerwowej znajdowało się 2 tys. nazwisk. W tym Michael Douglas, Kathryn Bigelow czy Meryl Streep.
Hollywoodzka śmietanka
Informacja, że w klubie można w spokoju spędzić wieczór, obiegła Hollywood lotem błyskawicy.
Stałym gościem Kallianiotes, a jednocześnie inwestorem "Helena's", był Jack Nicholson. Pojawiał się tam w każdy piątek. To właśnie tam poznał kelnerkę Rebeccę Broussard, przyszłą matkę jego dwójki dzieci. Poznali się dzięki scenarzystce "Pięciu łatwych utworów", Corole Eastman.
Oprócz Nicholsona w lokalu spotykali się m.in. Sarah Jessica Parker, Demi Moore, Rob Lowe, Bernie Turpin i Elton John, Rod Stewart czy Sean Penn i Madonna. Przez pół roku DJ-em był George Michael.
Wszyscy czuli się komfortowo również dzięki gościnności Kallianiotes. Serwowano proste przekąski – ostrygi, makaron czy ciasto czekoladowe. Właścicielka zajmowała się też sadzaniem gości, którzy często szybko zapominali o dzielących ich animozjach. Albo pozwach.
Słoń, Prince i brylanty w klozecie
Pierwszy skandal wybuchł jeszcze przed otwarciem. Jack Nicholson zrobił niecodzienną niespodziankę urodzinową Anjelice Huston. Przyprowadził słoniątko, które zsikało się na środku parkietu. Trwało to pięć minut. Wszyscy byli zachwyceni. W rozmowie z "The Hollywood Reporter" Kallianiotes wspomina też Ellen Barkin, która zgubiła w klozecie brylantową bransoletkę, oraz Prince'a, którego przez pomyłkę odprawiła z kwitkiem.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Kiedy się zorientowałam, że to on, w ramach przeprosin dostał swój stolik. Wpadał co piątek i pił tylko wodę. Przyprowadzał też swojego tatę. Był jego wzrostu.
Zakaz wstępu mieli dilerzy. Kallianiotes zarzeka się też, że nigdy nie brała narkotyków.
- Ludzie myśleli, że ćpam, bo patrzyli na mnie przez pryzmat moich ról - mówi w rozmowie z Jeanie Pyun.
Jednak stałe bywalczynie "Helena's", Melanie Griffith i Rita Wilson, wspominają, że do klubu przychodziło się "tańczyć, wciągać i zaliczać".
Klub zamknął swoje podwoje w 1991 r. Kallianiotes została ranna w wypadku samochodowym i nie mogła dłużej angażować się w prowadzenie czasochłonnego biznesu. Ostatnie 10 lat spędziła w Meksyku. Niedawno odnowiła kontakt z Jackiem Nicholsonem.