Tatuażysta gwiazd, Sebastian Jaryszek, na spowiedzi u Prokopa. "To strasznie boli"
21 lat temu nie miał pojęcia o tatuowaniu, ale postanowił, że swoją przyszłość zwiąże z rysowaniem na skórze. Były lata 90., w Polsce branża zaledwie raczkowało. Brakowało sprzętu i mistrzów godnych naśladowania. Jaryszek postawił na swoim.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Sebastian, zawodowy tatuażysta i właściciel studia Junior Ink, to kolejny gość Marcina Prokopa w programie "Z tymi co się znają". Panowie mieli okazję już wcześniej się spotkać. Na ciele Prokopa można znaleźć ślady ich poprzednich kontaktów. Na początku programu dziennikarz pokazał tatuaż zrobiony na przedramieniu, a po zakończeniu wywiadu… zdjął koszulę, by słynnego tatuażystę spytać o radę w sprawie innego rysunku.
Koniecznie zobaczcie całą rozmowę Prokopa z Jaryszkiem.
Początki
Jaryszek w branży działa od 21 lat. Nie wyróżnia się spośród ludzi, którzy wybrali taki, a nie inny sposób na życie: tatuaże pokrywają jego ręce, klatkę piersiową, częściowo szyję, a nawet twarz. Wszystko zaczęło się od decyzji sprzed dwóch dekad. Sebastian postanowił, że, podobnie jak koledzy, zrobi sobie tatuaż. Niewielki wzór wykonano mu, gdy był jeszcze nastolatkiem.
– To jest mała rybka. Zrobiłem ją 22 lata temu – powiedział, wskazując rysunek na nadgarstku. Sebastian nie miał pieniędzy, więc zrobił nieduży wzór. Rozczarował się, bo trafił do kiepskiego studia, a rysunek nie spełnił jego oczekiwań. Wtedy doznał olśnienia: "tak to ja też mogę". I "wkręcił" się w tatuowanie.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jego rodzina nie była zadowolona. Jaryszek wspomina słowa mamy: - Spodni na du.ę nie masz, kupujesz sobie maszynkę i co z tego będzie?
- Dzisiaj moja mama pomaga nam przy księgowości. Ale nadal jest niewytatuowana.
Podpadł mistrzom
Zaczął w 1997 roku, 6 lat po pionierach tatuażu w Polsce. Pragnął poznawać nowy zawód, uczyć się od mistrzów. Tych w naszym kraju było niewielu, a i tę garstkę osób Jaryszek zdążył do siebie zrazić. Zamiast prosić o nauki, żądał ich. Nie spodobało się to jego starszym kolegom. Mówi o tym otwarcie:
– W wieku lat 20 wyglądałem na 15 – stąd ksywa Junior. Podpadłem wszystkim, musiałem wiedzy szukać za granicą.
Podróżował więc do Berlina na konwencje, podpatrywał. Chciał być artystą, ale widząc prawdziwych tatuażystów, zastanawiał się, czy nie porywa się z motyką na słońce. W końcu stwierdził: – Robią to ludzie, ja też dam radę.
Łatwo nie było. Internet był pieśnią przyszłości, tatuażyści musieli radzić sobie sami, sprowadzając sprzęt z zagranicy. Trzeba było znać język angielski, mieć dojścia, wiedzieć, z kim rozmawiać. Bał się, jednak rzucił na głęboką wodę. Opłaciło się.
Tatuaż na twarzy
Po kilku latach w branży Jaryszek wyrobił sobie nazwisko, a co najważniejsze, posiadł umiejętność profesjonalnego, artystycznego tatuowania. Poszedł więc "na swoje". Kiedy studio okazało się działać prężnie i z sukcesem, Sebastian sam sobie przyznał nagrodę – tatuaż wykonany z boku twarzy.
- 13 lat temu otworzyłem studio. Obiecałem sobie, że jak będę 2 lata pracował na swoim biznesie, to będzie ukoronowanie – że mogę wszystko, mogę wyglądać jak chcę. Chciałem mieć akcent, który jest deklaracją: to droga w jedną stronę. Nie będę już pracował na poczcie albo jako prawnik. Swój most spaliłem świadomie. Przyzwyczaiłem się do tego, że ludzie się na mnie patrzą, ale nie jest to praktyka, którą polecam każdemu – wyznał Prokopowi.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Wykonanie tatuażu na twarzy ma daleko idące skutki – człowiek jest zauważany na ulicy, jego wygląd komentowany. Jaryszek ma dzieci, więc jego wizerunek bywa oceniany jako skandaliczny. Jednak tylko przez ludzi, którzy go nie znają.
Ojciec
Gdy Sebastian odbiera ze szkoły swoją 8-letnią córkę, rodzice innych dzieci spoglądają na niego z niedowierzaniem? Dezaprobatą?
- Teraz patrzą na mnie z uśmiechem, ale pierwsze wrażenie było dla rodziców szokujące. Myślę, że przez pierwszych kilka miesięcy rodzice wymagali oswojenia – powiedział tatuażysta.
Jaryszek jest człowiekiem uśmiechniętym i sympatycznym, więc gdy dał się innym rodzicom poznać, tatuaże przestały się liczyć. Stereotyp odszedł w zapomnienie. Co więcej, wśród klientów artysty nie brakuje mam kolegów i koleżanek jego córki.
Konserwatysta
Chociaż Sebastian odważył się na zawsze zmienić swój wygląd tatuażem twarzy, swoim klientom podobnych odważnych akcji nie poleca.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Biorę udział w budowaniu środowiska tatuatorskiego od ponad 20 lat. To był proces powolny. Pewne rzeczy, jak na przykład tatuaż na dłoni, to była brawura. Dzisiaj 19-latek, który na pierwszy tatuaż robi sobie napis nad brwią i dwie dłonie, no to jest dla mnie brawura. Bo nigdy nie wiadomo, jak potoczy się życie i może się okazać, że jednak moje podejście jest słuszne.
Jaryszek świadomie odradza klientom pewne wzory, motywy. Po pierwsze – by ci nie zniszczyli sobie potencjalnej kariery zawodowej, po drugie – by nie spędzili reszty życia z rysunkami banalnymi, kiczowatymi, wielokrotnie powielanymi. Tatuaż powinien być wyjątkowy i przemyślany.
- Przeżyjemy jako biznes bez tego, a nakłonimy ludzi do przemyślenia, czy warto powielać taki schemat i być ofiarą banału – mówi Junior.
Ma też ważną zasadę - nie robi wzorów, które ktoś inny wykonuje lepiej. Nie musi nic udowadniać światu. Dlatego bez wahania oddaje swoich klientów w doskonałe ręce pracujących z nim artystów.
Zakazane tatuaże
Jaryszek klientom nie tatuuje wszystkiego, czego ci chcą i nie wykonuje wzorów wszędzie. Odpada tatuowanie gałek ocznych czy genitaliów.
- Czy to jest w ogóle tatuowanie? Tatuaż to jest tusz wbity pod skórę. Tusz wstrzyknięty w gałkę oczną jest tatuażem? Nie jestem pewien – tłumaczy zapytany o "ozdobienie" oczu w stylu Popka.
W jego salonie nie ma katalogu, z którego klienci mogliby wybrać "gotowca". Każdy wzór jest jedyny w swoim rodzaju, dostosowany do osoby, która będzie go nosić. Sebastian projektując rysunek, nie używa papieru czy tabletu. Tworzy go bezpośrednio na ciele klienta.
Improwizacja
- Rysuję na skórze. Klient nie widzi wcześniej projektu – tłumaczy Jaryszek.
Co rysuje najczęściej? Okazuje się, że jednego trendu nie ma. Ludziom w Polsce podoba się co innego niż za granicą. Mody są różne w różnych miejscach. W Luksemburgu, jak twierdzi artysta, podobają się wzory czarno-biało i realistycznie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
– Tygrys, róża, Indianin, trupia czaszka i to wyczerpuje temat – mówi. I dodaje: – Każdemu klientowi poświęcam czas, żeby wytłumaczyć, że trzeba zrobić coś własnego.
Nie tylko cena może zaboleć
Za indywidualne podejście, profesjonalizm i niepowtarzalny tatuaż trzeba zapłacić. Ile?
- Najprościej jest wycenić wzór. Można wycenić sesję. Umowne jest, co się podczas tej sesji dzieje. Ja tak pracuję. Można wycenić godzinę pracy – od 100, 200, 300 zł w Polsce do 300-500 euro za granicą. Jest przepaść cenowa.
Duże tatuaże zajmujące całe plecy lub rękawy obejmujące całe ręce są bardzo kosztowne. Szczególnie, gdy wykonuje je doceniany w branży artysta. Dlatego o dzieło trzeba pieczołowicie dbać. Wielbiciele opalania o rysunkach zdobiących dużą część ciała mogą zapomnieć - krem z filtrem i ubrania noszone nawet na plaży to najlepsi przyjaciele tatuażu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Malunek bowiem z czasem robi się wyblakły, a tego nie chce nikt, kto za dzieło słono zapłacił – pieniędzmi i bólem. Chociaż akurat cierpienie jest kwestią bardzo indywidualną.
- Nie ma reguły, jak tatuaż boli. Czasem myślimy sobie, że jest młoda dziewczyna, szczuplutka, no to na pewno to czuje konkretnie. Ona sobie siedzi z uśmiechem na twarzy. A przychodzi napakowany facet i mdleje w 10. minucie, bo boi się przyznać, że mu się w głowie kręci.
Co dalej?
Prokop zapytał Sebastiana, czy zakończył już ozdabiać tatuażami własne ciało. – Muszę coś zrobić. Ale tak się boję. Bo to strasznie boli – wyznał Jaryszek z szerokim uśmiechem. Szewc bez butów chodzi? W przypadku Sebastiana jednak nie do końca. Wystarczy zerknąć na jego skroń.
Rozebrany Prokop
Gdy panowie porozmawiali, dziennikarz postanowił wykorzystać obecność profesjonalisty i poradzić się w sprawie tatuażu ukrywanego pod koszulą. Trudno go było odsłonić, więc zdjął co nieco, by ułatwić Jaryszkowi zadanie. To nie lada gratka dla fanek Prokopa! Niestety, Marcin nie pokazał tatuażu. Szkoda.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.