"The Washington Post" pisze o aborcji Natalii Przybysz
O artystce było głośno jakiś czas temu, kiedy udzieliła wywiadu "Wysokim Obcasom". Piosenkarka przyznała się w nim do aborcji, której dokonała na Słowacji. Sprawa wpisała się w debatę społeczną odnośnie zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych w Polsce. Tematowi postanowił przyjrzeć się "The Washington Post".
Autor artykułu zauważa w swoim tekście, że Przybysz padła ofiarą ataku tabloidów i podzieliła społeczeństwo. Bezpośrednio bazuje na wywiadzie Przybysz i uważa, że artystka przyczyniła się do tego, że wiele kobiet poczuło odwagę, przyznając się do usunięcia ciąży. Andrew Roth wyjaśnia czytelnikom, że obecnie obowiązujące w Polsce prawo jest przestarzałe i niedostosowane do współczesnych realiów.
- Dziesiątki tysięcy kobiet stają przed identycznym wyborem w Polsce, gdzie aborcja jest zakazana poza skrajnymi przypadkami: zagrożenia dla życia matki, ciężkiego uszkodzenia płodu lub ciąży jako wyniku gwałtu bądź kazirodztwa - pisze Roth. Wybierają wyjazd za granicę, gdzie ginekolodzy są współczujący bądź chętni do złamania prawa dla pieniędzy. Kupują tabletki w internecie. A w skrajnych sytuacjach uciekają się domowych metod. - dodał autor artykułu.
Przypomnijmy, że Przybysz nagrała piosenkę "Przez sen", która nawiązuje do jej prywatnych doświadczeń. Jak stwierdziła, nie chciała mieć kolejnego dziecka z powodów ekonomicznych. Kiedy powiedziała, że potrzebuje m.in. większego mieszkania, doprowadziła polski internet do wrzenia. Na artystkę spadła fala gróźb i hejtu. Natalię wspierały m.in. Paulina Młynarska, Maria Peszek i Gabriela Kulka.
Jak myślicie, czy tego typu artykuły pomagają sprawie aborcji w Polsce?