To miał być rok innych gwiazd. Lewandowscy skradli im show
Jeśli początek mijającego roku w show-biznesie miał być jakąkolwiek przepowiednią tego, co wydarzyło się w kolejnych 12 miesiącach, to trzeba przyznać, że ostrzeżenie było całkiem konkretne.
Zanim na dobre wystartowały nowe ramówki, a ścianki na imprezach przywitały pierwszych gości, konkurencję postanowiła zamieść pod dywan Magda Gessler. Najsłynniejsza restauratorka w Polsce wystartowała z linią produktów spożywczych o wdzięcznej nazwie "Besos", a jej flagowym smakołykiem okazały się parówki "randkowe" z... lubczykiem. Nie powiem, spróbowałem i ani się obejrzałem, a już musiałem zmieniać status na Facebooku z "wolny" na "w związku". Działa? Działa! The power of Magda Gessler, blond imperatora rodzimych mediów.
Na prawdziwe emocje trzeba było jednak poczekać do wiosny, kiedy zgodnie z kalendarzem, niektórzy rozkwitli na nowo, inni dość efektownie zwiędli. Michał Szpak, ku zaskoczeniu Edyty Górniak, wygrał krajowe eliminacje do konkursu Eurowizji i dostał niebywałą szansę reaktywowania swojej kariery. Wszyscy pamiętamy doskonale, co się działo z Michałem po jego głośnym debiucie w "X-Factorze" w 2011 roku. Chłopak śpiewał marne piosenki, nosił brzydkie ubrania, a jedyna okładka, którą zgarnął, więcej miała wspólnego z hybrydowymi tipsami niż muzyką. Na szczęście, w porę się opamiętał, nagrał piosenkę "Colour of Your Life", przy której pół Europy machało zgrabnie rączkami i z Eurowizji wrócił z wysokim 8. miejscem. Od zera do bohatera, będzie jeszcze z tego film, zobaczycie. Zacznie się oczywiście od sceny, w której Maja Sablewska każe mu ściągnąć bransoletki.
Mniej szczęścia miała Viola Kołakowska, która porwała się na frontalny atak przeciwko blogerkom modowym. W serii filmików umieszczanych w internecie robiła dziwne rzeczy nad toaletą i próbowała być super śmieszna, krytykując tym samym wartości promowane przez szafiarki. Zapomniała tylko, że najzabawniejszą rzeczą, jaką zrobiła w życiu, było związanie się z wiecznym kawalerem Tomaszem Karolakiem. Ciężko to przebić, a jednak Wioli się udało - jesienią przyjęła jego oświadczyny. Czekamy na huczny ślub, bo wszyscy chcą to zobaczyć. Wszyscy oprócz Tomka.
Pierwsze miesiące 2016 nie rokowały też najlepiej Hannie Lis. Dziennikarka pożegnała się z Telewizją Publiczną i przeszła na dietę pudełkową. Ciężko powiedzieć, co bardziej ją zabolało, ale pomocną dłoń wyciągnął do Hanny dyrektor programowy TVN. Edward Miszczak kazał spakować jej plecak i wyruszyć w daleką podróż w nieznane. Ale za to ze znanymi koleżankami, m.in. Małgorzatą Rozenek, Agnieszką Włodarczyk i Agnieszką Woźniak-Starak. Wyprawa pt. "Azja Express", podczas której celebryci muszą sobie radzić bez pieniędzy, a niektórzy, tak jak Renata Kaczoruk, również bez człowieczeństwa i empatii, wzbudziła mnóstwo emocji jeszcze przed emisją. Program wprawdzie nie pobił rekordów oglądalności, ale udowodnił, że publika ma dużą potrzebę oglądania przeklinającej Małgosi Rozenek, a Hanna Lis z paczką Marlboro daje radę nie tylko przy stoliku "Panoramy". Wszystkiemu przyglądała się prowadząca show Agnieszka Woźniak-Starak, której wyraz twarzy w 70% ujęć mówił jedno: "Całe szczęście, że jestem już bogata".
I jak to w naszym show-biznesie bywa, może się dużo dziać. Pojawiają się coraz to nowe twarze, a i tak ostatecznie trzeba napisać o Dodzie. Choć widzieliśmy Dorotę już z każdej możliwej strony, okazuje się, że jej pupa wciąż może robić wrażenie. Warunek jest tylko jeden - jędrne pośladki piosenkarki muszą znaleźć się w jednym kadrze z prezydentem Andrzejem Dudą. Doda w seksownym kostiumie podczas gali "Super Expressu" wręczyła parze prezydenckiej tort. I na tym w zasadzie można byłoby już skończyć te historię, gdyby nie to, że przez wiele długich dni cała Polska dyskutowała o tym, czy głowa państwa może oglądać spowite koronką cztery litery, czy to już jednak za dużo. Jednogłośny werdykt ostatecznie nie zapadł, a Doda, jak to ona, przyjęła z uśmiechem atencję, którą obdarowujemy ją od blisko 15 lat.
Intensywne starania wyżej wymienionych spełzły na niczym, a to za sprawą najbardziej medialnej ciąży ostatnich lat. Robert Lewandowski, jak na rasowego snajpera przystało, po strzeleniu bramki w jednym z meczów Bayernu Monachium pochwalił się, że zdobyty gol to nie jedyne trafienie, z którego może być dumny. Polski napastnik z dumą ogłosił, że jego żona Anna spodziewa się ich pierwszego dziecka. No i się zaczęło. Paparazzi śledzą każdy krok trenerki, a media skrupulatnie liczą centymetry i milimetry, o które Lewandowska zaokrągla się na kolejnych zdjęciach publikowanych na portalach społecznościowych. A przecież jesteśmy dopiero na półmetku tej ciąży! Piszę jesteśmy, bo dziecko Lewandowskich to sprawa nas wszystkich.
Odliczanie do porodu Ani wypełni nam pierwszą połowę nadchodzącego roku, ale o tym, czym rodzimy show-biznes będzie żył w nadchodzących dwunastu miesiącach, w odrębnym tekście. Wypatrujcie go niebawem na naszych łamach!