Odpowiedział na zarzuty byłej partnerki
W najnowszym wywiadzie z Gudzowatym dla "Dziennika Gazety Prawnej" Magdalena Rigamonti spytała wprost o sytuację rodzinną fotografa. Ten zdecydowanie zaprzeczył, jakoby wywiózł dzieci z Węgier bez wiedzy ich matki. Artysta ma pełnię praw rodzicielskich.
- Powiem pani, jak niby to porwanie wyglądało - powiedział Gudzowaty w wywiadzie. - Zadzwoniłem do ich mamy, powiedziałem, że chcę wziąć dzieci, usłyszałem, że mogę po nie przyjechać. Ale czułem, że może mi wyciąć jakiś numer. Poleciałem do Budapesztu, tam miałem samochód, dojechałem do domu, wziąłem dzieci i pojechaliśmy do Wiednia. A z Wiednia samolotem wróciliśmy do Warszawy.
Według fotografa, Zosia i Antoni nie tęsknią za matką.
- Gdybym je porwał, to po dwóch tygodniach one nie dałyby mi spokoju, bo tęskniłyby za mamą. A nie tęsknią. Nikt w sądach jednak z dziećmi nie rozmawiał, żaden sąd nie wnioskował o badania psychologiczne, żaden też nie wziął pod uwagę polskich i węgierskich opinii psychologicznych - wylicza fakty na swoją korzyść.