Tomasz Karolak opowiedział o problemach swojego teatru: "Znalazłem się w dziwnej sytuacji"
Tomasz Karolak był gościem TVN24. Na antenie został zapytany o sytuację swojego teatru, którego siedzibę planowała przejąć Grażyna Wolszczak.
Tuż przed świętami wielkanocnymi światło dzienne ujrzała afera związana z Teatrem IMKA, którego właścicielem jest Tomasz Karolak. Teatr został poinformowany przez zarządcę budynku, czyli Związek Harcerstwa Polskiego, o wypowiedzeniu umowy najmu z końcem czerwca. Karolak rozpoczął negocjacje z wynajmującym, mając nadzieję, że jego teatr będzie mógł pozostać pod tym adresem. Tymczasem okazało się, że Grażyna Wolszczak za plecami aktora toczyła rozmowy na temat przejęcia miejsca, w którym teatr funkcjonuje.
Tomasz Karolak wraz z zespołem Teatru IMKA zabrali głos w tej kwestii.
"Z zażenowaniem przyjęliśmy oświadczenie Grażyny Wolszczak, w którym potwierdziła, że korzystając z gościny Teatru IMKA prowadziła za naszymi plecami rozmowy w sprawie przejęcia naszej siedziby" napisano w oświadczeniu przesłanym do redakcji Wirtualnej Polski.
Zobacz także: Zadowolony Tomasz Karolak robi zdjęcia z fanami i odjeżdża range roverem
Aktor i jego współpracownicy zdecydowali się ujawnić inne, szkodliwe ich zdaniem działania Grażyny Wolszczak:
"Jednocześnie w trosce o los naszego teatru zmuszeni jesteśmy ujawnić pozyskane właśnie informacje dotyczące działań Grażyny Wolszczak wobec jej wcześniejszych partnerów. Nie jest to bowiem pierwsza próba wrogiego przejęcia goszczącej jej instytucji. Jest w tym względzie recydywistką. Pierwszą próbę podjęła w Teatrze Capitol w Warszawie. Wcześniej została usunięta z Klubu Garnizonowego, gdzie nie dotrzymała podjętych zobowiązań" czytamy.
Teraz Tomasz Karolak, który był gościem TVN24, odniósł się do tej afery:
- Znalazłem się w dziwnej sytuacji. Mój teatr dowiedział się, że będzie musiał zmienić miejsce – zaczął Karolak.
- Co do etyki, która mnie spotkała, jest sporo do życzenia. Mam taki problem, że muszę w tej pandemii znaleźć miejsce, w którym będzie funkcjonował mój teatr. Administracja budynku nie wykazała empatii, nie dała mi miesiąca czy więcej, bym sobie sprawy ułożył. Także nie wszyscy mamy wsparcie.
Ale dyrektor Teatru IMKA nie traci nadziei: - Mam problem, ale nie z takich opałów wychodziliśmy. Ja się kieruję pewną ideą. Robię teatr nie dla pieniędzy, ale dla widzów, dla literatury. To spłata mojego długu wobec publiczności.
Na razie nie wiadomo, czy Teatr IMKA ostatecznie będzie musiał wynieść się z dotychczasowej siedziby. Tuż po świętach przeprowadzane będą kolejne negocjacje w tej sprawie.