Tomasz Lis ma poważne problemy z sądem przez żonę. Hanna Lis nie powiedziała mu, że ma proces?
Kilka dni temu zapadł wyrok w sprawie obrazy Krystyny Pawłowicz przez Tomasza Lisa na łamach "Newsweeka". Naczelny tygodnika przegrał sprawę, ponieważ nie pojawił się na rozprawie. Czy zgodnie z informacjami "Super Expressu" dziennikarz przegapił termin rozprawy, ponieważ Hanna Lis nie przekazała mu korespondencji z sądu?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Zgodnie z wyrokiem sądu naczelny "Newsweeka" miał zapłacić Pawłowicz 40 tys. zł. zadośćuczynienia oraz 7 tys. zł. kosztów sądowych. Dodatkowo miał opublikować przeprosiny w swoim tygodniku. Niestety dziennikarz tego nie zrobił, w związku z tym komornik sądowy zajął jego konta bankowe.
Lis postanowił skomentować sprawę na Twitterze.
"Od razu prostuję. O tym, że był proces, dowiedziałem się po wyroku. Zawiadomienie poszło na zły adres. Będzie wniosek o proces od nowa".
ZOBACZ TEŻ: Hanna Lis o kryzysie małżeńskim
Według informacji "Super Expressu" zawiadomienie o terminie rozprawy zostało wysłane pod dwa adresy. Jedno trafiło do siedziby tygodnika, drugie do posiadłości Lisów w Konstancinie. Zaskakujące jednak jest to, że w aktach sprawy widnieje potwierdzenie, że wezwanie zostało odebrane w maju 2017 r. przez... Hannę Lis.
Dlaczego dziennikarka nie przekazała korespondencji swojemu mężowi? Czyżby plotki o kryzysie w ich małżeństwie były prawdą?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.