Tomasz Rożek wolontariuszem na oddziale covidowym. Na dziennikarza wylał się hejt
Tomasz Rożek zamieścił w sieci zdjęcie ze szpitala w specjalnym stroju ochronnym. Dziennikarz przyznał, że jest wolontariuszem na oddziale covidowym i że po raz pierwszy od dłuższego czasu nie ma dla niego pracy. Nieoczekiwanie pod jego adresem wylał się hejt.
Doktor Tomasz Rożek kilka lat temu prowadził na antenie Telewizji Polskiej wznowiony po latach program "Sonda". Jeszcze lepiej jednak fizyk i pasjonat nauki znany jest radiosłuchaczom. Przez wiele lat pojawiał się na antenie radiowej Trójki, gdzie odpowiadał na "Pytania z kosmosu". Teraz wciąż tłumaczy słuchaczom najróżniejsze zagadnienia z dziedziny świata nauki, zarówno na swoim youtubowym kanale "Nauka to lubię", jak i na antenie Radia 357. Popularyzator rzetelnej wiedzy, szczególnie aktywny w walce z fake newsami, zamieścił niedawno w swoich mediach społecznościowych zdjęcie z oddziału covidowego.
Doktor Tomasz Rożek pozuje na nim w kombinezonie ochronnym, w którym pracują osoby narażone na kontakt z koronawirusem i jak pisze, po raz pierwszy od dłuższego czasu nie ma dla niego pracy na oddziale covidowym, gdzie jest wolontariuszem. Przy okazji informuje, że wielu Polaków wciąż nie chce się szczepić przeciwko COVID-19.
Najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
"Oby wolontariusze nie byli potrzebni jesienią. Z danych systemu rejestracji wynika, że spora część Polaków nie zamierza się szczepić. Powodów takiej sytuacji jest wiele, a jaki będzie tego efekt dowiemy się jesienią" - napisał na Twitterze Tomasz Rożek, który w ostatnim czasie obalał mity i wyjaśniał wątpliwości na temat szczepionek przeciwko COVID-19.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W rozmowie z Wirtualnymi Mediami Tomasz Rożek wyjaśnił, co skłoniło go do wolontariatu i na czym polegała jego praca. Podkreślił, że nie zależało mu na rozgłosie, a wyłącznie wsparciu medyków i chorych na COVID-19, którzy w szpitalach nie mogą liczyć na pomoc bliskich. Na wolontariat zdecydował się po tym, jak został zaszczepiony. Kiedy jednak zaproponował swoją pomoc, wzbudził przede wszystkim zdziwienie.
"Mówię, że chcę po prostu pomóc lekarzom i pielęgniarkom w ich codziennej pracy, co wydaje się oczywistym odruchem w tak trudnej sytuacji, a załoga szpitala jest zdziwiona. Medycy też uważają, że ta pomoc jest potrzebna, ale wiedzą, że jej nie ma" - czytamy na stronach portalu.
Czego najbardziej potrzeba pacjentom covidowym? Nie tylko pomocy przy najprostszych czynnościach, ale przede wszystkim bliskości i kontaktu z drugim człowiekiem. Tak o swoich doświadczeniach z oddziału opowiadał doktor Rożek.
"To przede wszystkim jednak praca fizyczna. Podziwiam za to pielęgniarki, bo wykonują kawał ciężkiej roboty. Bywa, że pacjenci nie są w stanie przewrócić się z boku na bok, by ktoś mógł zadbać o ich higienę. Brakuje drugiej ręki. Czasem trzeba nakarmić osobę słabą fizycznie albo rozgnieść leki i zmieszać z jedzeniem, bo nie jest w stanie połknąć tabletki. Tu trzeba coś przynieść, tam przesunąć, gdzieś popilnować pacjenta. To proste czynności, ale brakuje osoby, która się tym zajmie".
Choć postawa dziennikarza godna jest naśladowana, a jak tłumaczył w rozmowie z serwisem naukowiec, swoim wpisem i zdjęciem chciał dodać internautom nieco optymizmu, na Tomasza Rożka wylał się w sieci hejt. Doktora zaatakowali przeciwnicy szczepień oraz ci, którzy wciąż nie wierzą w zagrożenie związane z koronawirusem, porównując go do zwykłej grypy.